Konia z rzędem temu, kto by wytypował, że po dwóch meczach liderem Ekstraklasy będzie Cracovia, która najpierw poskromiła Lecha w Poznaniu 4:1, a wczoraj, w derbach Małopolski, wypunktowała 2:0 Bruk-Bet Termalicę Nieciecza.
- Potrafiliśmy się przeciwstawić pressingowi Termaliki. Zadziałały nam też stałe fragmenty gry, bo właśnie po nich strzeliliśmy dwie bramki i wygraliśmy ten mecz – powiedział trener Cracovii Luka Elsner.
"Pasy" zaskoczyły rozpoczęciem, gdy zamiast rozgrywać akcję po pierwszym gwizdku sędziego, wykopały piłkę na aut, na wysokości pola karnego przeciwnika.
ZOBACZ TAKŻE: Lionel Messi zawieszony! Zdecydowana reakcja władz ligi
- Zaakcentowaliśmy w ten sposób nasz pomysł na grę: wywarcie presji na przeciwniku i wejście na jego połowę. Bardziej chodziło o pokazanie naszego nastawienia niż o taktykę – wyjaśniał szkoleniowiec krakowian.
"Pasy" nie zawiesiły jeszcze butów na kołku, jeśli chodzi o ich aktywność transferową. Głośno jest o możliwym powrocie na ul. Kałuży byłego reprezentanta Polski Mateusza Klicha, którego wojaże ostatnio zawiodły do MLS w USA.
- Nie zamierzam odnosić się do pogłosek. Sprawa jest na zbyt wczesnym etapie, bym mógł powiedzieć coś konkretnego. To bardzo solidny piłkarz, cenię go, wystarczy spojrzeć na jego CV. Cracovia ma bogatą historię i silną tożsamość, więc to naturalne, że szuka piłkarzy, którzy do niej pasują – skomentował temat trener Elsner.
Słoweński szkoleniowiec wystawił w piątek ten sam skład, który w pierwszej kolejce, sensacyjnie, rozgromił Lecha na wyjeździe.
- Niespecjalnie wierzę w motto, że zwycięskiego składu się nie zmienia, ale po prostu tych 11 chłopaków fizycznie prezentuje się najlepiej. Chodzi też o to, aby na początku sezonu budować pewność siebie u piłkarzy. Decyzje odnośnie składu będę podejmował z tygodnia na tydzień, po ocenie aktualnej dyspozycji piłkarzy – doprecyzował.
Cracovia ma powody do dumy nie tylko dzięki dwóm zwycięstwom w Ekstraklasie, ale też ustanowieniu wakacyjnego rekordu frekwencji. Na starcie z Bruk-Betem Termalicą stawiło się bez mała 13 tys. kibiców.
"Słonie" z Niecieczy, zwłaszcza w I połowie, zaprezentowały się więcej niż solidnie i w niczym nie przypominały beniaminka Ekstraklasy. Do niezłego rozgrywania ataków brakowało im jednak armat. Kontuzje wykluczyły te najgroźniejsze: Kamila Zapolnika i Rafała Kurzawy. Jakby tego było mało Jesus Jimenez odrabia zaległości treningowe i na razie nie przypomina groźnego Hiszpana, którego pamiętamy z Górnika Zabrze.
- Kamil Zapolnik to nie tylko nasz najlepszy strzelec, nie tylko kapitan, ale też osobowość, która ma ogromny wpływ i bardzo dobrze czyta zachowania na boisku i potrafi bardzo płynnie zareagować. W naszym schemacie gry jest kluczową postacią, więc jego strata jest zawsze trudna – rozkładał ręce szkoleniowiec niecieczan Marcin Brosz.
- Dotkliwą nieobecnością jest również Rafał Kurzawa. Bardzo liczymy na jego zagrania, niekonwencjonalne podania, strzały. Niech robi wszystko, aby jak najszybciej wrócić. Czas? Zacytuję lekarza: "Musimy czekać" – dodał.
Wybijający się obrońca Cracovii Oskar Wójcik doznał kontuzji i prosto z murawy trafi do szpitala, na badania tomografem.