Pierwszy mecz polskich siatkarzy na mistrzostwach świata nie okazał się dla nich spacerkiem. Sędzia w pewnym momencie już skazał ich na porażkę, i to w pierwszym secie turnieju, ale zawodnicy trenera Nikoli Grbicia "zmartwychwstali". A potem udowodnili, że ich pierwszy rywal na Filipinach był co najmniej półkę siatkarskiej jakości niżej.

Jeśli ktoś liczył, że Polacy wygrają swój mecz otwarcia MŚ na Filipinach w "godzinkę z prysznicem", to mógł się mocno zdziwić. Mecz z Rumunami wcale nie okazał się tak łatwy, jak można było się spodziewać. Choć nie brakowało trudnych momentów i emocji, Polacy skończyli go jednak dość pewnie i bez straty seta - wynikiem 3:0 (34:32, 25:15, 25:19). A to najważniejsze.
Zobacz wideo Kosecki szczerze o Urbanie: Przekroczyłem granicę, ale szybko mnie sprowadził na ziemię
Polacy musieli "zmartwychwstać" po ataku Kurka. Sędzia już chciał kończyć seta
- Na razie to Rumuni wyglądają na rozluźnionych i swobodnych, a nasi zawodnicy są spięci - opisywał ekspert Polsatu Sport Wojciech Drzyzga, komentujący mecz z hali w Quezon City. I faktycznie, tak Polacy grali przez całego pierwszego seta. To były wręcz męczarnie. Popełnili aż dziewięć błędów na zagrywce, przez co w końcówce musieli serwować bezpiecznie, dużo spokojniej. Trudno było im zaskoczyć Rumunów, którzy nie mieli nic do stracenia i bezwzględnie to wykorzystywali. A zawodnikom Nikoli Grbicia nie szło ani przy pierwszej piłce w ataku, ani na kontrze. Chwilami dobrze blokowali rywali, ale o ich grze nie można było powiedzieć wiele dobrego.
Jednak mecze otwarcia na wielkich imprezach czasem takie są. Już po innych zespołach, które na start w Filipinach miały co najmniej podobne problemy, widać było, że takiego seta trzeba po prostu przepchnąć. W jakikolwiek sposób, byle wygrać. A przeciwko odważnie grającym przeciwnikom to nie jest takie proste. Rumuni od początku seta grali z Polakami na równi, a potem nawet dość wyraźnie prowadzili - trzema punktami (5:8, następnie 10:13). Wydawało się, że wtedy żarty się skończyły. Kadra Grbicia najpierw odrobiła straty, a potem utrzymywała dwa punkty przewagi nad rywalami (najpierw 18:16, potem 21:19). Ale to wcale nie był koniec walki.
Gdy Rumuni znów wyszli na prowadzenie, zaskoczenie malowało się nawet na twarzach Polaków. Chwilę później musieli już drżeć o to, czy w ogóle wygrają tę partię. Rywale zyskali dwie piłki setowe, ale szczęśliwie żadnej z nich nie wykorzystali. Inna sprawa, że kolejnych czterech setboli nie potrafili skończyć nasi zawodnicy. To była wojna nerwów, niezwykle długi set grany "na noże".
Przy czwartej piłce setowej dla Rumunów mogło być po wszystkim. 31:32 dla nich i piłka po ataku Bartosza Kurka lecąca wysoko, daleko w aut. Sędzia już wydał na nich wyrok - pokazał, że punkt należy się Rumunom i chciał kończyć seta. Ale Polacy zaczęli protestować, a challenge wykazał, że Kurek obił blok rywali. "Zmartwychwstali" i na szczęście chwilę później Jakub Kochanowski zakończył tego seta - w taki sposób, w jaki go graliśmy: punktową zagrywką, która spadła po siatce tuż przed wystawioną nogą jednego z Rumunów. Choć nie było to najpiękniejsze zakończenie tak zaciętej partii, wreszcie mogliśmy odetchnąć.
34:32 na sam początek MŚ? Cóż, grunt, że udało się to wygrać. "Jak to mówił mój dziadek, do babci, gdy wracał do domu za późno: lepiej późno niż wcale" - podsumował zwycięstwo Polaków w tej partii Wojciech Drzyzga w transmisji na antenie Polsatu. I chyba nie trzeba już o niej nic więcej dodawać.
Polacy włączyli walec i zdominowali rywali. A Grbić pozwalał debiutować
Na szczęście dalsza część spotkania nie obfitowała już w tak dramatyczne momenty i wielkie emocje. Polacy grali tak, jak powinni w roli faworyta do medalu MŚ: nie dawali słabszym rywalom żadnych szans.
Potrzebowali przede wszystkim tak wysoko i swobodnie wygranego drugiego seta. Tuż po tym, jak Rumuni niemal wydarli im zwycięstwo w pierwszej partii, przegrali z nami aż do 15. Tu już kadra Grbicia włączyła walec. W każdym z elementów Polacy rośli, wyglądali coraz pewniej i przestali popełniać proste błędy. To nadal nie był nasz najwyższy poziom, ale takiego nikt w tym meczu raczej nie oczekiwał. On dopiero ma przyjść, na kluczowe momenty tych mistrzostw. Tu wystarczyło pokazać, że nasz zespół jest co najmniej półkę - jeśli nie kilka - wyżej od pierwszego rywala w grupie. I druga partia eksponowała to dobitnie.
Grbić na pierwszego seta wystawił na boisku pierwszy garnitur polskiej kadry: Bartosza Kurka, Marcina Komendę, Jakuba Kochanowskiego, Norberta Hubera, Wilfredo Leona, Tomasza Fornala i Jakuba Popiwczaka. Już przed MŚ podkreślał, że każdego z nich od początku turnieju będzie chciał wprowadzić na jak najwyższy poziom, więc będą potrzebowali czasu na boisku. Ale jednocześnie chce utrzymywać "pod parą" pozostałych graczy. Dlatego już w drugiej partii dał Arturowi Szalpukowi wejść na zadaniową zmianę na przyjęcie, a w kolejnej wprowadził na boisko także Kamila Semeniuka. I ta zmiana była świetna, przyjmującemu wychodziło niemal wszystko - zdobył sześć punktów, atakując z 80-procentową skutecznością.
A Grbić nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Choć trzeciego seta znów zaczynał wyjściowym ustawieniem, to im bliżej końca meczu, tym bardziej w nim mieszał. Dał zadebiutować na siatkarskim mundialu czterem zawodnikom: Maksymilianowi Graniecznemu, Janowi Firlejowi, Kewinowi Sasakowi i Szymonowi Jakubiszakowi. Okoliczności były jednak odpowiednie: choć Rumuni starali się utrzymywać w grze o dalszą walkę w tym spotkaniu, nie byli w stanie odpowiednio nadążać za Polakami.
"No to teraz już się bawimy" - mówił komentator Polsatu Tomasz Swędrowski, gdy Polacy prowadzili 21:15 w trzeciej partii. Potem zyskali pięć piłek meczowych i wykorzystali już pierwszą z nich dzięki asowi serwisowemu Kamila Semeniuka. Wygrali 25:19 i 3:0. Pomimo chwilowych kłopotów i nerwów rozpoczęli ten turniej tak jak trzeba. Teraz mogą się napędzać przed następnymi wyzwaniami.
Kolejny mecz Polacy zagrają w poniedziałek 15 września przeciwko Katarczykom o godzinie 15:30 czasu polskiego. Zmagania w fazie grupowej skończą w starciu z Holendrami w środę 17 września o 12:00. Relacje z meczów Polaków na MŚ siatkarzy na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.