- Amerykańska agencja, która dotąd finansowała różne projekty z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, nagle wycofuje środki
- Okazuje się, że obecnie głównym celem Departamentu Transportu jest utrzymanie i zwiększenie przepustowości dróg dla pojazdów mechanicznych – a nie np. zwiększenie ruchu rowerów czy pieszych
- To kolejny ruch – po obcięciu dużych ulg podatkowych dla kupujących samochody elektryczne – mający przywrócić "stary porządek" w USA
Budowa chodników to faktycznie – jak na standardy amerykańskie – dziwaczny pomysł. Dziwaczny zwłaszcza dla gerontokracji sprawującej władzę w tym kraju, przywykłej do przemieszczania się wyłącznie samochodem, najlepiej dużym pickupem. Kto był w USA, ten wie, że obecność chodnika czy deptaka wzdłuż drogi to w wielu miastach tego kraju raczej wyjątek niż reguła. Nie ma chodników, bo są zbędne – i tak jeździ się samochodem. Jeździ się samochodem, bo nie ma jak przejść, choćby i do sklepu pół kilometra dalej. Za to można przy ulicy zaparkować samochodem i spać w nim, a nawet w nim mieszkać. Wielu śpi w samochodach, bo nie ma lepszego miejsca. Taka to wolność.
Przeczytaj także: Cięcia Trumpa najsilniej uderzają w jego wyborców. "Wyciąga nam dywan spod nóg". Na biednych Amerykanów spada kolejny cios
Czy warto budować nowe chodniki i drogi dla rowerów?
Lokalne władze wielu miejscowości próbują jednak to zmieniać i zabiegają o państwowe wsparcie dla różnych inicjatyw: budowy dróg dla rowerów, przejść dla pieszych, chodników. Dotychczas domyślnym adresatem wniosków o finansowanie był DOT – U.S. Department of Transportation (Departament Transportu Stanów Zjednoczonych), agencja odpowiedzialna za planowanie i rozwój infrastruktury transportowej: wszelkiego rodzaju dróg i innych środków transportu, za zmianę przepisów, za finansowanie różnych projektów poprawiających bezpieczeństwo.
Dalsza część tekstu pod filmem:
I ta agencja dotychczas organizowała konkursy, przyjmowała wnioski, akceptowała je bądź nie i przelewała środki. Do teraz. Amerykańskie media, w tym Bloomberg, donoszą, że z dnia na dzień obcięto finansowanie wszelkich projektów związanych z budową dróg dla rowerów czy chodników – wszystkich, które jakkolwiek, choćby potencjalnie, mogłyby "zaszkodzić" kierowcom.
Donald Trump skutecznie zwalcza drogowe "lewactwo"
Brak chodników to w wielu stanach USA norma. Wiele dróg można pokonać wyłącznie samochodem – zdjęcie ilustracyjneJosh Bloomer / Shutterstock
Teraz – gdy administracja Donalda Trumpa wstępnie rozprawiła się już z wszelkimi sposobami wsparcia elektromobilności – przyszła kolej na inne formy transportu, które nie korespondują z "duszą Ameryki". A DOT otwarcie deklaruje, że teraz jego zadaniem jest utrzymanie i rozwój przepustowości dróg dla pojazdów mechanicznych. Zdaniem dziennikarzy Bloomberga chodzi o to, by udaremnić władzom lokalnym promowanie innych sposobów przemieszczania się mieszkańców niż właśnie samochody – zwykle wożące wyłącznie kierowcę.
Dziennikarze podają liczne przykłady skasowanych, a przyznanych wcześniej funduszy – np. na drogę dla pieszych i rowerów wzdłuż historycznej trasy 66 budowanej przez hrabstwo Mclean w stanie Illinois. Ścieżka o szerokości 3 metrów budowana jest od ponad 20 lat i niedawno przyznano lokalnym władzom prawie 700 tys. dolarów na projekt i budowę ostatnich kilkunastu km trasy. Właśnie projekt został skasowany przez DOT i na razie nie zostanie ukończony – jak przystało na państwo z kartonu.
Przepadł projekt władz miasta Boston, które wygrało konkurs na duże dofinansowanie: planowano wymienić chodniki, przystanki autobusowe, dodać oświetlenie dróg oraz zasadzić zieleń wzdłuż ulic. Pieniędzy nie będzie. Podobne doniesienia pojawiają się w całym kraju.
Tymczasem nietrudno uwierzyć w zasadność tych inwestycji: w USA przy wielu drogach panuje nieprawdopodobny wręcz bałagan, pobocza są śmietnikiem, miejscem, gdzie zalegają nie tylko śmieci wyrzucane z samochodów, lecz także padlina – coś niewyobrażalnego np. w Polsce, gdzie większość dróg kontroluje się i sprząta regularnie, nawet codziennie.
Czy w Polsce warto budować ścieżki dla rowerów, skoro rowerzyści i tak jeżdżą po ulicach?
Również w Polsce drogi dla rowerów budzą liczne kontrowersje – a największą wściekłość u kierowców budzi chyba widok kolarzy jadących jezdnią, gdy obok prowadzi droga dla rowerów. Jasne, jest to niezgodne z przepisami, ale też zdarza się głównie na odcinkach dróg, gdzie część przeznaczona dla rowerów jest źle zaprojektowana. Tam, gdzie drogi dla rowerów są gładkie i bezpieczne, nawet kolarze zazwyczaj korzystają z nich.
W miastach z kolei użyteczność dróg dla rowerów w ogóle nie powinna budzić wątpliwości – prawie każdy rowerzysta jadący do pracy oznacza, że na jezdni jest o jeden samochód mniej. Widać też wyraźnie, że im więcej wygodnych ścieżek dla rowerów, tym więcej rowerzystów – i jednocześnie mniej kolizji rowerów z samochodami.






English (US) ·
Polish (PL) ·