Samoloty pozostają wielkim wyrzutem sumienia dla wszystkich zatroskanych o neutralność klimatyczną. Nie udało się go na razie ukoić na żadnym globalnym szczycie klimatycznym – na który uczestnicy przylecieli i z którego odlecieli oczywiście samolotami. Bo czymże innym?
Problem polega na tym, że już dziś lotnictwo cywilne odpowiada za emisje 2,5 proc. gazów cieplarnianych. A będzie więcej – szacuje się, że do 2050 r. odsetek ten urośnie do prawie jednej czwartej (22 proc.). A to dlatego, że popyt na transport lotniczy przez cały czas rośnie – a trudno sobie wyobrazić, by ludzkość przesiadła się na powrót do statków transoceanicznych, akceptując znaczne wydłużenie czasu podróży. Albo by doszło do odwrotu od globalnej turystyki.
Ten sztywny popyt (z którego konsumenci nie chcą lub nie mogą zrezygnować) w połączeniu z zamożnością branży i jej siłą lobbingową będzie sprawiał, że lotnictwo znajdzie się wśród ostatnich sektorów dotkniętych skutkami polityk klimatycznych. Unijna branża lotnicza ma do roku 2030 utracić prawo do darmowych emisji w ramach systemu ETS. Czy utraci? Pożyjemy, zobaczymy. Ale nawet jeśli tak się stanie, to i tak ETS-owy podatek obejmować może jedynie loty wewnątrz UE, ale już nie międzykontynentalne. Dodajmy do tego jeszcze, że nie ma w tym momencie żadnych widoków na to, by w awiacji miał się dokonać elektroprzełom. Ot, choćby nawet taki, jaki widzimy w ostatnich latach w branży samochodowej.
Rafał Woś
Fot. Wojtek Górski
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

1 miesiąc temu
16




English (US) ·
Polish (PL) ·