Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Ich Troje wracają z albumem, który jest jednocześnie deklaracją, refleksją i manifestem. „Wybiła Jedenasta” to tytuł symboliczny — przywodzi na myśl zarówno godzinę sądu, jak i moment przełomu. I rzeczywiście, najnowszy krążek zespołu dowodzi, że formacja Michała Wiśniewskiego ma dziś do powiedzenia więcej niż kiedykolwiek.
Album otwiera „Zacznijmy od nowa” – międzypokoleniowe przesłanie, a zarazem manifest 20 letniej Martyny, 53 letniego Michała i 75 letniego Henryka, który reprezentuje trzecie pokolenie. Utwór z charakterystycznym wokalem Wiśniewskiego, w którym pada jasny przekaz: zespół nie zamierza się cofać. Kolejne kompozycje – od balladowej „Nielekkiej ballady” po pełne społecznego komentarza „Dziewczyny z ulicy” i „Polskę” – balansują na granicy między intymnością, a publicystyką. W tekstach słychać dojrzałość i świadomość przemijania, ale i bunt wobec tego, co powierzchowne i sztuczne.
Brzmieniowo „Wybiła Jedenasta” to udane połączenie klasycznego stylu Ich Troje z nowoczesną produkcją. Synthpopowe struktury spotykają gitarowe riffy, a ballady nie popadają w banał. Wyróżniają się m.in. „Nie kupię ci więcej róż” — subtelna refleksja o stracie i duchowości, czy „Bądź tam, gdzie On” —ironiczna perełka z tanecznym pulsem
W drugiej połowie albumu uwagę przykuwają „Układ warszawski” – utwór o zabarwieniu protest-songu, oraz „Vater unser”, w którym zespół mierzy się z tematyką sacrum i profanum. Na finał otrzymujemy zaskakujące „Całujcie mnie wszyscy w dupę” – wiersz Juliana Tuwima, który swoim komunikatem otwartym jest bezkompromisowym, być może bezczelnym, ale w pełni świadomym wyrażeniem swojego zdania.
Młodziutka Martyna Majchrzak udowodniła, że w tej szafie pełnej „zaawansowanych pięćdziesięciolatków”, wietrzenie było jak najbardziej wskazane. Z jej talentem długo w zespole nie zabawi więc cieszmy się wniesionym przez nią świeżym powietrzem.
Całość składa się na płytę spójną, emocjonalną i mocno osadzoną w rzeczywistości — zarówno osobistej, jak i społecznej. Ich Troje, choć dojrzalsi, nie stracili ani energii, ani odwagi. „Wybiła Jedenasta” nie jest próbą przypodobania się nowej publiczności. To raczej szczery list do tych, którzy towarzyszą zespołowi od lat – i którzy nie boją się trudnych emocji.
To album, który już samym tytułem sugeruje, że coś dojrzało, przeminęło lub… wybiło jak z zegara. Płyta ta nie tylko wpisuje się w rozpoznawalny styl Ich Troje, ale też rzuca nowe światło na ich tożsamość – świadomą, dojrzałą, ale nadal emocjonalnie niepokorną.
To nie jest płyta do tła. To płyta do słuchania z otwartym sercem i głową, nawet jeśli czasem trzeba je potem poskładać. Brzmienie płyty to balans między „klasycznym Ich Troje” a nowoczesnością. Są tu elementy rocka, synthpopu, elektroniki i ballad w stylu singer-songwriter. Produkcja jest równa, selektywna, z miejscem na wokale i emocje.