Rząd planuje twardy reset w mediach. Nie przewidzieli jednego

1 tydzień temu 10

Data utworzenia: 30 października 2025, 17:39.

Likwidacja abonamentu RTV, Rady Mediów Narodowych i z pewnymi korektami powrót do starych metod powoływania członków KRRiT. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zaproponowało nową ustawę medialną. Czy nowe prawo automatycznie zmieniłoby trudną sytuację, w której upolitycznione gremia regulują rynek publicznych mediów? Niekoniecznie. Jak wskazuje rozmówca "Faktu" pewne problemy rodzi orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. — Gdyby taka ustawa przeszła, z uwagi na tamtą decyzję TK, nie byłoby możliwe odwołanie obecnego składu rady KRRiT, której kadencja trwa — stwierdza Krzysztof Luft, były członek KRRiT i administracji Jerzego Buzka.

Ministra Marta Cienkowska
Ministra Marta Cienkowska Foto: Damian Burzykowski / newspix.pl

Ściągalność abonamentu RTV jest na niskim poziomie, więc wiele się musi zmienić. Opłata w ogóle ma zniknąć. Finansowanie mediów ma być oparte o stabilną dotację ze Skarbu Państwa w wysokości waloryzowanych 2,5 mld zł w skali roku. Zmienią się też zasady powoływania zarządów. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przejmie zadania Rady Mediów Narodowych, która ma zniknąć na dobre. W nowej ustawie medialnej jest jednak jeden problem. Jaki? O tym opowiada "Faktowi" były członek KRRiT i administracji Jerzego Buzka Krzysztof Luft.

Nowa ustawa medialna

— To byłoby dobre rozwiązanie — mówi o proponowanym modelu powoływania składu KRRiT. Ministerstwo chce w gruncie rzeczy wrócić do starych rozwiązań. Chodzi o to, by gremium KRRiT składało się z dziewięciu osób, powoływanych wspólnymi siłami obu izb parlamentu; Sejmu, Senatu, i Prezydenta. Sejm zyska czterech nominatów, Senat dwóch, a prezydent trzech.

To obowiązywało (rozwiązanie — przyp. red.) zresztą przed rokiem 2005: pierwotnie rada składała się właśnie z dziewięciu osób i co dwa lata zmieniała się jedna trzecia składu, czyli w tzw. modelu kroczącym — przywołuje Krzysztof Luft, do 2016 r. członek KRRiR. PiS zmienił tę formułę w 2005 r., idąc do wyborów z hasłami zapowiadającymi "IV RP". — Zlikwidował (PiS — red.) dziewięcioosobową radę. Od tamtej pory skład był pięcioosobowy i powoływany w jednej, wspólnej dla wszystkich, kadencji — tłumaczy Luft. Czyni tu ważne zastrzeżenie. Wówczas PiS odwołał całe gremium KRRiT i utworzył nowe. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował później tę decyzję. Taki wyrok TK w sprawie odwoływania zbiorczo całej rady będzie miał konsekwencje także w przypadku noweli zaproponowanej przez obecne Ministerstwo Kultury:

Prawdopodobnie dzisiaj, gdyby taka ustawa przeszła, z uwagi na tamtą decyzję TK, nie byłoby możliwe odwołanie obecnego składu rady KRRiT, której kadencja trwa. Te pięć osób prawdopodobnie musiałyby zostać w składzie

— stwierdza Luft.

To stwarzałoby sytuację podobną do tej, która — w razie obsadzania nowych stanowisk sędziowskich — wkrótce pojawi się w samym Trybunale Konstytucyjnym. Więcej o sprawie: Rząd ma plan na Trybunał Konstytucyjny. Dla koalicji otworzy się wąskie okienko.

Fakt.pl

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło