Data utworzenia: 21 października 2025, 11:31.
Na XXI Forum Rynku Zdrowia padła zapowiedź, która może wywołać burzę wśród lekarzy. Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda chce zmian w tzw. ustawie podwyżkowej. W planach jest nawet ograniczenie najwyższych pensji w publicznej ochronie zdrowia i zamrożenie podwyżek na dwa lata. Do proponowanego rozwiązania w rozmowie z "Faktem" odniósł się poseł PiS Bolesław Piecha, lekarz i były wiceminister zdrowia. — Będę kibicował pani minister, aczkolwiek uważam, że to bardzo trudne zadanie. Takie próby już podejmowano i zwykle spalały na panewce — słyszymy.
— Takie są oczekiwania społeczne. Obecnie priorytetem jest ustabilizowanie sytuacji finansowej systemu ochrony zdrowia, tak abyśmy mogli planować dłużej niż kwartalnie — powiedziała minister Sobierańska-Grenda. Szefowa resortu zdrowia przyznała, że jednym z celów jest urealnienie wydatków w systemie, w którym coraz większą część pochłaniają wynagrodzenia. — Musimy też zmierzyć się z tematem, który budzi największe emocje, czyli z dalszym losem ustawy o najniższym wynagrodzeniu. (…) Dziś trzeba dokonać w niej zmian, choćby wymagało to niepopularnych decyzji — dodała.
Rząd chce ograniczyć zarobki lekarzy? Były wiceminister zdrowia: niesamowicie trudne
Na te zapowiedzi zareagował poseł PiS Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia i lekarz w rozmowie z "Faktem". Jak mówi, pomysł limitowania pensji nie jest nowy — podobne próby podejmowano już w przeszłości. — Kiedyś, gdy wyszliśmy z limitowania pensji lekarzy, pielęgniarek i wszystkich zawodów medycznych, obowiązywały tzw. tabele zaszeregowania. Każdy szczebel miał swoje widełki — od do — i w ich ramach lekarz mógł zarabiać określoną kwotę na danym stanowisku. To było w systemie budżetowym — wspomniał parlamentarzysta.
— Po ponad dwudziestu latach eksperymentu chyba wracamy do tamtego modelu, czyli do systemu budżetowego, w którym pensje pracowników medycznych w szpitalach będą ustawowo regulowane. To będzie niesamowicie trudne — dodał Piecha.
Zdaniem byłego wiceministra zdrowia, kwestia powinna jednak zostać uregulowana. — Nie może być tak, że mamy środki publiczne — bo Narodowy Fundusz Zdrowia to przecież pieniądze publiczne, nie prywatne — a z drugiej strony są beneficjenci, którzy traktują to, jak prywatny rynek i żądają dowolnych stawek, zależnych tylko od negocjacji — słyszymy.
— Będę kibicował pani minister, aczkolwiek uważam, że to bardzo trudne zadanie. Takie próby już podejmowano i zwykle spalały na panewce. Przykładem był Związek Zawodowy Lekarzy, który chciał powiązać płace z wielokrotnością średniego wynagrodzenia. Wtedy nie było na to środków. Dziś pieniądze są, ale wciąż niewystarczające — uważa rozmówca "Faktu".
Zobacz też: Nowe przepisy o szczepieniach dzieci. Znamy datę wejścia w życie zmian
"Rozprężenie płacowe w ochronie zdrowia zaszło bardzo daleko"
— Jeżeli nie uregulujemy płac personelu medycznego, będzie bardzo trudno racjonalnie planować wydatki i koszty NFZ oraz utrzymać dyscyplinę budżetową funduszu. A to zawsze odbija się na pacjentach — powiedział Bolesław Piecha. — Albo ogranicza im się dostęp do leczenia i nowoczesnych technologii, albo wydłuża kolejki — dodał.
Jak stwierdził, potrzebne jest stworzenie pewnego "sufitu" wynagrodzeń — negocjowalnego, bo musi uwzględniać np. inflację. — Sprawa jest jednak trudna, bo rozprężenie płacowe w ochronie zdrowia zaszło bardzo daleko. Znamy przypadki, że cały zespół z jednego oddziału chirurgicznego przechodzi do innego szpitala kilkanaście kilometrów dalej za wyższą stawkę, a po chwili następuje ruch w drugą stronę i żądanie kolejnych podwyżek — mówił Piecha.
— To rozprężenie trwa od lat, właściwie od początku systemu ubezpieczeniowego w Polsce. Już pod koniec lat 90., za rządów premiera Buzka, był silny protest anestezjologów dotyczący płac. Wtedy też powstała spółdzielnia tego środowiska, która domagała się specjalnych przywilejów finansowych — przypomniał.
Poseł zaznaczył, że regulacja płac musi być ustawowa. — Trzeba też pamiętać, że rynek kadr medycznych jest kształtowany z zewnątrz, przez warunki pracy za granicą. Udało nam się w ostatnich latach zahamować odpływ lekarzy i pielęgniarek, bo zaczęło im się opłacać pracować w Polsce. Ale jeśli źle przeprowadzimy tę regulację, może ruszyć nowa fala emigracji zarobkowej — ostrzegł Piecha.
— Dziś jest to nawet prostsze niż kiedyś, bo młode kadry znają języki i nie mają problemu z wyjazdem. Jeśli więc limitowanie wynagrodzeń zostanie źle wdrożone, istnieje ryzyko odpływu kadr z publicznego systemu do sektora prywatnego lub za granicę — podsumował.
Źródło: Rynek Zdrowia/"Fakt"
Czytaj również: Dziura w NFZ według posłów. Czy lekarze odprawią pacjentów z kwitkiem?
/3
Damian Burzykowski / newspix.pl
Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda zapowiedziała limitowanie zarobków lekarzy i zamrożenie podwyżek na dwa lata.
/3
- / 123RF
Celem ma być ustabilizowanie finansów w ochronie zdrowia.
/3
Parlament Europejski / -
Poseł Bolesław Piecha ostrzega jednak, że takie rozwiązanie kryje za sobą wiele potencjalnych ryzyk.

3 tygodni temu
12




English (US) ·
Polish (PL) ·