
Bogdan Rymanowski to znany dziennikarz i prezenter, od lat rozmawia z politykami. Na swoje i nasze nieszczęście postanowił zająć się też innymi tematami, np. zdrowiem i jedzeniem. Wyszła z tego awantura na pół polskiego internetu, która stała się pożywką dla środowisk antynaukowych i antyszczepionkowych. Sam Rymanowski, ciesząc się z zamieszania, jakie wywołał, prawdopodobnie traci resztki swojej wiarygodności.
Daj napiwek autorowi
Oleje roślinne są rakotwórcze, tyjemy od insuliny, a nie od kalorii, szczepienia powodują autyzm – takie tezy padły w programie Bogdana Rymanowskiego z ust profesor Grażyny Cichosz. Rymanowski nie jest pierwszym dziennikarzem, który nie trafił z doborem gościa. Zdarza się. Prof. Cichosz nie jest też jedyną na świecie zwolenniczką teorii spiskowych, promotorką antynauki, czyli potocznie mówiąc "foliarą".
Naukowcom jeży się włos na głowie
Największym problemem jest fakt, że Rymanowski, który rozmowę przeprowadził rozmowę na swoim kanale na YouTube, cieszy się jak dziecko z zamieszania, jakie wywołał. Zobaczmy, czy jest z czego.
Prof. Cichosz mówiła rzeczy, od których naukowcom jeży się włos na głowie. Od razu po publikacji materiału ruszyła lawina oburzenia środowisk naukowych. Eksperci jęli wyjaśniać wszystkie bzdury, jakie powiedziała prof. Cichosz. Do obalenia części powielanych przez nią mitów wystarczy zresztą odrobina zdrowego rozsądku.
Przykład? Nazwała genetycznie modyfikowaną soję "największym przekrętem dietetycznym XXI wieku".
– My nie trawimy tych białek. Te białka są szkodliwe dla przewodu pokarmowego, uszkadzają kosmki jelitowe, generują stany zapalne, powodują zaburzenia w składzie mikrobiomu i to jest przyczyna diagnozowania chorób, których 30 lat temu nie było – opowiadała.
Nie trzeba być profesorem, żeby wiedzieć, że w całej UE żywności produkowanej z modyfikowanej genetycznie soi jest jak na lekarstwo. My jej po prostu praktycznie nie jemy. Taka żywność musi być odpowiednio oznakowana. A co gdybyśmy jedli? Od dawna wiadomo, że białko sojowe jest przez nasze organizmy świetnie wchłaniane, a produkty sojowe są lekkostrawne. Soja naprawdę nie ma, jak twierdzi prof. Cichosz, właściwości prozapalnych. Wręcz przeciwnie...
Część bzdur można zweryfikować w Wikipedii. Jak choćby to, że "30 lat temu nie było chorób zapalnych jelit, takich jak choroba Leśniowskiego-Crohna" (za które jej zdaniem odpowiedzialna jest soja). To niezwykle ciekawe, bo jako pierwszy opisał ją Antoni Leśniowski w 1904 roku, zajął się nią też Burrill Bernard Crohn w 1932 roku.
Nie trzeba też być naukowcem, żeby wiedzieć, że spożywanie soi, nie powoduje zwiększonej liczby chorób psychicznych. A taką tezę stawiała gościni Romanowskiego.
Mówiła też, że "oleje roślinne są rakotwórcze" a "margaryna i tłuszcze roślinne to najbardziej szkodliwe składniki diety". Naukowcy i lekarze mówią, że to nie jest prawda. Stwierdziła, że "tyjemy nie od kalorii, a od insuliny". Nikt poważny nie wie, o co jej chodzi. "Kiedyś nie było tyle zawałów" – przekonywała. Wystarczy rzut oka w statystyki, żeby wiedzieć, iż to kompletna bzdura.
Kolejna część antynaukowego bełkotu to bzdury od lat powtarzane przez wyznawców teorii spiskowych. Prof. Cichosz stwierdziła na przykład, że szczepionki powodują spektrum autyzmu. To nieprawda, od lat 90. powtarzana przez nieliczne, ale głośne grono tzw. antyszczepionkowców.
Wtedy właśnie Andrew Wakefield, brytyjski gastroenterolog, zasugerował, że szczepionka MMR (chroniąca przed odrą, świnką i różyczką) może powodować autyzm. Badanie było celowo sfałszowane, wzmocnione łapówką dla Wakefielda, miało stać się początkiem fali procesów z producentami szczepionek. Po śledztwie artykuł Wakefielda został uznany za bezwartościowy, jego autor stracił prawo wykonywania zawodu lekarza.
Kliki są, kasa się zgadza. Wstyd? Brak
Tym bardziej wstrząsający jest fakt, że Bogdan Rymanowski cieszy się z zamieszania, jakie wywołał jego wywiad. Rymanowski ten materiał nagrał, nie sprawdził, czy to w ogóle prawda. Rymanowski, zamiast spalić się ze wstydu za rozpowszechnianie fejków, głupio się cieszy, że ludzie oglądają. Zamiast natychmiast wyrzucić z sieci, skasować bzdury, jakie promuje, jeszcze się z tego raduje.
Bo jak inaczej zrozumieć jego triumfalny wpis na X, w którym pisze, że "rozmowa [...] rozniosła się w sieci z prędkością kosmiczną" i bardzo dziękuje za wszystkie opinie.
"Zarówno te entuzjastyczne („Pani profesor, mądra, odważna, wspaniała kobieta i racjonalna, walczy o zdrowie Polaków” ), jak i te krytyczne („zbyt wiele badań stoi w kontrze do tego co głosi pani profesor, prawda nie leży po jej stronie”) – twierdzi Rymanowski. To nieprawda, opinie specjalistów są o wiele bardziej brutalne i znajdziemy w nich frazy "bzdury" i "antynaukowy bełkot".
A sam Rymanowski po prostu siedzi i liczy kasę z wyświetleń. Tak, zarobi na tym filmie sporo. To chore, że można w sieci dostawać pieniądze za promowanie szkodliwych bzdur.
"Bardzo liczę na to, że ten wywiad rozpocznie prawdziwą debatę technologów żywienia, dietetyków i lekarzy na temat jakości tego, co jemy" – pisze Rymanowski na swoim koncie na X. Jedyna debata, jaka teraz powinna się zacząć, to ta, czy powinniśmy jeszcze traktować prowadzącego poważnie.
Boli fakt, że Rymanowski, który z racji zawodu powinien zwracać uwagę na to, co mówi i promuje, coraz częściej zaprasza do siebie ludzi, potocznie określanych jako szury czy foliarze. Bo to nie był pierwszy przypadek, gdy rozmawiał z ludźmi promujących dziwne teorie.
Wcześniej w jego programie gościli m.in. bracia Rodzeń, którzy twierdzą, że dieta ketogeniczna leczy depresję, a rezygnacja z chleba na miesiąc przynosi większe korzyści psychiczne niż rok psychoterapii. Słowem: Rymanowski zaprasza ludzi, którzy mówią, że na depresję wystarczy jeść mięso zamiast chleba. I nie widzi w tym nic złego.
My widzimy, dlatego w tym tekście nie znajdziecie odnośnika do materiału Rymanowskiego. Są w dziennikarstwie rzeczy ważniejsze niż kliki i pieniądze. Warto, żeby tacy ludzie, jak Rymanowski o tym pamiętali.

2 dni temu
6



English (US) ·
Polish (PL) ·