- Przypomnijmy: prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę uznającą kwalifikacje rumuńskich pielęgniarek. Dotyczy to czterech osób
- W rozmowie z Faktem przewodnicząca OZZPiP Krystyna Ptok wskazała, że od lat wskaźnik liczby pielęgniarek na tysiąc mieszkańców nie poprawia się. Zwróciła uwagę na starzejącą się kadrę
- Z kolei Mariola Łodzińska, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych wyjaśniła, że decyzja o dopuszczeniu części rumuńskich pielęgniarek nie rozwiąże problemów
Pielęgniarki z Rumunii z potwierdzonymi dokumentami
Wspomniana podpisana nowelizacja ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej zakłada obowiązek uznawania kwalifikacji zawodowych obywateli UE, którzy ukończyli kształcenie pielęgniarki odpowiedzialnej za opiekę ogólną w Rumunii. Dotyczy to osób, które przeszły program niespełniający minimalnych wymogów kształcenia, ale mają jeden z dokumentów potwierdzających odpowiednie kwalifikacje zawodowe. Do tej pory kwalifikacje pielęgniarki w Polsce uznano czterem osobom, które ukończyły kształcenie w Rumunii.
Fakt zapytał przedstawicielek OZZPiP i NRPiP, czy dopuszczenie pielęgniarek z Rumunii może odciążyć przepracowane szpitale. Przewodnicząca Związku Krystyna Ptok, jednak nie ma złudzeń i podkreśliła, że od 2018 roku wskaźnik liczby pielęgniarek na tysiąc mieszkańców nie poprawia się. Jednocześnie zwróciła uwagę, że kadry się starzeją. — W Polsce 25 proc. pielęgniarek ukończyło 67. rok życia. To znaczy, że pracują siedem lat dłużej, niż wynosi wiek emerytalny kobiet — powiedziała Faktowi.
Była także pytana o ewentualną konkurencję ze strony Rumunek. — Nie wywoła to żadnej konkurencji. Jeśli Rumunka miałaby przyjechać do Polski, to raczej pojedzie do Niemiec — dodała.
Z kolei Mariola Łodzińska, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, wyjaśniła Faktowi, że dopuszczenie do pracy rumuńskich pielęgniarek kształconych według starych standardów, nie stanowi zagrożenia dla pacjentów.
Ponadto przypomniała, że taką samą ścieżkę uzupełniającego kształcenia musiały przejść polskie pielęgniarki po wejściu do UE, nim ich kwalifikacje zostały w pełni uznane w Europie.
Problemy z kadrą pielęgniarską w Polsce
Jak powiedziała Faktowi Łodzińska, decyzja o dopuszczeniu części rumuńskich pielęgniarek nie rozwiąże problemów kadrowych. Sytuacja pod tym względem jest dziś skomplikowana i bardzo nierówna. Wskazała przy tym na paradoks: po jednej stronie są braki kadrowe, a po drugiej zdarzają się sytuacje, gdy pielęgniarki są zwalniane albo niezatrudniane.
Wskazała na województwa podlaskie, lubelskie i podkarpackie, gdzie uczelnie kształcą dużo absolwentek i pojawiają się trudności z wejściem na rynek pracy. Odwrotna sytuacja jest w zachodniej Polsce, gdzie jak podkreśliła, „każda pielęgniarka jest na wagę złota”. Wymienia przy tym województwa zachodniopomorskie, lubuskie i pomorskie, które borykają się z niedoborami personelu.
Zdaniem prezeski NRPiP największym problemem jest skomplikowany proces dopuszczania do pracy pielęgniarek z Ukrainy, szczególnie ze względu na różnice w kształceniu i barierę językową.— Pielęgniarki ukraińskie mogą przystąpić do pracy m.in. na zasadzie oświadczenia, że znają język polski w mowie i piśmie, a niestety rzeczywistość weryfikuje te umiejętności — wyjaśniła Faktowi Łodzińska.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

4 tygodni temu
24





English (US) ·
Polish (PL) ·