Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Złożyłam wniosek formalny o wyłączenie sędziego, który został wyznaczony do rozpatrzenia sprawy Łukasza Ż. (...) istnieje wątpliwość co do jego bezstronności - powiedziała dziennikarzom Polsat News adwokat Izabela Ławińska. We wtorek ruszył proces mężczyzny, który w 2024 roku spowodował śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej.
W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia ruszył proces ws. głośnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej.
ZOBACZ: Łukasz Żak zatrzymany w Niemczech. Mężczyznę czeka teraz ekstradycja
Ruszył proces Łukasza Ż. Częściowo przyznał się do winy
Oprócz Łukasz Ż. na ławie oskarżonych zasiadły osoby, które miały mu pomóc w ucieczce z miejsca wypadku i zacieraniu śladów.
Ż. przyznał się do spowodowania wypadku i przekroczenia prędkości. Nie przyznał się do ucieczki z miejsca wypadku i spożywania alkoholu przed wejściem do auta. Mówił, że po zderzeniu obu aut "był w szoku".
Biegli ocenili, iż mężczyzna podczas jazdy korzystał z telefonu komórkowego oraz był pod wpływem alkoholu. Grozi mu nawet do 30 lat więzienia.
ZOBACZ: Łukasz Ż. trafi do Polski. Prokuratura potwierdza informacje Polsat News
Adwokat Łukasza Ż. chciała wyłączenia sędziego
Proces rozpoczął się z lekkim opóźnieniem. Obrońca Łukasza Ż. przekazała mediom, że zażądała zmiany sędziego.
- Złożyłam wniosek formalny o wyłączenie sędziego, który został wyznaczony do rozpatrzenia niniejszej sprawy. W mojej ocenie istnieje uzasadniona wątpliwość, co do jego bezstronności, która wynika z postanowienia dot. mojego klienta - powiedziała dziennikarzom Polsat News mec. Izabela Ławińska. Dodała, że w jej opinii sędzia ma "negatywny stosunek do jej klienta".
- Jest (mój klient red.) cały czas izolowany w warunkach aresztu szczególnego i prosił sad o wsparcie w tej materii - dodała.
Sprawa Łukasza Ż. Sprawca wypadku uciekł za granicę
Do tragicznego wypadku doszło 15 września 2024 roku przy ul. Aleja Armii Ludowej w Warszawie. Uczestniczył w nim Volkswagen Arteon, którym kierował Łukasz Ż. i Ford Focus, którym jechała czteroosobowa rodzina. W Volkswagenie oprócz Łukasza Ż. byli Paulina K., Sara S., Adam K.
Łuksza Ż. znacząco przekroczył prędkość (miał jechać ponad 200 kilometrów na godzinę) i uderzył w jadącego z przodu Forda, który trafił w barierki. W wyniku zderzenia zginął 37-letni pasażer Forda. Do szpitala trafiły trzy osoby, z tego: kierująca samochodem żona zmarłego i ich dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala trafiła także dziewczyna sprawcy - Paulina K. Kierujący miał przed wypadkiem spożywać alkohol.
Jak ustalono w trakcie śledztwa bezpośrednio po wypadku na miejsce zdarzenia dojechał kierowany przez Kacpra K. pojazd marki Cupra Formentor. Pasażerowie - Damian J. i Mikołaj N. wysiedli z pojazdu i pieszo skierowali się w stronę Volkswagena Arteona.
Natomiast Kacper K. nie wysiadł z samochodu i pomimo posiadania przy sobie telefonu komórkowego nie wezwał służb ratunkowych na miejsce wypadku, a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia - podkreśla prokuratura.
ZOBACZ: Tragedia na Trasie Łazienkowskiej. Podejrzany Łukasz Ż. usłyszał zarzut
Znajomi Łukasza Ż. nawoływali go do ucieczki, a sami udawali, że nie mają nic wspólnego z wypadkiem. Ponadto próbowali przekonać świadków, a później policję, że to Paulina K. kierowała autem. Aby upewnić się, że ranna kobieta nic nie powie, utrudniali udzielenie jej jakiejkolwiek pomocy.
Łukasz Ż. uciekł w tym czasie do Niemiec, w czym pomagali mu liczni znajomi. Oskarżonego zatrzymano w Lubece na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
