Rosjanie planowali prowokację od dawna. Ten raport zignorowano

5 godziny temu 4

Rosyjskie drony nad Polską. To nie był przypadek

Nocny atak dalekosiężnych dronów na Polskę z 9 na 10 września, który rząd nazwał "bezprecedensowym naruszeniem przestrzeni powietrznej" i "poważną prowokacją", wpisuje się w dłuższą sekwencję działań Kremla. Wszystko wskazuje, że przygotowania do takich uderzeń trwały od miesięcy.

Jeszcze latem pojawiły się pierwsze sygnały: wśród fragmentów rosyjskich maszyn rozbitych w Ukrainie odnajdowano urządzenia łączności mobilnej z kartami polskich operatorów. Informację tę ujawnił publicysta Marek Budzisz, powołując się na raport (najpewniej ukraiński) z 2 lipca, zawierający szczegółowe dane – m.in. lokalizacje, w których drony zostały zestrzelone.

Trwa ładowanie wpisu Twitter

Dlaczego w dronach znajdują się karty SIM?

Wykorzystanie kart SIM w bezzałogowcach ma kluczowe znaczenie dla rosyjskiej armii. Dzięki nim dron może:

  • przekazywać dane w czasie rzeczywistym – np. obraz z kamer, nagrania czy dane o położeniu,
  • zmieniać kurs – operatorzy mogą przeprowadzać jego korektę w oparciu o aktualne dane,
  • zbierać informacje wywiadowcze – w zależności od dodatkowego wyposażenia drony mogą analizować działanie systemów obrony przeciwlotniczej i elektronicznych systemów zakłócających, czyli sprawdzać, jak reagują radary i systemy obrony.

W praktyce oznacza to, że dron nie jest tylko "latającą bombą", ale również mobilnym narzędziem rozpoznania.

Polskie i litewskie karty SIM. Rosja od dawna planowała prowokację

Raport, na który powoływał się Budzisz, wskazywał jednoznacznie: obecność polskich i litewskich kart SIM w rosyjskich dronach dowodzi, że Moskwa planowała nie tylko przeloty nad Ukrainą, ale także testy nad terytorium państw NATO. Chodziło o sprawdzenie, czy drony mogą korzystać z lokalnych sieci komórkowych, aby zachować łączność i przesyłać dane.

Dokument zalecał poinformowanie partnerów w Polsce i na Litwie o tym zagrożeniu. Najwyraźniej tak się stało, bo już tydzień później raport trafił w ręce polskiego publicysty.

Pierwsze ostrzeżenia zlekceważone

Mimo powagi ustaleń, jak zaznacza Defence Express, sprawa przeszła w Polsce niemal bez echa. Tymczasem rosyjskie drony coraz częściej naruszały polską przestrzeń powietrzną. 20 sierpnia doszło nawet do eksplozji jednego z nich w pobliżu miejscowości Osiny w województwie lubelskim – zaledwie 40 kilometrów od bazy NATO, gdzie stacjonuje sojuszniczy patrol powietrzny.

Rosjanie testują naszą obronę powietrzną

Czy drony, które 10 września wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną, miały na pokładzie karty SIM? Tego na razie nie wiadomo. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że jednym z celów tego ataku mogło być właśnie rozpoznanie polskiej obrony przeciwlotniczej – sprawdzenie, jak reagują radary, jakie procedury uruchamia wojsko i gdzie rozmieszczone są systemy obrony.

Szczególnie wymowne jest to, że prowokacja nastąpiła tuż przed rozpoczęciem dużych rosyjsko-białoruskich manewrów "Zapad-2025", które startują 12 września na Białorusi.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło