Amerykańscy negocjatorzy planu pokojowego nie zrozumieli, że Rosja nie umie piec chleba, dlatego woli żyć z igrzysk. Pora więc, by USA i reszta Zachodu pozbyły się złudzeń co do możliwości przekupienia Putina udziałami w piekarni.
Część niesławnych „28 punktów”, które przez chwilę uchodziły za „plan pokojowy USA”, jest już w koszu. Uczestnicy negocjacji, wciąż trwających w różnych formatach amerykańsko-europejsko-ukraińskich, nadal udają, że bazują na tym projekcie, ale czynią to z coraz mniejszym przekonaniem. Mimo to nie powinniśmy zapominać o treściach, które znalazły się w tym dokumencie. Uczą nas bowiem sporo o tym, jak niektórzy przedstawiciele amerykańskich elit postrzegają politykę i przyszłość systemu międzynarodowego. Pouczające mogą być również okoliczności, które najpierw doprowadziły do powstania planu i jego akceptacji w Waszyngtonie, a potem spowodowały (przynajmniej chwilową) zmianę stanowiska republikańskiej administracji.
Całe zamieszanie było skutkiem niejawnych rozmów prowadzonych od dłuższego czasu pomiędzy negocjatorami USA i Federacji Rosyjskiej. Co charakterystyczne, uczestnicy tego dialogu byli umocowani poza stałymi strukturami państwowymi, formalnie odpowiedzialnymi za politykę zagraniczną i bezpieczeństwo. Donald Trump, głęboko nieufny wobec własnych instytucji federalnych, bardzo chętnie korzysta z takiego rozwiązania, zresztą nie tylko w tej sprawie, natomiast Władimir Putin zapewne dostosował się do tych niekonwencjonalnych zasad, dostrzegając w nich szansę na korzystne dla siebie rozstrzygnięcia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Witold Sokała
wykładowca Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, przewodniczący Rady i analityk Fundacji Po.Int, publicysta DGP, Fot. Wojtek Górski
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

3 tygodni temu
27






English (US) ·
Polish (PL) ·