Rodzice mówili sąsiadom, że zaginęła. Przez 27 lat więzili ją w domu

9 godziny temu 19

Przez 27 lat była więziona przez własnych rodziców w małym pokoju, a sąsiedzi byli przekonani, że zaginęła jako nastolatka. Szokująca historia Mirelli ze Świętochłowic wyszła na jaw dopiero wtedy, gdy za ścianą mieszkania wybuchła awantura, a służby zostały wezwane na miejsce. Kobieta przez ponad ćwierć wieku nie widziała świata zewnętrznego, nie miała kontaktu z rówieśnikami, a jej istnienie było skrzętnie ukrywane przed otoczeniem. Jej sprawę opisuje "Fakt".

  • Mirella przez 27 lat była więziona przez rodziców w mieszkaniu w Świętochłowicach, podczas gdy sąsiedzi myśleli, że zaginęła jako nastolatka.
  • Kobieta została odnaleziona w skrajnie złym stanie po interwencji policji i pogotowia, które wezwano z powodu awantury w mieszkaniu.
  • Sprawą zajmują się obecnie służby, a Mirelli udzielana jest pomoc medyczna i społeczna.

W jednym z bloków w centrum Świętochłowic przez lata rozgrywał się dramat, którego nikt się nie spodziewał. Mirella, dziś 42-letnia kobieta, przez ponad ćwierć wieku była więziona przez własnych rodziców w niewielkim pokoju. Sąsiedzi, którzy pamiętali ją z dzieciństwa, byli przekonani, że zaginęła jako nastolatka. Rodzice przez lata powtarzali różne wersje historii - raz twierdzili, że córka zaginęła, innym razem, że wróciła do biologicznych rodziców. Prawda okazała się znacznie bardziej przerażająca.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się pod koniec lipca 2025 roku. Sąsiedzi, zaniepokojeni głośnymi awanturami dochodzącymi zza ściany, postanowili wezwać policję. Początkowo starsze małżeństwo nie chciało otworzyć drzwi, twierdząc, że mieszkają sami i nie potrzebują pomocy. Dopiero po dłuższej chwili funkcjonariusze weszli do środka i dokonali szokującego odkrycia - w jednym z pokoi znajdowała się skrajnie zaniedbana kobieta. Mirella była w stanie wskazującym na długotrwałe zaniedbanie, z poważnymi problemami zdrowotnymi, niezdolna nawet do samodzielnego zejścia po schodach.

Przez 27 lat Mirella nie opuszczała swojego pokoju. Nie miała kontaktu z rówieśnikami, nie korzystała z łazienki, nie posiadała własnych ubrań ani dokumentów tożsamości. Jej życie ograniczało się do czterech ścian, a przez otoczenie była praktycznie niewidzialna. Kobieta nie pobierała żadnych świadczeń, nie była zarejestrowana jako osoba zaginiona, a jej istnienie zostało wymazane z oficjalnych rejestrów.

Po interwencji służb Mirella została przewieziona do szpitala, gdzie przez dwa miesiące lekarze walczyli o jej zdrowie. Obecnie grupa osób zaangażowała się w pomoc kobiecie, organizując między innymi zbiórkę internetową na jej rzecz. Dla Mirelli każdy kontakt ze światem zewnętrznym jest nowym, nieznanym doświadczeniem - nigdy nie była w kinie, na spacerze, a nawet na balkonie. Osoby wspierające ją podkreślają, że najprostsze czynności, takie jak wyjście do zoo czy wizyta u fryzjera, mogą być dla niej początkiem nowego życia. 

Wciąż nie wiadomo, jak to możliwe, że przez tyle lat nikt nie zauważył dramatu Mirelli. Policja oraz Ośrodek Pomocy Społecznej prowadzą postępowanie wyjaśniające. Funkcjonariusze podkreślają, że kobieta nie figurowała w bazie osób zaginionych ani poszukiwanych, a dopiero po interwencji wydano jej pierwszy dowód osobisty. Na razie nie wiadomo, jakie konsekwencje prawne poniosą rodzice Mirelli.

Przeczytaj źródło