Pod koniec ubiegłego tygodnia Donald Trump podpisał ustawę umożliwiającą ujawnienie akt sprawy Jeffreya Epsteina, która od lat budzi ogromne emocje w Stanach Zjednoczonych. To zwrot o 180 stopni. Przez wiele miesięcy Trump lekceważył bowiem apele o publikację pełnego zestawu rządowych dokumentów dotyczących zmarłego finansisty, a w lipcu określił tę sprawę jako „dość nudną”.
Ze swojego stanowiska wycofał się, gdy ok. 100 republikanów w Izbie Reprezentantów szykowało się do zignorowania jego sprzeciwu i wsparcia działań demokratów na rzecz ujawnienia akt zmarłego przestępcy. Wśród nich znalazły się ważne postaci prezydenckiego ruchu MAGA: Marjorie Taylor Greene, Lauren Boebert oraz Nancy Mace. Greene, dotychczas uważana za sojuszniczkę Trumpa, podczas konferencji prasowej z ofiarami Epsteina stwierdziła, że afera „rozdarła MAGA na strzępy”. W odpowiedzi na jej krytykę Trump nazwał ją „zdrajczynią”.
Zazwyczaj publiczny atak prezydenta uciszyłby sprzeciw, zwłaszcza w przypadku polityk ubiegającej się o reelekcję. Jednak Greene postanowiła się nie hamować: „Nazwano mnie zdrajczynią za to, że stanęłam po stronie tych kobiet i odmówiłam usunięcia mojego nazwiska z wniosku o przymusowe skierowanie ustawy do głosowania”. Tym bardziej że również republikańscy wyborcy w przeważającej większości opowiadali się za ujawnieniem informacji w sprawie Epsteina. Sondaż przeprowadzony na zlecenie NPR pod koniec września – kiedy Trump sprzeciwiał się takiemu posunięciu – wskazywał, że 67 proc. zarejestrowanych republikańskich wyborców popierało upublicznienie wszystkich akt przy zachowaniu anonimowości ofiar. Kolejne 18 proc. opowiadało się za ujawnieniem części akt z podobnym zabezpieczeniem danych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Karolina Wójcicka
dziennikarka DGP
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

3 tygodni temu
22




English (US) ·
Polish (PL) ·