Republika zapowiadała "aferę taśmową 2.0". "Ujawniła"... publiczne nagranie. Giertych zapowiada pozew

5 godziny temu 1
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Telewizja Republika reklamuje, ?e ujawni?a "afer? ta?mow? 2.0". Tymczasem jedno z nagra?, kt?re opublikowa?a, to w rzeczywisto?ci... film Romana Giertycha ze spotkania z internautami. Jest on og?lnodost?pny w sieci.

'Ta?my' w Telewizji Republika fot. TV Republika

Wpadka Telewizji Republika

W poniedziałek (16 czerwca) w programie na antenie Telewizji Republiki wyemitowano materiał, który miał być "ujawnieniem taśm" dotyczące Romana Giertycha. Część z nich była zarejestrowanymi rozmowami między posłem KO a Leszkiem Czarneckim i Pawłem Grasiem. Nie padło w nich jednak nic sensacyjnego. Uwagę internautów zwróciło natomiast ostatnie nagranie, które według stacji miało być dowodem na to, że obecna koalicja rządząca "steruje wymiarem sprawiedliwości". Na nagraniu słychać Romana Giertycha, który opowiada m.in. o tempie rozliczeń rządu PiS-u i potrzebnych reformach w wymiarze sprawiedliwości. Chwali też Adama Bodnara jako szefa resortu. Szybko się okazało, że owa "taśma" to w rzeczywistości nagranie wypowiedzi Giertycha ze spotkania z internautami, do którego dołożono szumy. Cały czas jest ono dostępne publicznie na jego oficjalnym kanale na YouTubie. Spotkanie odbyło się 8 kwietnia 2025 roku na platformie X w ramach sesji Q&A (pytań i odpowiedzi).

Komentarze po wpadce Republiki. Giertych zapowiada pozew

"Republika pokazuje swoją twarz. Żadna szanującą się redakcja nie puściłby czegoś takiego w takiej formie. Tu nie ma żadnej pracy dziennikarskiej, tylko puszczenie jakichś nagrań na rympał" - skomentował Paweł Figurski. "Dziwne rzeczy się dzieją. Większość społeczeństwa jest krytycznie nastawiona do Romana Giertycha, a tymczasem Telewizja Republika ociepla jego wizerunek" - napisał Piotr Szumlewicz. "Nic tak nie ośmiesza polskiej prawicy jak nadgorliwcy. I po raz kolejny sprawdza się powiedzenie: 'Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam'" - czytamy we wpisie Marka Mikołajczyka. Do "taśmy" odniósł się też sam Roman Giertych, który potwierdził, że nagranie pochodziło z jego YouTube'a. "Będę zmuszony pozwać TV Republikę, która użyła mojego publicznie dostępnego programu na YouTube, przedstawiając go jako tajną taśmę zdobytą przez informatora. Moje programy na YouTube są objęte prawami autorskimi i wykorzystywanie ich w programie TV Republika to zwykła kradzież" - napisał. 

Zobacz wideo Czy Polacy bedą tęsknić za Dudą? [Sonda]

"Taśmy" Republiki to nagrania z Pegasusa? 

Od kilku dni prawicowe media - Telewizja Republika i wPolsce24 - publikują na antenie nagrania rozmów Romana Giertycha. Nazwali to "aferą taśmową 2.0". Pierwszy materiał pojawił się 13 czerwca. Była to rozmowa Donalda Tuska z posłem KO z 2019 roku, przed wyborami parlamentarnymi. Dotyczyła ona m.in. tego, że Giertych chciał startować z list Platformy do Senatu i ogólnych nastrojów w partii. Jak zauważa "Gazeta Wyborcza", nagrania mogą być dowodem na to, że poseł KO był inwigilowany systemem Pegasus. Nagrane rozmowy były prowadzone przez komunikator. "Taką rozmowę można przejąć tylko przy pomocy Pegasusa lub podobnego systemu" - pisze "GW". Wskazuje też, że funkcjonariusze CBA mogli dopuścić się przestępstwa, ponieważ nagrania miały zostać zniszczone.

Przeczytaj źródło