Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Z chińskiego Xi’an wróciliśmy z kompletem punktów. W Chicago będzie jednak trudniej. Dwóch, może nawet trzech rywali będzie takich, że trudno z góry zakładać zwycięstwo.
Ireneusz Mazur, były trener reprezentacji Polski, ekspert Polsatu Sport: Dwóch. Stany Zjednoczone nie stanowią obecnie większego zagrożenia. Grają u siebie i to zawsze mobilizuje, ale to nie będzie ten skład, który mógłby sprawić wielkie kłopoty. Natomiast z Brazylią i Włochami to faktycznie musimy się liczyć. Poprzeczka pójdzie wyżej w górę, ale dla obu stron. W naszym przypadku trochę się obawiam o pozycję playmakera. To jest ten mózg reprezentacji, a Komenda nie grał w pierwszym turnieju.
Rozumiem, że trener Grbić szuka już nowych rozwiązań pod kątem igrzysk, ale może należało się jakoś bardziej zabezpieczyć, biorąc pod uwagę, że ta skala trudności będzie większa niż w Xi’an?
Jak się popatrzymy przez pryzmat oczekiwań kibiców, to pewnie tak należało zrobić. Trener widzi to jednak inaczej. Z jednej strony musi dbać o wynik, ale z drugiej o przyszłość i o to, jak wyglądamy na kluczowych pozycjach. Rozegrania jest szczególnie wrażliwe, na tej pozycji potrzebujemy zaplecza. Po Xi’an nasza wiedza jest głębsza, ale to nie wystarczy.
Przed Xi’an trafnie pan prognozował, że wygramy wszystko. Jak stawia pan teraz?
Na pewno jesteśmy marką i jesteśmy w stanie wygrać ten turniej. Z drugiej strony wiele będzie zależało od detali. Wspomniałem o Komendzie, to może przy nim zostańmy. To jest postać, dla której reprezentacja Polski jest czymś nowym, zaskakującym. On odniósł wielki sukces w piłce klubowej, został mistrzem Polski, więc nie ma się co obawiać o to, że się wystraszy czy zestresuje. Na to przynajmniej liczę. Gdyby miało być inaczej, to byłby kłopot. Pytanie, jak będzie układała się jego współpraca z drużyną, jak będzie wyglądała ta dystrybucja piłek. Na pewno możemy pocieszać się tym, że rywale niewiele o nim wiedzą. Będą analizować naszą grę z poprzednim rozgrywającym, a Komenda może ich zaskoczyć. On ma swoje indywidualne cechy. Wniesie blok i taką stronę ofensywną.
Dalej czuję jednak, że ma pan wątpliwości. Zapytam wprost: czy pan zabrałby do Chicago jakiś dodatkowych zawodników, żeby zminimalizować ryzyko porażki.
Gdybym mógł oddzielić umysł, zostawić na boku trenerskie ciągoty i popatrzeć na to wszystko wyłącznie jako kibic, to pewnie dodałbym doświadczenia, czyli postawił na jakiś sprawdzonych zawodników. Cały czas jednak patrzę na to, jak Grbić i w pełni się z nim solidaryzuję. Ta drużyna musi stawiać na nowych graczy. Przed nami wiele celów i nie możemy patrzeć na to wszystko wyłącznie przez pryzmat tego, że możemy się potknąć w jakimś meczu. Ta reprezentacja udowodniła w Xi’an, że potrafi, więc liczmy na to, że w Chicago zrobi to ponownie.
Do domu wrócił z kontuzją przyjmujący Rafał Szymura. To duży kłopot?
To strata dla samego zawodnika. Sezon reprezentacyjny ma już raczej z głowy. Jednak reprezentacja też straciła. Grbić na niego postawił. Grał w turnieju towarzyskim, grał w Xi’an. Inwestycja w niego miała określony cel. To zawodnik dobry w defensywie. Trzymał strefę przyjęcia i całą grę defensywną. Do tego potrafił niekonwencjonalnie zagrać w ataku. To był atut dla kadry, którego teraz już nie będzie. Takie rzeczy w sporcie jednak się zdarzają, trzeba być elastycznym.
Dlatego jest Aleksander Śliwka.
Nie wiemy tylko, czy Śliwka już jest gotowy do grania na takim poziomie, do jakiego nas przyzwyczaił za najlepszych czasów w ZAKSIE. W razie czego jest też jednak Semeniuk, który gra w świetnym klubie i z najlepszymi zawodnikami ligi włoskiej. To daje nam gwarancję jakościową, choć pewnie ta nasza kadra będzie potrzebowała trochę czasu, żeby te nowe ogniwa mogły się zaadaptować. Mogę być pewne przestoje w grze, docieranie się, ale finalnie powinno się to dobrze zgrać.
Jak się popatrzy na rozkład gry w Chicago według polskiego czasu, to mamy trzy mecze w dwa dni, a jednego dnia aż dwa spotkania.
Na szczęście, biorąc pod uwagę lokalny czas, to będą trzy mecze w trzy dni. Są one w miarę rozłożone, o podobnej porze, więc powinniśmy dać sobie radę. Inna sprawa, że faktycznie mocno jest to wszystko skomasowane. Nikt jednak nie mówił, że będzie łatwo. Trzeba sobie z tym poradzić.