Jeszcze kilka miesięcy temu mało kto spodziewał się, że seria realme GT 7 będzie tak rozbudowana. Dziś wiemy, że oprócz modelu GT7 Pro ze Snapdragonem 8 Elite, do serii dołączają koledzy: GT 7 oraz GT 7T z Mediatekami. I jeżeli te kilka miesięcy temu komuś wydawało się, że pojemność 6500 mAh przy grubości 8,6 mm to sporo, to realme GT 7 zaoferuje mu dodatkowe 500 mAh w obudowie o grubości 8,3 milimetra. A do tego zaimplementowano w nim chłodzenie grafenem oraz bezpośrednie zasilanie podzespołów z pominięciem baterii.
Marzenie gracza, który poszukuje subtelnego smartfonu? Być może, choć najpierw należy sprawdzić wydajność MediaTeka Dimensity 9400e. Przede wszystkim należy przyjrzeć się oprogramowaniu. Moje ostatnie doświadczenia z realme 14 Pro+ po miesiącu wlały w moje serce obawę, że choć specyfikacja może być wyśrubowana, optymalizacja pozostaje istotną kwestią. Czy realme GT 7 jest zatem dobrze zoptymalizowany i przez to godny waszych pieniędzy? Przekonajmy się!
Specyfikacja realme GT 7
Specyfikacja | realme GT 7 |
Wymiary | 162,4 x 76,1 x 8,3 mm |
Masa | 206 g |
Stopień ochrony IP | IP66/68/IP69 |
Wykończenie | Corning Gorilla Glass 7i z przodu, plastikowa ramka, plastikowy tył |
Ekran | 6,78 cala AMOLED |
Rozdzielczość ekranu | 2780×1264 pikseli (450 ppi) |
Odświeżanie ekranu | Do 120 Hz LTPO |
Głośniki | Stereo |
Układ obliczeniowy | MediaTek Dimensity 9400e 4nm |
Procesor | 1x 3,4 GHz Cortex-X4 + 3x 2,85 GHz Cortex-X4 + 4x 2,0 GHz Cortex-A720 |
Grafika | Immortalis-G720 MC12 |
RAM | 12 GB |
ROM | 256/512 GB |
Slot na kartę Micro SD | Nie |
System | Android 15, do 4 aktualizacji |
Nakładka | realme UI 6.0 |
Wi-Fi | 802.11 a/b/g/n/ac/6/7, dwupasmowe |
Bluetooth | 5.4 z LE |
NFC | tak |
Lokalizacja | GPS, Glonass, Galileo, BDS, NavIC |
USB | Typu C, OTG |
Czujniki | Akcelerometr, żyroskop, kompas, czujnik zbliżeniowy |
SIM | Nano SIM + eSIM |
Czytnik linii papilarnych | Pod ekranem |
Akumulator | 7000 mAh |
Prędkość ładowania przewodowego | Do 120W, PD 3.0 |
Ładowanie bezprzewodowe | Brak |
Aparat główny | 50 Mpix f/1.8, 1/1,56″, 1µm, wielokierunkowy PDAF, OIS, 24mm |
Aparat ultraszerokokątny | 8 Mpix f/2.0, 1/4″, 0,64µm, PDAF, pole widzenia 112˚, 16mm |
Aparat zoom | 50 Mpix f/2.0, 1/2,76″, 0,64µm, PDAF, 2-krotny zoom |
Przedni aparat | 50 Mpix f/2.0, 1/2,76″, 0,64µm |
Wideo | 4K/ 30FPS |

W pudełku, poza kablem oraz telefonem, znajdziemy też silikonowe etui. Jego jakość pozostawia nieco do życzenia, gdyż łatwo się wygina, a ponadto jego szczelność w okolicy wyspy aparatów jest wątpliwa. W środku nie znajdziemy rzecz jasna ładowarki, nie pokuszono się też o dodatkowe akcesoria.
Testowany egzemplarz oferuje 12 GB RAM-u i 512 GB pamięci.
Czy akumulator 7000 mAh to naprawdę tak fajna rzecz?
Postęp w branży mobilnej jest dobry i pożądany. Przynajmniej w momencie, gdy jest opłacalny. Nie doczekamy się prawdziwego przełomu do momentu, aż nie pojawią się akumulatory z ogniwem stałym. Na ten moment dobrze, że producentom przy porównywalnej grubości urządzeń udaje się zmieścić więcej miliamperogodzin. Tyle, że ten parametr nie zawsze jest całością prawdy o baterii i pracy urządzenia. Liczy się wiele czynników, jak system zarządzania baterią (BMS) i jakość tego chipu, jak i zapotrzebowanie podzespołów. Wreszcie, znaczenie ma optymalizacja oprogramowania.







Nie chcę powiedzieć, że realme GT7 całkowicie położyło te aspekty, bo byłoby to nieprawdą. Zwracam jedynie uwagę, że rezultat mógł być lepszy. Rozładowanie tego telefonu w zwyczajnym dniu korzystania to trudna sztuka i nie zrobicie w ciągu jednego dnia, jeśli nie przykleicie się mocno do telefonu. Jednocześnie nie do końca udała się sztuka zarządzania energią podczas korzystania z sieci komórkowej. Wtedy nie dość, że smartfon odczuwalnie się grzeje (czego bateria nie lubi), to jeszcze traci procenty niczym smartfony ze znacznie mniejszą pojemnością. Na LTE/5G osiągałem 6 godzin czasu pracy.
Ten czas bardzo różni się od tego, co osiągamy w cyklu mieszanym i na co dzień, gdy do internetu nie podłączamy się na stałe. Wtedy czasy pracy sięgają od 9 do 12 (!) godzin na ekranie. Ten ostatni wynik osiągnąłem przy okazjonalnym robieniu zdjęć i Wi-Fi uruchamianym okazjonalnie, ale dla wielu ludzi to będą nawet 3 dni pracy na jednym ładowaniu. Jednocześnie na co dzień, przy zwykłym użytkowaniu, rezultat oscylował między 7 a 8 godzinami włączonego ekranu. Dla mnie to około 1,5 dnia użytkowania.

Na realme GT7 czeka też jeden niechlubny rekord. Zdaje się, że to najdroższy na polskim rynku smartfon bez ładowania indukcyjnego, a na pewno taki wydany w 2025 roku. Producent rekompensuje to ładowaniem przewodowym o mocy 120W, dzięki czemu od 0 do 100% baterię naładujemy w 50 minut. Warto dokupić do tego smartfonu oficjalną ładowarkę, bowiem dzięki niej 5 minut ładowania daje 21% napełnienia akumulatora, kwadrans – 15% a 30 minut – 73%. Bez oficjalnego akcesorium ten proces trwał nawet 3 godziny.
Jakość wykonania realme GT 7 czyli kuracja odchudzająca premium
Zaimplementowanie akumulatora o pojemności 7000 mAh w urządzeniu, które waży 207 gramów, musiało wiązać się z kompromisami, nawet gdy mamy do czynienia z nową anodą. Zdecydowano się zatem na włókno szklane z tyłu oraz ramy i przyciski z tworzywa. Nie poczujecie się jednak jak w tanim smartfonie za małe pieniądze. Struktura tyłu obudowy jest przyjemna w dotyku i przypomina najlepsze satynowe szkła, jakie pojawiały się w urządzeniach mobilnych. Do tego nie gromadzi na sobie odcisków, a podczas testów wykazywała wysoką odporność na zarysowania. Nadal można go zarysować metalowymi elementami, stąd pewnie w pudełku pojawiło się etui.

Szkoda, że realme GT 7 musi trzymać się designu, jaki podyktował poprzednik. Do tego telefonu wybitnie nie pasują spłaszczone ramy. Poręczność tego telefonu jest dyskusyjna, nawet pomimo stosunkowo niewielkich ramek dookoła ekranu. Przez płaskie boki zaokrąglenie tyłu obudowy niemal nie ma znaczenia. Sam design nie przejdzie do historii – z tyłu znajdziemy bardzo podobną wyspę, co w realme GT 7 Pro, czyli duży, czarny blok. Na plus można odnotować wstawki kolorystyczne mocno kontrastujące z kolorem obudowy. Na minus – niepotrzebne nagromadzenie napisów, szczególnie obecne w górnej części urządzenia.




Smartfon nie będzie zatem ikoną stylu. Mi jednak w większym stopniu przeszkadza, że przyciski głośności oraz włącznik poruszają się w górę i w dół w odczuwalny sposób. Trochę wzbudza to moje obawy o deklarowaną wodoszczelność w standardach IP68 oraz IP69. Reszta obudowy to już klasyka gatunku. Dolna część urządzenia mieści w sobie slot na dwie karty Nano-SIM, port USB-C oraz maskownicę głośnika. Rama urządzenia, choć z tworzywa, imituje szczotkowany metal i ma ku temu właściwy połysk.

W realme GT 7 postawiono na płaski front, inaczej niż w realme GT 6. Być może ma to sens, gdyż rzadko kiedy ludzie przerzucają się z generacji na generację. Zastosowane szkło to Gorilla Glass 7i, co do którego mam mieszane odczucia. W przypadku tego telefonu po dłuższym użytkowaniu na froncie pojawiły się niewielkie rysy. Rezultat okazał się i tak lepszy niż w przypadku innych smartfonów stosujących to szkło, ale rys nie brakuje.
Wielki ekran, ale czy realme GT 7 dowozi?
Panel w realme GT 7 wygląda na papierze zaskakująco podobnie do tego z realme GT 7 Pro. Ponownie przekątna to 6,78 cala, rozdzielczość to 2780×1264 piksele, a odświeżanie panelu LTPO AMOLED wynosi 120 Hz. Jedynie parametry jasności maksymalnej są nieco mniej wyśrubowane. Prawda jest jednak taka, że żyjemy w erze dobrych ekranów w niemal każdym segmencie cenowym. Trudno już tu kogokolwiek zaskoczyć czy zaimplementować przełomowe rozwiązanie. I realme GT 7 jest owocem takiego niemal zatrzymanego rozwoju.

Trudno mieć do tego ekranu większe pretensje. Jasne, chciałbym matową powłokę na wzór tej z Samsunga Galaxy S25 Ultra czy ciut lepsze kąty widzenia przy odchylaniu telefonu, bo czasem biel staje się żółtawa. Jednocześnie nie mogę przyczepić się jasności minimalnej, z kolei maksymalna osiąga około 2250 luksów i to także jest w porządku. Jedynie mogłoby dochodzić do mniejszych rozbieżności pomiędzy fragmentami ekranu, gdyż te wynoszą około 100 luksów. Kolory na tym ekranie także prezentują się bardzo przyjemnie dla oka i ich odwzorowanie względem rzeczywistości jest domyślnie bardzo dobre. A do tego możemy przejąć nad nim niemal pełną kontrolę.


Zagościło tu sporo ustawień barw, które znajdują się pod szyldem “tryby profesjonalne” a w ramach tych ustawień znajdziemy zarówno korektę RGV, jak i parametry pokroju odcienia (zieleń – róż), nasycenia czy punkt bieli (określane jako wartość).




Dla mniej wtajemniczonych pozostały standardowe ustawienia pokroju żywego czy też naturalnego odwzorowywania. Oprócz tego zmienimy rozdzielczość (ale tylko do Full HD+) i wykorzystamy mechanizmy poprawy ostrości obrazu i kolorów wideo, ale te rozwiązania spod szyldu O1 Ultra Vision wcale nie są Ultra i sprawdzają się tylko przy materiałach w niskiej rozdzielczości i znacznie wyblakłych. Cieszy opcja ustalenia minimalnej jasności, poniżej której telefon ma nie schodzić. To pomaga zachować czytelność treści nocą.
Dźwięk i wibracje w realme GT 7
W telefonie za niemałe pieniądze dźwięk i wibracje powinny sprawiać wrażenie tych najbliższych flagowcom. Niestety, producenci nie mają powodów, by w tych kategoriach zwracać się ku innowacyjnym rozwiązaniom rozwiązującym fizyczne ograniczenia smukłych obudów. W realme GT 7 znajdziemy ustawienia, które pozwalają na regulację parametrów dźwięku. Mogą one być zautomatyzowane i nastawione pod film, muzykę lub rozgrywkę, ale mogą być też inteligentnie dobierane. W przypadku wyboru muzyki uzyskamy też korektor graficzny dostępny przy połączeniu ze słuchawkami.



Jakość dźwięku z głośników nie powala. Producent postanowił na głośność i ta jest faktycznie wysoka i to nawet bez nadmiernego przesteru. Przy obniżeniu głośności przester staje się mniejszy, ale nie rośnie ilość basu. Głośnik potrafi odpowiedzieć na zapotrzebowanie na niskie tony w stopniu co najwyżej wystarczającym. Jednocześnie nawet po majstrowaniu przy miksie telefon nie poświęca zbyt wiele uwagi środkowi. W efekcie wrażenie przypomina ustawianie korektora na słynną V, tyle że tutaj nie my podjęliśmy tę decyzję.

Wibracje w realme GT 7 faktycznie są haptyczne. Możemy regulować ich moc w codziennych interakcjach poprzez ustawienie “Funkcje czuciowe”, jak i osobno dla połączeń i powiadomień. Większym problemem było jednak dla mnie to, że smartfon wibrował w losowych momentach, nawet po usunięciu wielu aplikacji z listy aktywnych procesów. Później okazało się, że powodem są “powiadomienia” z Messengera, których nakładka nie wyświetlała. Wracając jednak do wibracji, te są punktowe i odpowiednio mocne, ale też i silnik mógł być cichszy. Z pewnością nie jest to flagowy poziom.
Wydajność MediaTeka 9400e w realme GT 7
W realme GT 7 postawiono na mocny układ. MediaTek 9400e to już niemal flagowe rozwiązanie. Producent postawił na architekturę procesora opartą o 4-nanometrowe rdzenie Cortex-X4 o taktowaniu 3,4 GHz oraz 2,85 GHz, a także 4 rdzenie Cortex-A720 2 GHz. Całość dopełnia układ Immortalis-G720 MC12, który możecie znać chociażby z recenzji Xiaomi 14T Pro. W kwestii pamięci postawiono na 12 GB RAM-u LPDDR5X, a pliki zapisywane są na pamięci UFS 4.0. Na papierze to więcej, niż potrzeba do codziennych zastosowań, a jak ma się to do korzystania na co dzień?









Codzienne korzystanie z realme GT 7 to kombinacja dobrych momentów z nieuzasadnionym nagrzewaniem się. W pewnych momentach smartfon nawet, gdy już nie korzystaliśmy aktywnie z aplikacji i wyłączyliśmy ekran. Smartfon potrafi niemal nie tracić temperatury, gdy mamy włączony ekran, a nie używamy go intensywnie. Być może wiąże się to z utrzymywaniem sporej ilości aktywnych procesów w tle – łatwo tu wrócić do starszych aplikacji, bo te nadal są aktywne przez znakomitą większość czasu. Smartfon nie dostarczył mi nieprzyjemnych wrażeń w postaci zacinania się animacji czy innych problemów, więc pod tym względem zasługuje na pochwały. Tylko mógłby szybciej stygnąć.
Czy realme GT 7 to zatem smartfon do gier? Niekoniecznie, bo potrafi rozgrzać się do całkiem nieprzyjemnych temperatur i wtedy wydajność spada. 60 klatek w Genshin Impact to nadal za dużo. Być może w przyszłości pomoże narzędzie do generowania klatek, jakie tu gości, ale obecnie jest ono dość ograniczone.
Co ciekawe, oprócz standardowych narzędzi do gier producent postawił na te wsparte AI. Nie działają one jeszcze ze wszystkimi grami, ale urządzenie ma poprawiać zarządzanie RAM-em. Wśród innych rozwiązań znajdziemy, po wysunięciu podczas rozgrywki, menu do zarządzania powiadomieniami i telefonami, pokazywania płynności rozgrywki, a nawet zmiany głosu przy korzystaniu z czatu.

Nakładka realme UI z odrobiną AI
W smartfonie realme GT 7, co dość oczywiste, znajdziemy nakładkę realme UI w wersji 6.0. To nakładka, której wygląd i funkcje w znacznej mierze są podobne do tego, co producent prezentował 3-4 lata temu, choć ciągle pojawiają się też nowe rozwiązania. Jednocześnie użytkownicy starszych smartfonów realme, OnePlus czy Oppo powinni się tu odnaleźć bez większych problemów. Według zapewnień producenta czekają nas 3 duże aktualizacje systemu i 4 lata wsparcia poprawkami bezpieczeństwa. Do realme raczej nie przychodzi się po jak najwięcej aktualizacji.
Można za to skierować się do nich po garść narzędzi opartych o sztuczną inteligencję. Najważniejsze są te, które znamy ze smartfonów od lat, ale niedawno stały się “AI”, czyli narzędzia do edycji zdjęć. W nakładce realme możemy usunąć z kadru odblaski (czasem sprawdza się to całkiem dobrze), jak i zredukować rozmycie czy podbić jakość (obydwie te funkcje w obecnej formie niewiele pomagają). Istnieje też “Gumka AI” pozwalająca kasować z kadru ludzi. Wydaje mi się, że względem początkowej formy to narzędzie zaliczyło pewny progres, ale nie jest to nadal idealne rozwiązanie do dużych grup ludzi istotnych rozmiarem w kadrze. Za to niewielkie grupy ludzi w tle usunie bez większych defektów i udziwnień.




Sztuczna inteligencja pomoże też w generowaniu podsumowań do nagrań głosowych i choć baza języków jest coraz pokaźniejsza, to w ustawieniach nie znajdziemy języka polskiego. To ostatecznie nie ma znaczenia, bo po wybraniu automatycznej detekcji języka podsumowanie zostaje wygenerowane i to jeszcze z dokładną transkrypcją tego, co zarejestrował smartfon. Nową funkcją jest planista AI, który po podwójnym stuknięciu wygeneruje nam wydarzenie w kalendarzu. Sęk w tym, że zawsze trzeba sprawdzać jego termin, bo potrafi się pomylić, a do tego całość zajmuje pewną chwilę, przez którą boki ekranu świecą się na wiele barw niczym w kopii Siri.

Jest też AI Studio – aplikacja do zabawy w nadawanie zdjęciom ruchu, robienie wymyślnych portretów czy nakładanie filtrów na zdjęcia. Każde takie wygenerowanie obrazów kosztuje tokeny, ale na ten moment producent zapewnia pokaźny pakiet dla wszystkich posiadaczy telefonów.

Producent w ostatnich odsłonach podbił stawkę, gdy chodzi o personalizację doświadczenia z nakładką. Na ekranie blokady możemy ustawiać jeden z kilku stylów, a tapetę ukryjemy za warstwą szkła. Zabawa z kolorami i teksturami oraz elementami ekranu zostaje też przeniesiona na panel główny. Oprócz predefiniowanych motywów Art+ możemy stworzyć też własne rozwiązanie, a później, zgodnie z rozwiązaniami z poprzednich wersji nakładki, dopasować wiodące kolory. Oprócz tego istnieje opcja dokupowania motywów z różnymi ikonami i wzorami.






Jednocześnie producent dodając te funkcje nie zapomniał o starszym narzędziu do ekranu zawsze włączonego, gdzie dostajemy więcej rozwiązań do personalizacji wyglądu zegara po wyłączeniu. Tu w zasadzie od dwóch lat nie zmieniło się praktycznie nic, ale za to producent wsadził tam opcję generowania konturów ze zdjęcia czy integrację z Bitmoji.

W nakładce realmeUI panuje zgoda co do podziału aplikacji. Google otrzymuje kontrolę nad wiadomościami i rozmowami telefonicznymi oraz instaluje część swoich rozwiązań, a jednocześnie realme ma alternatywę dla ich przeglądarki, notatnika oraz oferuje własne narzędzia pokroju rejestratora tekstu. Doszło do dziwnej podmiany przy używaniu klawiatury – zamiast GBoarda uruchamia się autorskie rozwiązanie od realme, rzekomo bezpieczniejsze. W praktyce ma ono problemy z menedżerami haseł, ale jeśli korzystacie z tego od Google, to możecie obejść ten kłopot.


W realme UI 6.0 nie brakuje rozwiązań, które poprawiają wygodę korzystania. Inteligentny pasek boczny pozwala szybko dostać się do ulubionych aplikacji, ale może też być przestrzenią do przechowywania plików, które następnie łatwiej przerzucić do urządzenia. W ten sposób możemy też łatwo skopiować czyjąś relację na Instagramie. “Naklejki”, czyli obiekty wycięte ze zdjęć także możemy szybko przenieść do jednej z aplikacji, przesuwając taką naklejkę w bok. Do tego mamy pełną swobodę co do wyglądu ekranu głównego, panelu powiadomień czy tego, co się stanie po przesunięciu palcem w dół na ekranie głównym.

Nakładkę w realme GT 7 da się polubić, zwłaszcza gdy działa w znacznej mierze bezproblemowo. Do tego producent zaimplementował optyczny czytnik linii papilarnych, który działa zaskakująco szybko i sprawnie. Sporadyczne momenty zastoju były spowodowane raczej niedogodnym ułożeniem palca. Szybko działa także odblokowywanie twarzy, które opiera się na przednim aparacie. To wszystko zabiera z przestrzeni dyskowej dość sporo – z 512 GB dla użytkownika zostaje 461 GB.
Moduły łączności w realme GT 7
W realme GT 7, jako niemal flagowcu, znajdziemy pakiet niemal flagowych rozwiązań. Zaimplementowano tu dobrze działającą łączność Bluetooth 5.4 i przez czas użytkowania nie borykałem się z kłopotami z łącznością, nawet na dłuższym dystansie. Dobrze oceniam też zasięg sieci komórkowej – w tym aspekcie telefonowi udało się pobić rezultaty większości konkurencji. Problemu nie miałem także z modułami lokalizacyjnymi oraz z jakością połączeń.

Jedyne, co zmieniłbym na lepsze, to albo głośność nadawanego sygnału albo potencjał głośnika do rozmów, bo ten na co dzień dostarczał cichy dźwięk. Szkoda, bo rozmówcy słyszeli mnie wyraźnie nawet w ruchu. Szkoda, bo nawet moduły lokalizacyjne, które w wielu telefonach działają nie tak, jak powinny, tutaj spisywały się bez zarzutu. To samo mogę powiedzieć o Wi-Fi (także w standardzie Wi-Fi 7, choć bez pasma 6 GHz) czy też NFC. W formie ciekawostki należy wspomnieć, że urządzenie oferuje narzędzie do łączenia się z komputerami, także tymi na MacOS, za pomocą aplikacji O+ Connect.
Czy realme GT 7 rejestruje dobre zdjęcia i filmy?
Niezależnie od tego, jak dużo innowacyjnych technologii z dziedziny baterii zostanie umieszczonych w smartfonie, na końcu dnia musi on zrobić dobre zdjęcie, najlepiej szybko i bez problemów. W przypadku realme GT 7 dostajemy do tego celu zestaw trzech aparatów z tyłu oraz 32-megapikselowy moduł przedni. Głównym narzędziem fotografii będzie 50-megapiselowy aparat z matrycą w rozmiarze 1/1,56 i przysłoną f/1.8, oczywiście z optyczną stabilizacją. Do tego towarzyszy mu 50-megapikselowy aparat z przesłoną f/2.0 oraz 8-megapikselowy aparat ultraszerokokątny z rozmiarem matrycy 1/4″ (ech) i przesłoną f/2.2.

W aplikacji aparatu od lat nie dochodziło do istotnych zmian, ale realme wprowadziło dwie ciekawostki. Pierwsza to przełącznik ustawień rejestrowania z crisp na vibrant. W jednym przypadku priorytet stanowi ostrość, w drugim – nasycenie i szeroka paleta barw. Do tego wśród dodatkowych trybów pojawił się “Pejzaż AI”, który tak naprawdę pełni rolę konkretnych ustawień dobieranych pod to, co fotografujemy. Kto pamięta pierwsze podrygi AI w smartfonach za czasów Huawei’a P30 Pro, ten będzie wiedział, o co chodzi. Do tego ten tryb asystuje przy kompozycji i pozwala na redukcję zamglenia kadrów.
Zdjęcia z realme GT 7 z pewnością nie są złe, przynajmniej w znacznej większości. Producentowi udaje się utrzymać dobrą rozpiętość tonalną przy jednoczesnym wysokim nasyceniu kadrów. Nawet w trybie “crisp” to nasycenie jest na tyle wyraźne, że nie potrzebujecie filtra. Niestety, ten tryb to także dość wyraźnie wyostrzone zdjęcia, a to wyostrzenie potrafi wprowadzić szumy, na przykład na ciemniejszych fasadach budynków będących w cieniu. Czepiam się? Może, ale nie dogadałem się z żadnym z tych ustawień. Dla realme nie ma znaczenia to, jak wygląda otoczenie – ma być kolorowo.












Tak naprawdę telefon uspokaja się dopiero, gdy krajobraz spowija mocna mgły, a niebo jest szare od chmur. Tylko wtedy smartfon nie skręca ku skrajnościom. W innych przypadkach niebo potrafi być komicznie błękitne, a ledwie żółte światła – pomarańczowe. Jeśli jednak chodzi o poziom szczegółowości i ostrość, telefon radzi sobie dobrze. Do tego nie ma większych problemów z prawidłowym ustaleniem punktu ostrości i zachowaniem ostrego kadru, przynajmniej za dnia. Jedynym większym kłopotem jest to, że przy fotografowaniu dalszego planu, jeśli na brzegu kadru jest ciemny obiekt na bliskim planie, to na pewno widoczne staną się szumy.












Nieco rozczarował mnie aparat przybliżający. Po pierwsze ze względu na niewielką ogniskową, bo podwójne przybliżenie dostajemy raczej w telefonach tańszych co najmniej dwukrotnie, czy nawet CMF Phone 2 Pro za 1000 złotych. Po drugie – ten aparat nie wnosi jakości ani głębi optycznej, której nie dawałoby cyfrowe podwójne przybliżenie. Jasne, prezentuje dobry poziom detali i z reguły przyjmuje dużo światła (nocą bywa różnie). Fotografie ponownie są bardzo nasycone i nie do końca oddają rzeczywistość. Na domiar wszystkiego realme GT 7 nie zawsze przełącza się między aparatami.
















Kompletną pomyłką w smartfonie za 3500 złotych jest aparat ultraszerokokątny o tak mizernej jakości obrazka. Wszystkie aspekty dotyczące optyki wyglądają tu co najwyżej średnio, a jedynie czasem udaje się utrzymać te same kolory. Szczegółów jest o wiele mniej, a gdy światło wpadnie z brzegu kadru, mamy gwarancję szumów. Telefon próbuje te kadry wyostrzać, ale efekt tych starań wiąże się ze znaczną rozbieżnością między efektami z dwóch aparatów. Ze względu na pole widzenia o wartości 112˚ efekt rybiego oka niemal nie występuje, ale jakość na brzegach kadru i tak mocno spada. Zwłaszcza nocą.













Noc dla realme GT 7 okazuje się weryfikacją, z której telefon nie zawsze wychodzi zwycięsko. Problem stanowi jakiekolwiek poruszenie kadru i nieraz trudno o nierozmyte zdjęcie, zwłaszcza z innego aparatu niż główny. Ten dobrze radzi sobie z doświetlaniem kadru i w zasadzie zdjęcia są tylko odrobinę zbyt nasycone. Niestety szczegółowość spada dość odczuwalnie i to pomimo naświetlania przez około sekundę, co da się odczuć w obróbce, ale też i po publikacji w mediach społecznościowych. Główny aparat rejestruje dobre zdjęcia do momentu, gdy z brzegu kadru nie wpadnie światło. Do tego kontrola nad jasnymi punktami też nie prezentuje się tu wybitnie.





















Dodatkowe aparaty przegrywają z nocną fotografią. Podwójne przybliżenie zbyt często rozmywa kadry i daje się tu we znaki brak optycznej stabilizacji. Z kolei aparat ultraszerokokątny jest o pół dekady z tyłu w kwestii jakości zdjęć względem reszty aparatów. Do tego rzadko kiedy zdjęcia z niego zachowują ostrość. Nocą lepiej trzymać się głównego aparatu, a zdjęcia z innych traktować jako pretekst do wspomnień.




Przedni aparat nikogo nie zaskoczy. Oferuje dobrą, ale nie nadzwyczajną ostrość, w miarę dobrze rozpoznaje kolory cery oraz radzi sobie z zachowaniem detali. Przy dobrym oświetleniu pozwala policzyć krosty i naczynka w skórze, przy nocnym, jeśli nie pomagamy sobie rozjaśnieniem ekranu, potrafi zarejestrować dość umowne w jakości zdjęcia. Kontrast między tłem a głównym planem nie psuje zdjęcia i da się zarejestrować przyzwoite zdjęcie nawet pod światło.
Smartfon broni się jakością wideo. Nie ma mistrzowskiej stabilizacji ani nie przekazuje ono największej ilości detali, ale na materiałach nie widać mocnego trzęsienia się podczas ruchu, a dopóki nie przyglądacie się szumom z bliska, ilość detali wydaje się wystarczająca. Dobrze działa autofokus, który szybko reaguje na to, co dzieje się przed nami. Do tego kolorystyka, choć intensywna, nie rzuca się tak w oczy jak w przypadku zdjęć. Treści zarejestrujemy też w standardzie Dolby Vision, ale ten ma dość wąskie zastosowanie. Gdy robi się ciemniej, to nadal da się zaobserwować pewne detale. Zaskakuje jedynie nagrywanie dźwięku – niestety na minus. Czasem materiały mają nierównomiernie rozłożony dźwięk stereo.
Bateria czaruje, ale trudno uzasadnić sobie cenę realme GT 7
Czy płacenie ponad 3000 złotych za smartfon, który stawia głównie na dużą baterię to rozsądny wybór? Fundamenty realme GT 7 są dobre – udało się stworzyć telefon czasami pracujący niezwykle długo na jednym ładowaniu, robiący dobre zdjęcia głównym aparatem oraz z całkiem udanym ekranem. Dodatkowo nakładka sprawiała mniej problemów niż w przeszłości, a urządzenie oferuje coraz ciekawszy pakiet funkcji AI. Tylko czy w obecnej sytuacji na rynku, gdy realme niebezpiecznie zbliżyło się do ceny taniejących flagowców z tego roku, jest to dobry wybór?

Oczywiście telefonowi nie sprzyja cena, ale gdybym ją pominął, miałbym przed sobą przede wszystkim telefon nierówny. Jakość wykonania, choć przyjemna w dłoni, nie przystaje w tej klasie cenowej (chyba że założycie etui). Brak indukcyjnego ładowania to nieśmieszny żart (chyba, że zależy wam wyłącznie na szybkości – tę zapewnia ładowanie 120W). Przegrzewanie się podczas wymagających zadań wykracza poza wszelkie normy (chyba, że nie gracie w gry, to wtedy tylko 5G potrafi czasem zagrzać smartfon). Są osoby, które nie będą traktowały wymienionych przeze mnie wad jako duże. Ale czy nie lepiej w ich przypadku wybrać realme GT 7 Pro? Na pewno realme GT 7 przyda się obniżka ceny.