PZPN przerwał chocholi taniec Michała Probierza. Lepiej późno niż wcale

1 dzień temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Jeśli nie po falstarcie w walce o Euro 2024, gdy nie zdołał pokonać u siebie Czech i Mołdawii, to drogi Michała Probierza i PZPN-u powinny się rozejść już 29 maja ubiegłego roku. Gdy selekcjoner pozwolił sobie na niespodziewane ogłoszenie kadry na ME na polu golfowym, lekceważąc sponsorów związku, lekceważąc kibiców, lekceważąc powagę posady selekcjonera reprezentacji narodowej.

ZOBACZ TAKŻE: Jak radziła sobie reprezentacja Polski pod wodzą Michała Probierza? Podsumowanie 632 dni kadencji

Uczynił to rzekomo w zemście za to, że prezes Cezary Kulesza pokazał komuś w telefonie skład kadry na ME. Szef związku miał prawo to zrobić, selekcjoner za to nie miał prawa burzyć w ten sposób ładu korporacyjnego największej firmy w polskim sporcie.

PZPN mógł podziękować Probierzowi także w listopadzie, gdy polegliśmy u siebie Szkocji, tracąc miejsce w Dywizji A Ligi Narodów. A już na pewno nie było żadnej nietoksycznej przyszłości dla reprezentacji Polski z Probierzem za sterami po zajściach helsińskich. W stolicy Finlandii selekcjoner zadbał o wszystko – o odebranie opaski kapitańskiej największej ikonie naszej piłki Robertowi Lewandowskiemu (w imię hasła "o nieobecnych tylko dobrze albo wcale"), o łapankę na nowego kapitana (Piotr Zieliński chciał, ale kontuzja, więc wypadło na Jana Bednarka), o telefony do dziennikarzy z prostowaniem doniesień, że to rada drużyny chciała zmiany kapitana, zapomniał tylko o przygotowanie strategii na mecz. O wykorzystaniu limitu zmian, by zwiększyć intensywność ataków, gdy przyszło nam odrabiać straty.

Tak oto przegraliśmy z 69. drużyną rankingu FIFA. Komplikując sobie drogę na MŚ 2026 r. Gorsze jest jednak to, że Probierz pozostawia po sobie stęchłą atmosferę, chyba nawet gorszą niż po aferze premiowej podczas mundialu w Katarze.

Oświadczenie selekcjonera Michała Probierza

– Doszedłem do wniosku, że w obecnej sytuacji najlepszą decyzją dla dobra drużyny narodowej będzie moja rezygnacja ze stanowiska selekcjonera. Pełnienie tej funkcji było spełnieniem moich zawodowych marzeń i największym życiowym… pic.twitter.com/LPG98Zryhe

— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 12, 2025

Dlatego dobrze się stało, że prezes Kulesza otworzył okno, namawiając Probierza do złożenia dymisji. Bo właśnie najpewniej taki był scenariusz. Przecież jeszcze w niedzielny wieczór w Helsinkach Probierz upierał się, że on poprowadzi dalej ten okręt. Dostał wiele pytań o dymisję i na każde odpowiadał mniej więcej w ten sposób:

- Wprawdzie dola trenera jest taka, że podpisuje kontrakt jedną ręką, a w drugiej trzyma już spakowaną walizkę, ale ja nie jestem z tych, co się łatwo poddaje. Uważam, że z tego wyjdziemy, jeśli będzie mi to dane – akcentował Probierz.

Kibice opowiedzieli się jednoznacznie po stronie Roberta Lewandowskiego. Jego nazwisko i "Probierz wynocha!" skandowali nie tylko w Helsinkach, ale także w środę w Żylinie, podczas meczu Polska – Gruzja w ramach ME do lat 21. Wyzywali także PZPN. Wszystkiemu z bliska przysłuchiwał się prezes Cezary Kulesza, który po powrocie z Helsinek wybrał się na mecz do Żyliny.

PZPN postanowił przerwać ten chocholi taniec. Dymisja Probierza oznacza automatyczny powrót do kadry Roberta Lewandowskiego. Niezależnie od tego, czy prezes Kulesza postawi teraz na Jana Urbana, który po kolejnym już odprawieniu go z Górnika Zabrze nie ma pracy, czy na Macieja Skorżę, bądź Marka Papszuna, do reprezentacji Polski muszą wrócić zasady zawodowej piłki. Musi powstać jasna i klarowna hierarchia na poszczególnych pozycjach, a każda sekunda zgrupowania musi być optymalnie wykorzystana. Bez tego w meczach z drużynami takimi jak Holandia, czy Austria możemy liczyć tylko na cud. A on się zdarza raz na 50 lat.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło