- Organizator zapowiadał, że będą to najlepsze mistrzostwa świata w historii. No na razie tego nie widzę - przyznał Jakub Kochanowski, gdy spytałam o przykry widok podczas pierwszego meczu polskich siatkarzy w Manili. Z trybun mogącej pomieścić 15 tysięcy widzów hali spotkanie bardzo popularnych na Filipinach Biało-Czerwonych obejrzało niespełna 2 tysiące widzów. Kilku jego kolegów próbowało odgadnąć, co było tego przyczyną.

Sześć dni od przylotu na Filipiny polscy siatkarze czekali na rozpoczęcie udziału mistrzostwach świata. A tego szóstego musieli czekać aż do wieczora, bo początek ich spotkania organizatorzy wyznaczyli dopiero na godz. 21.30 miejscowego czasu. Trener Nikola Grbić nie kryje, że liczy, iż w decydującej fazie turnieju do tego ponownie nie dojdzie, a jeden z jego zawodników przy tej okazji zrobił żartobliwe nawiązanie w swoim stylu do polskiej ligi.
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Kochanowski wytyka organizatorom MŚ mocne deklaracje
Kibice z Filipin kochają siatkówkę, a jednym z ich ulubionych zespołów jest Polska - te stwierdzenia słyszeliśmy w ostatnich latach często, a potwierdzeniem była frekwencja na niektórych meczach Biało-Czerwonych w Manili podczas turnieju Ligi Narodów w 2023 roku oraz aktywność w mediach społecznościowych tutejszych fanów. Można więc było się po cichu spodziewać sobotniej gorączki siatkarskiej na trybunach Smart Arenta Coliseum, ale zamiast tego zwracała uwagę ogromna liczba pustych krzesełek. Według oficjalnych danych Volleyball Word na meczu pojawiało się zaledwie 1785 widzów.
- Nie jest to na pewno coś, do czego nas kibice przyzwyczaili - zarówno w Polsce, jak i na Filipinach. Bo pamiętam, że jak tutaj w 2023 roku byliśmy, to nieważne kto grał, to zawsze trybuny były wypełnione po brzegi (według raportów VW na części meczów i wtedy bywało jednak mniej fanów - red.). Coś tam słyszałem o jakichś drogich biletach, więc nie wiem, czy to przez to ludzie nie przychodzą na mecze - wspominał Jakub Kochanowski.
Głosy dotyczące zbyt wysokich cen rzeczywiście nieraz można było usłyszeć z ust Filipińczyków. Wspominali o tym również w mediach społecznościowych.
- Organizator zapowiadał, że będą to najlepsze mistrzostwa świata w historii. No na razie tego nie widzę. Turniej się dopiero zaczął, więc może faktycznie przygotowano jakieś niespodzianki jeszcze na dalszą fazę, ale na razie nie widzę nawet jednej rzeczy, w której te mistrzostwa mogłyby być lepsze niż te w Polsce organizowane kilka lat temu - podsumował określany nieraz obecnie najlepszym środkowym świata zawodnik.
O zasłyszanej tezie dotyczącej zbyt wysokich cen biletów wspominali też Bartosz Kurek, Artur Szalpuk i Norbert Huber. Drugi z nich przypomniał jednak, że to dopiero początek turnieju, który potrwa jeszcze dwa tygodnie, więc frekwencja może się poprawić na późniejszym etapie. Wilfredo Leon jest wręcz przekonany, że przy rozpoczęciu fazy pucharowej sytuacja znacząco się poprawi. Ma on też swoją teorię dotyczącą pustek na sobotnim spotkaniu Biało-Czerwonych.
- Taka pora. Gramy też na Filipinach, a nie u nas. Inaczej to wygląda za granica - ocenia.
Kurek przyznaje, że podczas meczu z Rumunią było dość pusto w hali, ale zestawia to z zupełnie innymi wspomnieniami niż Kochanowski.
- Zaliczyłem turnieje siatkarskie grane w różnych krajach, gdzie było naprawdę pusto.
Słychać było tylko uderzenia piłki i pokrzykiwanie moich kolegów z boiska, więc myślę, że trochę kibiców dziś przyszło - podkreśla.
A Grbić zwraca uwagę, że gdziekolwiek jego zespół nie gra, to na trybunach zawsze pojawia się większa lub mniejsza grupa Polaków.
Huber wbija szpilkę PlusLidze. Kurek apeluje: nie rozmawiajmy o tym
Wspomniana przez Leona późna godzina rozpoczęcia meczu była niezbyt dogodna nie tylko z punktu widzenia kibiców. W siatkówce raczej nie zdarza się zwykle, by aż tak późno zaczynać spotkania, o ile nie wynika to z dużych opóźnień wynikających z długości innych meczów.
- Nie jest to najprzyjemniejsza godzina do grania, jeśli mam być szczery. Ja nawet tej 20.30 nie jestem wielkim fanem, a co dopiero 21.30. Ale organizator takie rozrywki nam zapewnił, więc trzeba się do tego dostosować - podsumował Kochanowski.
Neutralnie podeszli do tego Leon, Szalpuk i Kurek. Ten drugi zwracał uwagę, że nie było tu elementu zaskoczenia, a ostatni wskazał na potrzebę właściwego rozplanowania przygotowań do meczu w ciągu dnia. A Kochanowski i Grbić zgodnie podkreślili, że mają nadzieję, iż podczas fazy pucharowej tych MŚ nie będą musieli już tak późno grać. A Huber w swoim stylu wbił szpilkę.
- Chciałbym wystąpić kiedyś w meczu, który będzie po północy. Ale nie wiem, kiedy znowu zagram w PlusLidze - rzucił z szerokim uśmiechem siatkarz, który jesienią przenosi się do ligi japońskiej.
W ocenę organizacji turnieju na Filipinach nie chciał zaś iść mocniej Kurek. - Nie rozmawiajmy o tym. Turniej jest turniejem. Dla wszystkich warunki są takie same, więc nie ma o czym dyskutować - podkreślił.
I wskazał - tak jak Kochanowski - że nawet dłużące się oczekiwanie na rozpoczęcie udziału w turnieju miało swoje zalety.
- Ten tydzień był ważny, by się zaaklimatyzować, by przewalczyć ten jet lag. Ale takie oczekiwanie nie jest nigdy przyjemne. Cieszymy się, że turniej już trwa, już się gra i mamy to, na co pracowaliśmy cały sezon - zaznaczył kapitan wicemistrzów olimpijskich.
Kolejny mecz rozegrają w poniedziałek, a ich rywalem będzie reprezentacja Kataru.