Przybywa powodów, dla których RPP powinna obniżyć stopy. Ale niczego nie musi

4 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Rada Polityki Pieniężnej na początku lipca podejmie kolejną decyzję w sprawie stóp procentowych. W czerwcu, zgodnie z przewidywaniami ekspertów, wskaźnik pozostał bez zmian. Dla przypomnienia - w maju stopy spadły o 0,5 punktu procentowego.

Czy za kilkanaście dni cięcie się pogłębi? Powodów, by właśnie tak się stało, jest wiele. W skrócie, to spadek inflacji bazowej do 3,3 proc., prognozowany powrót wskaźnika inflacji konsumenckiej do celu inflacyjnego w trzecim kwartale, spadek inflacji usług, ujemna dynamika cen w ujęciu miesięcznym. Ostatecznie nowa projekcja Narodowego Banku Polskiego, którą ujrzymy na początku lipca, powinna być koronnym dowodem na to, że nadszedł czas luzowania polityki monetarnej. Wszystko wskazuje bowiem na to, że zobaczymy w niej znacznie bardziej optymistyczne przewidywania, niż w marcu.

Przyglądając się inflacji, warto zagłębić się w szczegóły. NBP podał, że inflacja bazowa po wyłączeniu cen administrowanych wyniosła w maju 2,5 proc. rok do roku, spadając z 2,7 proc. w kwietniu. To kluczowy powód, by wierzyć w dalszy spadek inflacji konsumenckiej, bo inflacja bazowa zazwyczaj jest miarą uporczywości wskaźnika ogólnego.

Spadek głównego wskaźnika inflacji konsumenckiej (CPI) również jest bezsprzeczny. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego obniżył się w maju do równych 4 proc. rok do roku, z 4,3 proc. notowanych w kwietniu. Spadek inflacji usług jest jeszcze istotniejszy, ponieważ ten segment gospodarki jest szczególnie wrażliwy na wewnętrzną presję inflacyjną.

Stopy procentowe w dół. W lipcu lub wrześniu?

O tym, dlaczego powyższe dane makroekonomiczne mogą skłonić RPP do kontynuowania cyklu łagodzenia polityki dotyczącej stóp, piszą eksperci banku Santander.

"W naszej ocenie po spadku w lipcu inflacja utrzyma się w okolicach celu Narodowego Banku Polskiego (NBP) w kolejnych miesiącach. Oznacza to, że Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ma znaczącą przestrzeń do złagodzenia polityki pieniężnej i rozpoczęcia cyklu obniżek stóp" - czytamy w komentarzu przesłanym money.pl.

Rewizja w dół majowej inflacji zwiększa szanse, że rozpocznie się on już w lipcu, ale bardziej prawdopodobne wydaje się, że Rada będzie chciała mieć pewność co do skali spadku inflacji od lipca, perspektyw cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych oraz kształtu polityki fiskalnej w 2026. Dlatego też nasz scenariusz bazowy zakłada, że do kolejnej obniżki dojdzie we wrześniu, kiedy powinny być znane nowe taryfy energetyczne oraz projekt budżetu państwa na 2026 - piszą analitycy.

Zdaniem ekspertów Santandera prawdopodobieństwa obniżki w lipcu i wrześniu jest zbliżone (w sierpniu posiedzenia nie ma). I bez względu na to, jakie decyzje podejmie RPP w najbliższym czasie, w nieco dłuższej perspektywie stopy powinny spadać. Na koniec roku stopy mogą wynieść - zadaniem analityków banku - 4,50-4,75 proc. A to prawdopodobnie początek, bo cykl łagodzenia polityki pieniężnej powinien być kontynuowany w 2026 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.

Bliski Wschód może pokrzyżować szyki RPP

Co przemawia za wstrzymaniem obniżek? Najsilniejszym sygnałem jest konflikt pomiędzy Izraelem i Iranem. Członek RPP Cezary Kochalski powiedział w rozmowie z PAP, że dotychczas nie zakładał obniżki stóp procentowych w lipcu.

- Ostatnie wydarzenia na Bliskim Wschodzie dodatkowo zmniejszają przestrzeń do takiej działania - stwierdził. Mimo tego nie wykluczył, że posiedzenie w lipcu może przynieść obniżkę stóp. Dodał, że widzi przestrzeń do obniżki o 50-75 pb do końca roku.

Dlaczego konflikt na Bliskim Wschodzie niesie ze sobą ryzyko inflacyjne? Odpowiedź jest oczywista: eskalacja oznacza wzrost cen ropy naftowej. O szczegółach pisze w swoim środowym raporcie PZU.

Ostatnie wydarzenia są ciosem w dotychczasowy z trudem wypracowany trend. Światowa gospodarka doświadczała stopniowego spadku presji cenowej, a rynki pracy w krajach rozwiniętych utrzymywały dobrą kondycję pomimo wzrostu niepewności związanej z polityką handlową Stanów Zjednoczonych. Czynniki te sprzyjały powolnemu odbudowywaniu się popytu konsumpcyjnego ze strony gospodarstw domowych, co dawało nadzieję na stabilizację ekonomiczną. Innymi słowy, handlowa wojna Trumpa nie wywołała światowej recesji.

W Polsce sytuacja inflacyjna również zmierzała w dobrym kierunku - czytamy w analizie PZU. Oprócz przytoczonych wyżej danych warto wskazać decyzję Urzędu Regulacji Energetyki o obniżeniu cen gazu dla gospodarstw domowych od początku lipca bieżącego roku. Powinna przyczynić się do spadku wskaźnika inflacji poniżej 3 proc.

Zagrożenia związane z konfliktem bliskowschodnim

Jak zauważają eksperci PZU, eskalacja napięć między Izraelem a Iranem stanowi poważne zagrożenie dla światowych prognoz inflacyjnych. W reakcji na wymianę ognia między tymi państwami ceny ropy naftowej gwałtownie wzrosły, powracając do poziomów sprzed konferencji prezydenta USA Donalda Trumpa z początku kwietnia, kiedy to ogłosił on nowe, wysokie stawki celne na import towarów do USA.

Powody? Iran produkuje około 3,3 miliona baryłek ropy dziennie, z czego eksportuje około 2 miliony. Choć nie jest to dominujący udział w światowym rynku, potencjalne ograniczenie irańskiej produkcji mogłoby zostać zrównoważone zwiększeniem wydobycia przez innych eksporterów. Znacznie poważniejszym scenariuszem byłaby możliwość zablokowania przez Iran Cieśniny Ormuz w Zatoce Perskiej.

Potencjalne konsekwencje gospodarcze

Ewentualna blokada Cieśniny Ormuz stanowiłaby niezwykle trudne do przezwyciężenia zakłócenie w dostawach surowców energetycznych. Przez ten strategiczny szlak przepływa około 20 proc. światowej konsumpcji ropy oraz około 3000 statków handlowych miesięcznie. Taka sytuacja mogłaby doprowadzić do znacznie silniejszego wzrostu globalnych cen ropy.

Wzrost cen ropy naftowej odbiłby się negatywnie na budżetach konsumentów na całym świecie i mógłby istotnie skomplikować plany banków centralnych dotyczące zmian w polityce monetarnej. Wcześniejsze oczekiwania rynkowe co do łagodzenia polityki pieniężnej mogłyby zostać zrewidowane w obliczu nowej presji inflacyjnej, co potencjalnie opóźniłoby obniżki stóp procentowych zarówno w Polsce, jak i na świecie.

Zmiana narracji nakazuje ostrożność

Eksperci Banku Millennium nie mają wątpliwości, że ostatnie dane o inflacji stanowią argument dla zwolenników cięć stóp procentowych. - Perspektywa luźniejszej polityki fiskalnej i prawdopodobny brak determinacji rządu do konsolidacji fiskalnej będzie zwiększał ostrożność RPP w dozowaniu luzowania monetarnego - zaznaczają eksperci banku.

- Tak też odczytujmy konferencję prezesa NBP po czerwcowym posiedzeniu RPP. W naszej ocenie, obniżka stóp procentowych w lipcu wciąż jest możliwa, ponieważ inflacja CPI w II kw. br. będzie o ponad 1 pkt proc. niższa, niż NBP zakładał w marcowej projekcji makroekonomicznej. O ok. 0,8 pkt proc. niż w projekcji będzie natomiast niższa inflacja bazowa - wyliczają eksperci banku. Zastrzegają jednak, że dane to nie wszystko.

Niemniej, po zmianie narracji prezesa po ostatnim posiedzeniu Rady cięcie stóp w lipcu wydaje się mniej prawdopodobne. W dalszym ciągu widzimy przestrzeń do obniżenia stóp procentowych w tym roku o 50-75 pb. i o kolejne 100 pb w roku przyszłym, choć tempo łagodzenia polityki pieniężnej pozostaje wysoce niepewne. Zmiana narracji prezesa Glapińskiego na konferencji czerwcowej zwiększa prawdopodobieństwo nieco mniejszej skali luzowania monetarnego do końca 2026 r. - ocenili analitycy Millennium.

Dane makroekonomiczne mówią więc, że stopy procentowe powinny spadać. Jastrzębie nastawienie Adama Glapińskiego i niepewność podsycana sytuacją na Bliskim Wschodzie podmywa jednak nadzieję na szybką ulgę dla kredytobiorców.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Przeczytaj źródło