Jak ja się cieszyłam na ten czas randkowania – uśmiecha się kwaśno Łucja (45 l.). Od roku rozwódka. Matka dwóch córek. Jej małżeństwo byłoby świetne, jak mówi, gdyby nie alkohol. Poznała męża na studiach, w klubie. Połączyło ich sarkastyczne poczucie humoru i muzyka ludowa (nikt więcej jej nie lubił z najbliższego otoczenia). Wkrótce on zaczął popijać, z roku na rok było coraz gorzej. Ostatnie lata małżeństwa to już awantury, kłótnie z rękoczynami i wizyty policji w domu. Łucja zakończyła związek głównie ze względu na dobro córek.
– Byłam już bardzo zmęczona walką, nerwami i wstydem, że mam męża alkoholika, a także ukrywaniem tego. Postanowiłam, że jak tylko się rozwiodę, odżyję. Kupiłam rower, którym dojeżdżam do pracy, schudłam 8 kg, odważyłam się na pomarańczową sukienkę i złote szpilki. Pomyślałam, że teraz czas na mnie. Córki, nastolatki, mają swoich chłopaków i przyjaciół, wreszcie mogę randkować ja. Założyłam, że chcę wejść w nowy związek, ale nic na siłę – mówi Łucja.