Przeżył 185 lat. Jak mu się to udało? Lekarka: nie chodzi o żaden "mistyczny cud"

2 godziny temu 4

"Spotkałam już niejednego jogina o niesamowitych umiejętnościach"

Dorastając w Indiach, słyszałam co nieco o mędrcu, który urodził się w XVIII wieku, a zmarł 12 października 1955 roku. Nie wiedziałam jednak, że jeden z jego uczniów wydał obszerną biografię mistrza. Dowiedziałam się o niej, dopiero gdy pojawiła się wśród polecanych pozycji, kiedy szukałam książek z zakresu medycyny. Nadal nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak się stało, ale byłam zadowolona, że udało mi się zdobyć egzemplarz.

Jak zapewne się domyślasz, życie tego jogina pełne było tajemnic i niepojętych zdarzeń, które nie przekonałyby żadnej "racjonalnej" osoby. Tyle że ja spotkałam już niejednego jogina o niesamowitych umiejętnościach, których nie potrafiłam w żaden sposób wyjaśnić naukowo. Nasze ograniczone rozumienie takich zjawisk prawdopodobnie wynika z tego, że nauka jeszcze nie potrafi ich wytłumaczyć. A większość z nas, napotykając coś, czego nie jesteśmy w stanie pojąć, automatycznie uznaje to za wymysł. Wyobraź sobie, co by było, gdyby w latach osiemdziesiątych ktoś pokazał nam najnowszego iPhone’a i samochód z autopilotem. Uznalibyśmy je za rekwizyty z filmu "Powrót do przyszłości". Tymczasem te "fikcyjne" rzeczy są teraz częścią codziennego życia.

Dlaczego więc historia jogina, który dożył 185 lat, wywołuje konsternację? Skoro obecnie medycyna jest w stanie umożliwić nam przeżycie około stu lat, niewykluczone, że przyszłość (a może nasza przeszłość) kryje klucz do życia trwającego 185 lat.

Redakcja poleca: Dożyjesz stu lat? Nasz test pokaże, jakie masz szanse

"Trzymał podniesioną rękę przez ponad dwanaście lat!"

Jogin, o którym piszę, urodził się w rodzinie królewskiej, lecz zrezygnował z tytułu i luksusu, by resztę życia spędzić w Himalajach. Pieszo przemierzał tysiące mil, ubrany tylko w przepaskę, a za towarzysza podróży miał dzban z wodą, który sam dźwigał. Musiał wytrzymać w najsurowszym klimacie, przetrwać długie okresy postu i ataki dzikich zwierząt.

Jakby tego było mało, przez dziesięciolecia poddawał organizm surowym próbom wykraczającym daleko poza granice tego, co według nas ciało ludzkie jest w stanie znieść. Przez dziesięć lat trwał w ślubie milczenia, równie długo nie siadał, a nawet trzymał podniesioną rękę przez ponad dwanaście lat! Dziś również można spotkać takich ascetów wędrujących brzegami świętej rzeki Ganges. Mając na karku grubo ponad setkę, przez dwanaście kolejnych lat popołudniami uprawiał medytacje w pełnym słońcu w najgorętszej indyjskiej porze roku. Podczas surowych zim medytował nocami, polewany zimną wodą.

Działania te nie były pokutą za grzechy. Miały za zadanie zmusić organizm do przesuwania granic wytrzymałości, aby umożliwić zapanowanie zarówno nad umysłem, jak i ciałem, dzięki czemu jogin czynił postępy w rozwoju duchowym. Nie zważał na ból fizyczny ani natłok myśli. On i inni jemu podobni potrafili zwrócić się w głąb siebie z absolutnym skupieniem i pokorą. Byli mistrzami w panowaniu nad umysłem, lecz ich ciała niezmiennie podlegały procesom starzenia, dlatego opracowali metodę regeneracji, żeby zachować siły witalne niezbędne do kontynuowania poszukiwań wiecznej prawdy. Często obywali się bez jedzenia, zwłaszcza gdy miesiącami medytowali w odległych jaskiniach w temperaturze poniżej zera stopni. Byli w stanie to robić, ponieważ nauczyli się panować nad metabolizmem poprzez intensywną praktykę jogi.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

"Większość z nas postradałaby zmysły, spędziwszy w takich warunkach choćby dobę"

Jogin, który dożył 185 lat, już jako dziewięćdziesięciolatek odczuwał ograniczenia własnego ciała. Wtedy napotkał innego ascetę, człowieka, który zgłębił pradawną metodę kaja kalpa (kaya w sanskrycie oznacza "ciało", a kalpa "transformację"). Przeznaczona jest wyłącznie dla doświadczonych joginów i pomaga im odmłodzić ciało poprzez odwrócenie dolegliwości związanych ze starzeniem się.

Kaja kalpa jest rygorystyczna i jedynie ktoś o wyjątkowo silnej psychice oraz niewiarygodnej wytrzymałości na dyskomfort fizyczny może ją przetrwać. Oczywiście jogin, który przez wiele lat trzyma rękę nad głową, bez wątpienia spełnia te kryteria.

Aby przygotować organizm do kaja kalpy, najpierw trzeba przejść przygotowawcze terapie oczyszczające, takie jak pańćakarma. (Pańćakarma – w dokładnym tłumaczeniu oznacza "pięć działań"; jest to kuracja, która ma na celu usunięcie i wypłukanie toksyn przez narządy wydalnicze – gruczoły potowe, układ moczowy i jelita — przyp. red. meryt.).

Przeczytaj również: Hiszpańska i grecka recepta na długowieczność. Tak robią w niebieskich strefach

Następnie jogin zamyka się w specjalnie skonstruowanej na potrzeby tego procesu celi. Całą kurację spędza w tym pomieszczeniu bez okien, do którego wstęp ma jedynie medyk codziennie monitorujący postępy i podający zioła. Chata, którą do pańćakarmy wykorzystał stary jogin, została tak zaprojektowana, aby do wnętrza nie przedostawały się żadne dźwięki ani światło. Otoczenie miało naśladować przebywanie w matczynym łonie, zapewniając całkowitą deprywację sensoryczną. Większość z nas postradałaby zmysły, spędziwszy w takich warunkach choćby dobę. Wyobraź sobie absolutną izolację w ciemnym pomieszczeniu, żywienie się krowim mlekiem i ziołami oraz poświęcanie całego czasu na medytacje – i tak przez rok! Być może jogini o tym marzą, ale dla większości z nas jest to klaustrofobiczny koszmar.

"Wyszedł wolny od chorób, że nie wspomnę o nowych zębach, włosach i skórze"

Takie działania rzeczywiście wydają się dość drastyczne, ale właśnie tego potrzeba do odblokowania źródła młodości. Najważniejszym założeniem całego procesu jest dopuszczenie do głosu instynktownej mądrości organizmu, aby optymalnie funkcjonował. Istnieje wiele mitów dotyczących magicznych ziół i eliksirów, którym często przypisuje się niewiarygodne rezultaty kaja kalpy. Tyle że zioła mogą jedynie wspomóc organizm w procesach oczyszczania i regeneracji. Ostatecznie ciało samo się uzdrawia. Zadaniem jogina jest pozwolić, by organizm zrobił swoje. W tym celu oszczędza on siły poprzez deprywację sensoryczną, poszczenie i medytację oraz ogranicza wszystko, co rozprasza uwagę.

Kaja kalpa wspomnianego dziewięćdziesięcioletniego jogina trwała niemal rok, po którym wyszedł na zewnątrz pełen sił witalnych i wolny od chorób, że nie wspomnę o nowych zębach, włosach i skórze. Mógł kontynuować intensywne praktyki, mając organizm trzydziestolatka.

W całym swoim życiu przeszedł taki proces odnowy trzykrotnie – w wieku 90, 150 i 165 lat. Pozwalało mu to cofnąć zegar na tyle, by kontynuować trening duchowy.

Oczywiście nie wymagam od siebie ani od nikogo innego tak skrajnego poświęcenia – nawet jeśli nagrodą jest dożycie 185 lat. Doświadczenia tego jogina pokazują jednak, że nasze ciała potrafią o wiele więcej, niż sądzimy. Im wnikliwiej studiowałam dzieje jego życia, tym więcej naukowych podstaw znajdowałam w jego działaniach. Bynajmniej nie chodzi tu o żaden "mistyczny cud". Metoda ta nie jest wyłącznie domeną indyjskich joginów. Znana jest w wielu regionach świata i od wieków stosowana przez poważnych poszukiwaczy duchowych.

Wspomniany wcześniej ajurwedyjski proces oczyszczania zwany pańćakarmą, który sędziwemu joginowi służył jako przygotowanie organizmu przed kaja kalpą, nadaje się dla każdego. Możemy go stosować przez znacznie krótszy okres i bez rygorystycznych warunków, jakie narzucał sobie tamten asceta.

Kaja kalpa jest wyspecjalizowaną metodą pobudzania komórek macierzystych, czyli pierwotnych komórek organizmu, które znajdują się w ciele każdego z nas. Część z nich jest w stanie przekształcić się praktycznie w każdy rodzaj komórek, z których zbudowane są nasze serce, mózg, kości, mięśnie czy skóra. Często organizm zastępuje nimi te, które są już stare bądź zostały uszkodzone. Jeżeli pragniemy pozostać młodzi i zdrowi, powinniśmy aktywować właśnie komórki macierzyste.

Odkryli sposób na odblokowanie potencjału komórek macierzystych

Jogini po prostu odkryli sposób na odblokowanie potencjału tych komórek. Byli w stanie ukierunkować je w celu odwrócenia procesów starzenia i przywrócić ciału witalność. W tych pluripotencjalych komórkach, mogących się przekształcić w każdy rodzaj komórek wyspecjalizowanych – włosów, skóry, zębów czy też narządów wewnętrznych – tkwi wielka moc, ponieważ można je wykorzystać w leczeniu różnych chorób, takich jak nowotwory, choroby układu krążenia, udar mózgu i choroba Parkinsona. Nawet bardziej trywialne sprawy – jak na przykład pobudzanie odrostu włosów lub przywracanie siwym pierwotnego koloru i blasku – mogą się wydawać niemożliwe, tymczasem naukowcy odkryli w mieszkach włosowych komórki macierzyste o dużym potencjale różnicowania. Obecnie badacze skupiają się na klinicznych zastosowaniach komórek macierzystych z mieszków włosowych, ponieważ są one zdecydowanie łatwiej dostępne niż inne źródła takich komórek. Komórek macierzystych używa się do "wytwarzania" całych narządów, na przykład wątroby, a także w leczeniu różnych rodzajów nowotworów.

Ta dziedzina nauki nieustannie się rozwija i kto wie, może spokojne dożycie 185 lat nie pozostanie na zawsze niemożliwe nawet dla tych z nas, którzy nie stosują rygorystycznych praktyk joginów. Możliwości są niewyobrażalne!

Wyruszając wraz ze mną w tę podróż ku świadomemu zdrowiu i stosując zasady mędrców we współczesnym stylu życia, zachowaj otwarty umysł w zakresie możliwości twojego organizmu. Prawdę mówiąc, im bardziej otwarta głowa, tym więcej zdoła osiągnąć ciało.

Zdrowie w twoich rękach, okładka książki

Zdrowie w twoich rękach, okładka książkiDom Wydawniczy REBIS

Przeczytaj źródło