Kobieta, która przez 27 lat miała być przetrzymywana przez rodzinę w mieszkaniu w Świętochłowicach (Śląskie), zaprzeczyła, że tak było. Śledczy planują teraz m.in. przesłuchanie jej rodziców. Takie są nowe ustalenia reporter RMF FM Marcina Buczka.
We wtorek informowaliśmy, że dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja. Jak informuje reporter RMF FM, dokumenty dotarły już także do prokuratury.
Rozpoczęte w tej sprawie policyjne dochodzenie dotyczy ewentualnego znęcania się i przetrzymywania kobiety przez rodziców.
42-latka sama zaprzecza, że tak było. Najpierw zrobiła to w czasie nieformalnej rozmowy z policjantem w szpitalu, a drugi raz już w czasie formalnego przesłuchania.
Policja nie miała wcześniej żadnego zgłoszenia dotyczącego zaginięcia kobiety. Nie było też podstaw do wszczynania procedury Niebieskiej Karty.
Jak usłyszał dzisiaj w świętochłowickiej komendzie nasz dziennikarz, policjanci rozmawiali już z rodzicami kobiety, ale treści tej rozmowy nie zdradzają. Planowane jest również ich oficjalne przesłuchanie.
Dochodzenie policyjne prowadzone jest w sprawie, a to oznacza, że nikomu nie postawiono jak dotąd zarzutów. Kobieta po szpitalnym leczeniu wróciła do mieszkania rodziców.
Sprawę opisał we wtorek "Fakt". "42-letnia Mirella przez 27 lat była zamknięta przez swoich rodziców w jednym pokoju w ich mieszkaniu w bloku w Świętochłowicach. Sąsiedzi byli przekonani, że kobieta zaginęła, gdy była nastolatką. Tak mówili im rodzice dziewczyny" - poinformowała gazeta.

2 tygodni temu
14




English (US) ·
Polish (PL) ·