- Zmierzamy w stronę nieuchronności kary za napaść na medyka i sprawności w jej wymierzaniu. Liczymy na to, że projekt zmian w prawie szybko przejdzie legislację w Sejmie i Senacie - mówi Mateusz Komza, przewodniczący Krajowej Rady Ratowników Medycznych
- Samorząd ratowników medycznych domaga się od Ministerstwa Zdrowia monitoringu zdarzeń napaści na medyków z zespołów ratownictwa medycznego i wyciągania wniosków służących poprawie bezpieczeństwa
- - Wysyłamy medyków w miejsca, co do których możemy mieć wiedzę o niebezpieczeństwie, ale nie chcemy przed nim ostrzegać - zwracał uwagę Mateusz Komza. Takie podejście do bezpieczeństwa medyków nazwał patologią
- Wielu dysponentów wskazuje, że nie jest możliwe stworzenie katalogu lokalizacji miejsc niebezpiecznych - odpowiada Agnieszka Tuderek-Kuleta, dyrektorka Departamentu Bezpieczeństwa w Ministerstwie Zdrowia
Zmierzamy ku nieuchronności kary za napaść na medyków
Śmierć ratownika medycznego w Siedlcach, w styczniu 2025 roku, który zginął od ciosu nożem, a wkrótce potem w kwietniu zabójstwo lekarza w Krakowie doprowadziły do zmian w prawie, które mają poprawić bezpieczeństwo medyków.
Ministerstwo Sprawiedliwości wniosło do Sejmu projekt zmian w kodeksie karnym, kodeksie wykroczeń i kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia, które zwiększają kary za napaść fizyczną lub agresję słowną wobec medyka. Z dwóch do pięciu lat wzrośnie zagrożenie karą za narażenie na utratę życia lub zdrowia medyka wykonującego czynności zawodowe.
Istotne zmiany dotyczą także kodeksu wykroczeń. - Proponujemy, aby zakłócanie porządku w placówce medycznej lub podczas akcji ratowniczej zrównać kwalifikacją z wybrykiem chuligańskim - przypominał podczas XXI Forum Rynku Zdrowia (Warszawa, 20-21 października 2025 r.) wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Podwyższona zostanie kara grzywny za taki wybryk z 500 do 1000 zł.
- Zdecydowanie pochwalamy te zmiany w prawie. Dla nas bardzo istotna jest praktyka stosowania prawa. Np. po zmianie przepisów nie będzie już, jak rozumiemy, dyskusji z wezwanymi na miejsce funkcjonariuszami policji czy zabiorą z miejsca zdarzenia atakującego medyków agresora czy nie - wyraził nadzieję Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
- Zmierzamy w stronę nieuchronności kary za napaść na medyków i sprawności w jej wymierzaniu. Teraz liczymy na to, że projekt szybko przejdzie legislację w Sejmie i Senacie - mówił Mateusz Komza, przewodniczący Krajowej Rady Ratowników Medycznych.
O ile jednak medycy dobrze recenzują dotychczasowe działania Ministerstwa Sprawiedliwości mające poprawić ich bezpieczeństwo, to o działaniach podejmowanych przez Ministerstwo Zdrowia wyrażają się z rezerwą. I to pomimo istotnych zmian wprowadzonych przez to ministerstwo do nowej, obowiązującej ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym.
Tragedia w Siedlcach. "Sprawa powinna być zbadana"
Ustawa - przypomnijmy - daje m.in. możliwość tworzenia 3-osobowych zespołów ratownictwa medycznego (ZRM), co ma zwiększyć bezpieczeństwo ratowników. Medycy z ZRM uzyskali też ustawową możliwość poświęcenia dóbr innej osoby celem ratowania własnego życia i zdrowia w przypadku napaści, co oznacza, że mogą się bronić. Na dysponentów zespołów nałożono obowiązek organizowania minimum raz na 5 lat szkoleń z samoobrony. Od stycznia 2026 r. na wyposażenie karetek mają wejść kamizelki nożoodporne.
Samorząd ratowników medycznych od początku spotkań w Ministerstwie Zdrowia dotyczących poprawy bezpieczeństwa pracy tej grupy medyków prosił o wprowadzenie analizy ryzyka opartej o monitoring przypadków napaści na zespoły ratownictwa medycznego.
Jak zaznacza Mateusz Komza, przewodniczący Krajowej Rady Ratowników Medycznych nie ma metodyki opisującej jak prowadzić analizę ryzyka, nie ma też wskazanej instytucji, która takich analiz by się podjęła. Zwrócił uwagę, że choć od tragedii w Siedlcach, gdzie doszło do zabójstwa ratownika przez pacjenta minęło 9 miesięcy, nadal nie przeprowadzono analizy tego zdarzenia. Bez niej nie można wyciągnąć pełnych wniosków co do ochrony ratowników medycznych przed podobnymi zdarzeniami.
- Nie mówię tu o wymiarze prokuratorskim. Sprawa powinna być zbadana od naszej strony operacyjnej. Co tam zawiodło, czy obowiązują bądź zawiodły procedury operacyjne, czy może doszło do sytuacji, która bez względu na przyjęte środki bezpieczeństwa i tak prowadziłaby do tragedii - rozważał Mateusz Komza.
Przekonywał, że dopóki przypadki agresji skierowanej przeciwko medykom nie będą analizowane, nie uda się wdrożyć w organizacji pracy rozwiązań chroniących skuteczniej przed takimi zdarzeniami.
- Każdy kierownik podmiotu leczniczego powinien przeprowadzać analizę ryzyka napaści na medyków. Powinno to odbywać w oparciu o jednolite wytyczne, by możliwe było porównywanie i wyciąganie wniosków z takich danych - mówił szef samorządu ratowników medycznych.
Ratownicy nie są informowani o niebezpieczeństwie
Przypomniał, że samorząd proponował wprowadzanie do Systemu Wspierania Dowodzenia PRM, którym posługują się dyspozytorzy wysyłający zespoły ratownictwa medycznego na miejsce zdarzenia, oznaczeń niebezpiecznych adresów, pod którymi dochodziło do ataków na medyków, Ministerstwo Zdrowia nie wyraziło zgody na wprowadzenie takich alertów.
- Wysyłamy medyków w miejsca, co do których możemy mieć wiedzę o niebezpieczeństwie, ale nie chcemy przed nim ostrzegać - zwracał uwagę Mateusz Komza. Takie podejście do bezpieczeństwa medyków nazwał patologią.
Jak dodał, nie chodzi o to, żeby powstawały publicznie dostępnie rejestry, ale by możliwe było wewnętrzne dotarcie do informacji o zagrożeniu bezpieczeństwa medyków w miejscu zdarzenia. - Taka informacja byłaby ostrzeżeniem i wezwaniem do zastosowania szczególnych środków ostrożności, np. „tam załóż plecak z przodu, bo może cię ktoś przywitać siekierą” - mówił Komza dodając, że takie sytuacje stają się niemal codziennością.
Jak zapowiedział, Krajowa Rada Ratowników Medycznych wskaże propozycje kolejnych rozwiązań poprawiających bezpieczeństwo medyków, które będą mogły być wprowadzone bez konieczności zmian legislacyjnych.
- Musimy to zrobić w zgodzie z obowiązującymi przepisami, bądź usiąść czy to z Rzecznikiem Praw Pacjenta, czy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, żeby zaproponowali, jak implementować do prawa nowe rozwiązania - mówił. Dodał, że chodzi tu o takie rozwiązania, w których „godność pacjenta była zapewniona, ale też z drugiej strony medyk dostał narzędzie pozwalające czuć się bezpieczniej”.
Agnieszka Tuderek-Kuleta, dyrektorka Departamentu Bezpieczeństwa w Ministerstwie Zdrowia przypomniała, że od 15 lipca ministerstwo wprowadziło do Systemu Wspomagania Dowodzenia PRM formularz, który pozwala na zgłaszanie przypadków agresji.
Przyznała natomiast, że formularz jest jedynie narzędziem statystycznym. W rejestr można wpisać dane: gdzie i w jaki sposób zespół ratownictwa medycznego został zaatakowany, czy doszło do napaści fizycznej, słownej, użycia niebezpiecznego narzędzia. - By jednak te informacje mogły być podstawą do analizowania przypadków agresji dane w tym rejestrze muszą być rzetelne - powiedziała dyrektor.
Analiz ryzyka nie chcą dysponenci?
Podała, że są województwa, jak mazowieckie czy pomorskie, z których zgłaszane są liczne przypadki agresji wobec zespołów ratownictwa medycznego, ale i takie, z których te zgłoszenia nie napływają.
Odnosząc się do zdarzenia w Siedlcach, dyrektor departamentu stwierdziła, że ze strony Ministerstwa Zdrowia można przeanalizować „kwestię zgłoszenia wezwania, zadysponowania zespołu, poproszenia o pomoc, czyli kontaktów między dyspozytorem a zespołem ratownictwa medycznego”.
- Do tych danych jest dostęp, natomiast jeśli chodzi o dokładne przeanalizowanie przebiegu zdarzenia konieczny byłby dostęp do zeznań świadków. Jeżeli mielibyśmy takie analizy prowadzić, to na pewno we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości i prokuraturą - powiedziała.
Agnieszka Tuderek-Kuleta wyjaśniała, że co do zgody na oznaczanie obszarów niebezpiecznych widoczne w systemie informatycznym dla dyspozytorów wysyłających karetki wątpliwości ma nie tylko Ministerstwo Zdrowia, ale także Rzecznik Praw Pacjenta i dysponenci zespołów ratownictwa medycznego. Ta kwestia wywołała także szeroką dyskusję wśród prawników.
Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do dysponentów zespołów ratownictwa medycznego (dyrekcji stacji pogotowia - red.) z propozycją rozważenia wprowadzenia analizy ryzyka napaści na ratowników medycznych w podległych im rejonach operacyjnych.
- Chodziło o podjęcie analiz prowadzonych wyłącznie poza SWD PRM, dotyczących określenia niebezpiecznych obszarów działania zespołów, ale bez wskazywania danych agresywnych osób czy adresów, pod którymi doszło do napaści na zespoły ratownictwa medycznego - mówiła Tuderek-Kuleta.
Na 221 dysponentów, 171 udzieliło odpowiedzi. Niebezpieczne miejsca zidentyfikowało 29 dysponentów, a 14 uznało, że takich miejsc nie ma na terenie działania stacji pogotowia ratunkowego. - Natomiast znaczna część dysponentów wskazała, że nie jest możliwe stworzenie katalogu lokalizacji miejsc niebezpiecznych i niesie to ze sobą ryzyko stygmatyzacji, uprzedzenia zespołu do społeczności, złudnego poczucia bezpieczeństwa - mówiła dyrektorka.
Jak przyznała, w sprawie wprowadzenia katalogu miejsc niebezpiecznych dla zespołów ratownictwa medycznego potrzebna jest szeroka dyskusja.
Ma pomóc zespół powołany przez ministra sprawiedliwości
Podczas XXI Forum Rynku Zdrowia ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości nie padły konkretne deklaracje, ale jak można sądzić, to właśnie ten resort przejmie inicjatywę dotyczącą przedstawienia możliwych rozwiązań dotyczących analizy przypadków agresji wobec medyków i wyprowadzania z nich wniosków dla systemu.
Jeszcze 19 września 2025 r. w Dzienniku Urzędowym Ministra Sprawiedliwości zostało opublikowane zarządzenie podpisane przez ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka w sprawie powołania zespołu ds. systemowych działań mających na celu wzmocnienie bezpieczeństwa osób wykonujących zawód medyczny.
Do zadań zespołu ma należeć podejmowanie działań mających na celu m.in. monitorowanie zjawiska agresji wobec osób wykonujących zawód medyczny, opracowywanie standardów postępowania w stosunku do agresywnych pacjentów i wypracowywanie standardów zabezpieczeń w miejscach świadczenia usług medycznych i świadczeń zdrowotnych.
W skład zespołu, któremu przewodniczy przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości, wchodzą przedstawiciele ministra zdrowia, ministra spraw wewnętrznych, Rzecznika Praw Pacjenta, Prokuratora Krajowego, Komendanta Głównego Policji oraz przedstawiciele izb: ratowników medycznych, lekarskiej i pielęgniarskiej.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

5 dni temu
12



English (US) ·
Polish (PL) ·