Przesłuchanie o. Rydzyka trwało niemal 3 godziny. Potem miał się zdenerwować

5 dni temu 13
Przesłuchanie o. Rydzyka trwało prawie 3 godziny. "To prześladowanie"
Przesłuchanie o. Rydzyka trwało prawie 3 godziny. "To prześladowanie" Fot. Shutterstock

W Rzeszowie zakończyło się przesłuchanie ojca Tadeusza Rydzyka. Po wyjściu z budynku prokuratury duchowny nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Ale podobno puściły mu nerwy. Jak podaje "Fakt", chwycił bukiet kwiatów i "zaczął nim atakować kamerzystę".

Daj napiwek autorowi

Ojciec Tadeusz Rydzyk w środę pojawił się pod rzeszowską prokuraturą. Dostał tam wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka ws. dotacji przyznanych jego fundacji za czasów rządów PiS.

W prokuraturze duchowny spędził ponad 2,5 godziny. Po wyjściu z budynku nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy.

Jak relacjonuje "Fakt", powiedział tylko, że "to było bardzo merytoryczna przesłuchanie" i że "będzie się modlił o nawrócenie mediów".

O. Rydzyk po przesłuchaniu. Miał się zdenerwować

Przed gmachem prokuratury na o. Rydzyka czekała grupa jego zwolenników. Z nimi się przywitał i dostał od nich bukiet kwiatów. Nikt się jednak nie spodziewał, w jakim celu duchowny po chwili go wykorzysta.

"Fakt" opisuje, że gdy kamerzysta jednej z komercyjnych telewizji zaczął go filmować, o. Rydzyk mocno się zdenerwował. Poszło o oświetlenie lampą.

"Nie jesteśmy na przesłuchaniu UB, żeby mi tak świecić – powiedział rozsierdzony i zaczął bukietem "okładać" kamerę. Zaraz potem do akcji wkroczyli sympatycy, szczelnie odgradzając różnymi tablicami dziennikarzy od zakonnika" – czytamy w relacji.

O. Rydzyk przez prokuraturą w Rzeszowie. To mu zarzucają

Dzięki niej na finansowanie Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II w Toruniu duchowny dostał ponad 200 mln zł. Ponadto do umowy w 2023 roku miał zostać załączony aneks, w którym mowa o tym, że ministerstwo zobowiązuje się płacić organizacji Rydzyka przez cztery lata 15 mln zł rocznie.

Prokuratorzy twierdzą, że działano w ten sposób na szkodę interesu publicznego.

– To są zarzuty polityczne. To jest dyskryminacja i to jest współczesne prześladowanie. 142 podmioty są tak tworzone i tylko do nas się doczepili. To jest ciekawe – miał powiedzieć przed prokuraturą. Jego słowa cytuje PolskieRadio24.pl. Miał też powiedzieć, że jego fundacja nie zamierza zwracać dotacji.

Czytaj także:

logo

Przeczytaj źródło