Przedszkolaki śpią na świeżym powietrzu i podbijają sieć. Co na to pediatra?

1 tydzień temu 16
Przedszkolak. W tle dzieci śpią w przedszkolu na świeżym powietrzu.
Polskie przedszkole praktykuje drzemki dzieci na świeżym powietrzu. Fot. Facebook.com/ Norlandia Przedszkola; Shutterstock. Montaż: naTemat.pl

W dobie mediów społecznościowych wszystko ma szansę stać się viralem. Nic więc dziwnego, że zdjęcie żłobkowiczów z Olsztyna śpiących na świeżym powietrzu błyskawicznie obiegło internet. Rozgorzała dyskusja, czy drzemki na tarasie pod koniec listopada są rzeczywiście zdrowe. Zapytałam o to dr. Sławomira Ogórka, pediatrę i specjalistę medycyny rodzinnej z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

Daj napiwek autorowi

Beatę Standarską, dyrektorkę Norlandii, zaskoczyło zainteresowanie, jakie wywołało zdjęcie. Przyznaje, że nie spodziewała się takiego rozgłosu, zwłaszcza że – jak zauważa – rodzice od lat spacerują ze śpiącymi niemowlętami w wózkach. Spanie na świeżym powietrzu w Polsce nie jest więc ani nowe, ani szczególnie niezwykłe.

– Nasze dzieci dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu. Czerpiemy wzorce ze Skandynawii. Drzemki na dworze w okresie wiosenno-letnim są u nas standardem. Udostępnialiśmy już zdjęcia z takiego odpoczynku, ale nie przyciągnęły one takiej uwagi jak fotografia z jesieni – mówi.

Rodzice się zgodzili

Był słoneczny listopadowy dzień, kiedy dzieci z najmłodszej grupy Sportowo-Językowego Przedszkola i Żłobka Norlandia smacznie spały na tarasie – w czapkach, kapturach, kombinezonach i pod miękkimi kocykami.

"Wierzymy, że bliskość natury to najlepsze, co możemy dać najmłodszym" – napisali przedstawiciele placówki w mediach społecznościowych.

Niecodzienny widok tak się spodobał, że zyskał tysiące reakcji i udostępnień. Post udostępnił m.in. Damian Żurawski, radny z Sosnowca.

"Nie jestem jeszcze ojcem. Mam nadzieję, że kiedyś będę, ale patrząc na to, naprawdę wierzę, że powinniśmy normalizować wychodzenie z dziećmi w każdą pogodę. Nie tylko wtedy, kiedy jest ładnie. I nie tylko wtedy, kiedy my, dorośli, uznamy, że "pasuje" – napisał na swoim profilu.

– Jak rodzice zareagowali na pomysł jesiennych drzemek na dworze? – pytam dyrektorkę.

– Jesienne drzemki na dworze wprowadziliśmy za porozumieniem z rodzicami. Wszyscy się zgodzili, nikt nie miał żadnych wątpliwości – podkreśla.

Dodaje, że jeśli pada śnieg lub tarasy są zasypane, dzieci nie śpią na zewnątrz. Personel zawsze wybiera warunki sprzyjające bezpieczeństwu i komfortowi maluchów.

Nigdy nie dopuszczamy do sytuacji, która mogłaby zaszkodzić dzieciom.

Beata Standarska

dyrektorka Norlandii

W internecie pojawiły się zarówno pochwały dla takiego rozwiązania, jak i obawy, że dzieci mogą się rozchorować. Niektóre wątpliwości dotyczyły ubioru dzieci.

– Nasze dzieci mają na okres jesienno-zimowy specjalne kombinezony, które zapewniają im ciepło i bezpieczeństwo podczas pobytu na dworze. Są dobrze otulone i przygotowane do drzemki na świeżym powietrzu, a nad wszystkim czuwa personel – wyjaśnia Standarska.

Dyrektorka zwraca uwagę, że korzyści z drzemek na świeżym powietrzu widać także w statystykach:

– Mamy niemal stuprocentową frekwencję, więc wygląda na to, że infekcje omijają nasze dzieci. A rodzice są zadowoleni, że ich dzieci mniej chorują. Kibicują naszym pomysłom i bardzo nas wspierają – podsumowuje.

Czy na pewno na zdrowie?

W krajach takich jak Norwegia, Szwecja, Finlandia czy Dania w żłobkach i przedszkolach od dawna stosuje się praktykę drzemek na świeżym powietrzu, nawet przy niskich temperaturach. W naszym kraju to jest jednak nowość. Nic dziwnego więc, że kadr ze żłobka wzbudził takie zainteresowanie.

Ale czy jest się czego bać? O opinię poprosiłam dr. Sławomira Ogórka, specjalistę medycyny rodzinnej i pediatrę z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

Lekarz wyjaśnia, że to, czy spanie na świeżym powietrzu będzie bezpieczne, czy też nie, zależy od kilku czynników.

– Przede wszystkim liczą się warunki pogodowe. Przy temperaturze około –10°C zdecydowanie nie jest to wskazane, podobnie jak przy silnym wietrze, zacinającym deszczu czy innych niekorzystnych anomaliach. W obecnych, łagodniejszych zimach, gdy temperatury często są dodatnie, spanie na świeżym powietrzu może być bezpieczne, o ile dziecko jest odpowiednio zabezpieczone termicznie i chronione przed wiatrem oraz wilgocią – tłumaczy.

Kolejnym istotnym elementem jest stopniowe hartowanie. – Tak jak nikt nie morsuje przez pełne 10 minut przy pierwszej próbie, tak samo dzieci nie powinny być od razu wystawiane na długie przebywanie na zimnie. Wprowadzanie takich praktyk powinno odbywać się powoli i z wyczuciem – podkreśla lekarz.

Dr Sławomir Ogórek zwraca uwagę, że w grupie dzieci zawsze występują różne potrzeby i możliwości.

Są maluchy o prawidłowej odporności, które chorują sporadycznie, ale są też bardziej podatne i wrażliwe, obciążone zdrowotnie. Dlatego przed wprowadzeniem drzemek na zewnątrz warto, aby pediatra ocenił, czy taka forma odpoczynku jest dla dziecka odpowiednia i w jakich granicznych warunkach można ją stosować. Pamiętajmy, że odporność jest indywidualna.

dr Sławomir Ogórek

pediatra, specjalista medycyny rodzinnej

Aby to lepiej zobrazować, lekarz zwraca uwagę na powszechną dyskusję o optymalnej temperaturze w pokoju dziecięcym.

– Niektóre dzieci funkcjonują w domu przy około 19°C i dla ich rodziców jest to zupełnie naturalne, podczas gdy inne rodziny preferują 23–24°C. Dziecko przyzwyczajone do cieplejszego otoczenia, nagle wystawione na niższą temperaturę, może zareagować katarem lub innymi objawami przeziębienia. W grupie żłobkowej każde dziecko ma inny poziom naturalnej odporności. Trudno więc uogólniać, że wszystkim wyjdzie to na zdrowie w taki sam sposób.

Z drugiej strony, jeśli praktyka spania na świeżym powietrzu jest stosowana od zawsze i konsekwentnie, jak w niektórych krajach, może przynosić korzyści.

– Aby jednak była bezpieczna i wspierająca zdrowie, potrzebne są jasno określone warunki graniczne dotyczące temperatury, czasu oraz przygotowania dziecka – podkreśla pediatra. – Żłobek powinien mieć jasne zasady dotyczące ubioru i wyposażenia, uzgodnione z rodzicami, a personel musi kontrolować komfort cieplny dzieci i reagować w razie potrzeby.

Jestem jak najbardziej za takimi praktykami, ponieważ świeże powietrze i stopniowe hartowanie mogą korzystnie wpływać na zdrowie dziecka. Wszystko jednak musi być dobrze zaplanowane, uzgodnione z rodzicami i poprzedzone odpowiednim przygotowaniem dzieci.

dr Sławomir Ogórek

pediatra

Podkreśla również, że nawet przy temperaturach w okolicach 0–3°C należy pamiętać o kremie ochronnym na odsłonięte części ciała.

– Zawsze istnieje ryzyko, że w grupie znajdzie się dziecko bardziej wrażliwe, które po nagłej ekspozycji na chłód może szybciej się rozchorować. Jeśli jednak objawy zostaną szybko wychwycone i wyleczone, nie jest to nic niepokojącego. Dzieci w żłobkach i tak często chorują – wiele z nich przechodzi infekcje od października do marca. Próby hartowania są więc warte uwagi i warto je wspierać, a nie krytykować – podsumowuje.

Przeczytaj źródło