Chodzi o trzy postępowania przygotowawcze prowadzone w gdańskich prokuraturach — śledczy przyglądają się przejęciu kawalerki od Jerzego Ż. przez Nawrockiego i jego żonę, wynajmowi apartamentów w Muzeum II Wojny Światowej oraz zaginięciu ośmiu tysięcy katalogów z Muzeum II Wojny Światowej w czasie, gdy Nawrocki kierował placówką.
PAP zapytała dr. Macieja Fingasa z Katedry Prawa Karnego Procesowego i Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, co dalej z tymi postępowaniami w sytuacji, gdy Nawrocki jest prezydentem elektem, a na początku sierpnia ma dojść do jego zaprzysiężenia.
Dr Fingas zwrócił uwagę, że obecnie prezydent elekt — jako prezes IPN — wciąż chroniony jest immunitetem wynikającym z pełnienia tej funkcji; warunkiem pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej lub pozbawienia wolności byłaby więc zgoda Sejmu — bez niej prezydentowi elektowi nie można przedstawić zarzutów.
"Prezydent elekt obejmie urząd po zaprzysiężeniu przez Zgromadzenie Narodowe, od tego momentu pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej możliwe jest tylko po postawieniu w stan oskarżenia uchwałą Zgromadzenia Narodowego i odpowiada wyłącznie przed Trybunałem Stanu" – zaznaczył Fingas.
Wskazał jednocześnie, że formalnie nic nie stoi na przeszkodzie, by wezwać prezydenta elekta na przesłuchanie w charakterze świadka lub podejrzanego. "Jeśli materiał dowodowy posiadany przez prokuratora wskazuje na możliwość popełnienia przez niego przestępstwa, wówczas nie powinien być przesłuchiwany w charakterze świadka — jeżeli organy procesowe mają podstawy, by sądzić, że czynu dopuściła się konkretna osoba, nadużyciem jest przesłuchiwanie jej w charakterze świadka — taką osobę należy przesłuchiwać w charakterze podejrzanego, aby miała możliwość w pełni korzystać z prawa do obrony" – podkreślił Fingas.
Zaznaczył, że wobec świadka posiadającego immunitet nie ma możliwości stosowania środków przymusu polegających na pozbawieniu wolności (zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie, areszt) bez uchylenia tego immunitetu.
Mecenas odniósł się też do możliwości przesłuchania prezydenta RP w charakterze świadka. "Nie ma w tym zakresie żadnych przeciwwskazań formalnych i w zasadzie prezydent nie posiada tu żadnych szczególnych przywilejów (z zastrzeżeniem wcześniejszej uwagi o tym, że nie należy przesłuchiwać w charakterze świadka osoby, co do której organy mają konkretne podstawy, aby sądzić, że popełniła przestępstwo)" – przekazał. Zaznaczył, że wobec prezydenta nie można stosować kar porządkowych za niestawiennictwo, które polegałyby na pozbawieniu wolności.
W czasie kampanii głośna była sprawa mieszkania Jerzego Ż., po tym jak portal Onet ujawnił, że — wbrew deklaracji — Nawrocki, wówczas kandydat, nie jest właścicielem jednego, a dwóch mieszkań — również kawalerki w Gdańsku. Jak tłumaczył sam kandydat oraz jego sztab, przejął ją od starszego mężczyzny w zamian za opiekę; Jerzy Ż. trafił jednak do domu opieki społecznej. Zdaniem Nawrockiego nabycie przez niego kawalerki w Gdańsku "dokonało się w pełni zgodnie z prawem". Jeszcze w trakcie kampanii kandydat przekazał kawalerkę na cele charytatywne.
13 czerwca br. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście w Gdańsku wszczęła dochodzenie w sprawie przejęcia mieszkania Jerzego Ż. Jak informowała, chodzi o podejrzenie dokonania w latach 2012-2017 oszustwa na szkodę mężczyzny. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński tłumaczył, że Jerzy Ż. mógł zostać wprowadzony w błąd "przy zawieraniu umowy przedwstępnej sprzedaży nieruchomości i pełnomocnictwa, co do zamiaru uiszczenia całej ceny za sprzedaż nieruchomości oraz co do zapewnienia mu opieki i pomocy w życiu codziennym w zamian za przeniesienie jej własności, a następnie zawarcie w jego imieniu na podstawie uzyskanego pełnomocnictwa umowy sprzedaży nieruchomości na swoją rzecz, czym działano na szkodę pokrzywdzonego".
Z kolei w lutym Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez byłych dyrektorów Muzeum II Wojny Światowej. Śledczy chcą ustalić, czy dyrektorzy wynajmowali luksusowe apartamenty i za nie płacili; chodzi m.in. o Karola Nawrockiego. Wszczęcie śledztwa przez prokuraturę było pokłosiem medialnych doniesień, iż Nawrocki jako dyrektor muzeum przez ponad pół roku korzystał z apartamentu deluxe w muzealnym kompleksie hotelowym, choć mieszka ledwie 5 km od niego, i za pobyt nie zapłacił.
Rzeczniczka Nawrockiego Emilia Wierzbicki, odnosząc się w lutym do wszczęcia śledztwa, mówiła PAP, że nie będzie komentować tej sprawy. W połowie stycznia sam Nawrocki na konferencji prasowej mówił, że jako dyrektor MIIWŚ podczas pandemii COVID-19 dwukrotnie spędził w apartamencie 10-dniową kwarantannę, wykonując zdalnie swoje obowiązki. Oświadczył, że nie jest prawdą, iż mieszkał tam przez 200 dni, apartament był przez tyle dni zarezerwowany na jego nazwisko. Ponadto zaznaczył, że apartament ten służył też "do spotkań służbowych z gośćmi z zagranicy oraz z kraju".
Trzecie postępowanie dotyczy zaginięcia ośmiu tysięcy katalogów z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W styczniu "Gazeta Wyborcza" pisała, że w czasie, gdy Nawrocki był dyrektorem Muzeum, z jego magazynu zniknęły wszystkie katalogi z wystawy głównej. W ub. roku dyrekcja złożyła w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie "wyrządzenia znacznej szkody majątkowej w obrocie gospodarczym" przez poprzednie kierownictwo. Jak podawała "GW", chodzi o bezprawne zniszczenie albumów, których wartość oszacowano na ponad 200 tys. zł.
Nawrocki, pytany wówczas o te doniesienia, odpowiadał, że katalogi, których utylizację zarzuca mu obecna dyrekcja placówki, były w czasie kierowania przez niego muzeum nieaktualne, bo zmienił się kształt wystawy głównej.