Przeciwko korupcji i upadkowi zasad. Trwają antyrządowe protesty w Serbii

3 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Protesty w Serbii organizują studenci. Ale akcje mają masowy charakter. Do młodych przyłączają się między innymi rolnicy i weterani. Wczoraj oprócz Belgradu demonstrowali mieszkańcy Czaczka, Kragujevca, Nowego Pazaru, Nowego Sadu, Suboticy, Szapca, Użic i Valjeva. Na dzisiaj studenci wezwali do blokady całej stolicy.

Serbowie mają dosyć korupcji

Protesty w Serbii rozpoczęły się w listopadzie, gdy w Nowym Sadzie zawalił się dach dworca kolejowego. W katastrofie zginęło 16 osób. Według krytyków - przez korupcję i zaniedbania.

- Na początku domagano się rozliczenia tych, którzy byli odpowiedzialni za ten wypadek - tłumaczyła w TOK FM Marta Szpala z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Dla Serbów katastrofa w Nowym Sadzie jest uosobieniem sposobu zarządzania ich krajem. Mówią, że pod tym zadaszeniem mógł być każdy z nas, czyli że korupcja zabija dosłownie, a nie metaforycznie.

Z upływem czasu do swoich żądań protestujący dołożyli między innymi przeprowadzenie przedterminowych wyborów oraz wypuszczenie zatrzymanych demonstrantów.

Zobacz wideo Aktywiści blokują granicę Serbii i Kosowa

Rosja mówi o "kolorowej rewolucji"

Według Vučicia - który rządzi Serbią od 12 lat, najpierw jako premier, teraz jako prezydent - protesty są częścią wspieranego z zagranicy spisku, który ma na celu obalenie jego rządu.

O "kolorowej rewolucji" mówi nie tylko Vučic, ale też Rosjanie: - Mamy nadzieję, że kraje zachodnie, które często wykorzystują sprawy wewnętrzne innych państw do realizacji własnych interesów, tym razem powstrzymają się od przeprowadzania kolorowych rewolucji - stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow cytowany przez TASS.

Vučic utrzymuje bliskie relacje z Rosją. W maju był w Moskwie na obchodach 80. rocznicy zwycięstwa nad Niemcami w II wojnie światowej. Ma też bardzo dobre stosunki z Chinami. Wobec Zachodu prowadzi transakcyjną politykę.

Unia Europejska stanowczo potępiła wszelkie akty nienawiści i przemocy. Wezwała do przestrzegania praw do pokojowego protestu, wolności zgromadzeń i wolności słowa.

Możliwa eskalacja

- Chcemy pokazać prezydentowi Vuciciowi, że wcale nie zwalczył tak zwanej kolorowej rewolucji, którą swoją drogą te protesty nie są - mówiła agencji AFP jedna z demonstrantek w Belgradzie. - Zamierzamy mu udowodnić, że rebelia wciąż trwa - podkreślała.

W TOK FM dr Anna Jagiełło-Szostak z Uniwersytetu Wrocławskiego przewidywała, że protesty będą odbywały się dalej: - Rządząca Serbska Partia Postępowa nie rozpisze przedterminowych wyborów, bo ostatnio bardzo spada dla niej poparcie.

Siły bezpieczeństwa brutalnie rozpędzają demonstrantów. Tylko w środę aresztowano prawie 80 osób. Policja informowała o prawie 50 rannych funkcjonariuszach.

Według ekspertki możliwym scenariuszem jest eskalacja przemocy w Serbii: - Oskarżanie studentów o destabilizowanie kraju, nazywanie ich terrorystami, agentami zachodu: wszystko to pokazuje, że ugoda między protestującymi i władzami szybko nie nastąpi.

Thomas Orchowski, redakcja zagraniczna radia TOK FM

Przeczytaj źródło