Były premier Mateusz Morawiecki będzie niedługo przesłuchany w prokuraturze w charakterze podejrzanego. Chodzi o organizację wyborów korespondencyjnych 2020 r. Spraw przesłuchania była zawieszona od początku roku, teraz okazuje się, że pokonano przeszkody.
Sprawa dotyczy wydarzeń z kwietnia 2020 roku. Podczas pandemii COVID-19 wybory prezydenckie wyłącznie w formule korespondencyjnej miała organizować Poczta Polska.
Zarzuty dla Mateusza Morawieckiego
Pod koniec lutego br. prokuratura postawiła Mateuszowi Morawieckiemu zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków urzędniczych ws. organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 r. Wówczas były premier odmówił składania wyjaśnień i podkreślał, że najpierw musi zapoznać się z aktami sprawy. Wniosek o uchylenie mu immunitetu w tej sprawie trafił do Sejmu w połowie stycznia. Kilka dni później Morawiecki poinformował, że sam zrzekł się immunitetu, bo - jak stwierdził - wie, że "prawda, prawo i sprawiedliwość zwyciężą i skończy się czas bezpodstawnych, politycznie motywowanych zarzutów".
Przesłuchanie na przełomie listopada i października
Według ustaleń RMF FM, sprawa nabiera tempa. Adwokaci Mateusza Morawieckiego zapoznali się z aktami sprawy. "Przesłuchanie planujemy na przełom października i listopada, ale konkretny termin nie został jeszcze ustalony. Założenie jest takie, że po przeprowadzeniu wszystkich czynności, do końca roku zostanie skierowany akt oskarżenia" - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Piotr Skiba.
Prokuratura tłumaczyła, że przekroczenie uprawnień przez byłego premiera miało polegać na wydaniu dwóch decyzji administracyjnych, które polecały przygotowania do organizacji wyborów - z pominięciem organów wyborczych, czyli PKW i KBW - dwóm podmiotom: Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. "Sprawa częściowo zawisła w sądzie, biorąc pod uwagę, że występowaliśmy o uchylenie tajemnicy adwokackiej wobec adwokatów, którzy wydali opinie, znajdujące się w zarzutach (upoważniające Pocztę Polską i PWPW do organizacji wyborów kopertowych przez byłego premiera), wskazujące na to, że wszystko jest zgodne z przepisami prawa. Według naszego stanowiska i tego, co znajduje się w materiale dowodowym, były to pozorne opinie, wydane po czasie, żeby to w jakiś sposób zalegalizować. Wcześniej premier dysponował opiniami np. Prokuratorii Generalnej czy Rządowego Centrum Legislacji, więc wychodzimy z założenia, że te działania miały na celu stworzenie słabego po czasie alibi" - podkreśla prok. Piotr Skiba.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo