Prokuratura ma ostatni dzień. Chodzi o decyzję ws. Wołodymyra Żurawlowa

2 tygodni temu 9

Wszystko wskazuje na to, że prokuratura nie skorzysta z prawa złożenia zażalenia na odmowę wydania Wołodymyra Żurawlowa władzom Niemiec - ustalił dziennikarz RMF FM Tomasz Skory. Zażalenie na podjętą w piątek przez warszawski sąd decyzję można złożyć jeszcze tylko dziś.

  • Dziś mija termin, w którym prokuratura mogła odwołać się od decyzji sądu ws. Wołodymyra Żurawlowa.
  • Sąd w piątek odmówił wydania Ukraińca władzom niemieckim oraz uchylił tymczasowy areszt, nakazując jego zwolnienie.
  • Żurawlow był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream.
  • Według nieoficjalnych informacji RMF FM, prokuratura nie zamierza składać zażalenia na decyzję sądu i nie widzi podstaw do jej podważenia.

Dziś upływa termin, w którym prokuratura może odwołać się od piątkowej decyzji sądu ws. Wołodymyra Żurawlowa. Sąd odmówił w piątek wydania władzom niemieckim Ukraińca. Uchylił także środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazał niezwłoczne zwolnienie mężczyzny. Żurawlow był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream.

Jak ustalił dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, wszystko wskazuje na to, że prokuratura nie złoży zażalenia na decyzję sądu.

Prokuratura nie znajduje podstaw do podważania postanowienia sądu. Prawdopodobnie dziś po południu ma być w tej sprawie wydany komunikat.

W piątek sędzia Dariusz Łubowski z warszawskiego sądu okręgowego ogłaszając decyzję, zaznaczył, że wniosek władz niemieckich o wydanie mężczyzny nie zasługuje na uwzględnienie. Podkreślił, że przedmiotem postępowania nie było ustalenie, czy mężczyzna dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.

Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami, albowiem strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje - dodał.

Sędzia Łubowski w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że nie ma jurysdykcji w zakresie ustalenia, czy to Żurawlow był sprawcą wysadzenia gazociągu Nord Stream. Wskazał, że sąd polski jest jednak zobowiązany zbadać, czy w sprawie zachodzą przeszkody do wydania ściganego władzom niemieckim.

Sędzia przypomniał, że obrona Wołodymyra Żurawlowa obszernie podnosiła zarzuty wobec niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, wskazując, że istnieje bezwzględna przeszkoda do wykonania ENA

Podnosiła, że ewentualne wydanie ściganego do Niemiec naruszałoby prawa i wolności człowieka. Zdaniem obrony miałoby to wynikać z politycznego kontekstu tej sprawy i głębokiego upolitycznienia sądów niemieckich - mówił sędzia.

Zaznaczył, że "sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny, a polityka nie jest domeną sądu". Właściwość sądów ogranicza się wyłącznie do badania aspektów prawnych sprawy - powiedział sędzia.

Zwrócił uwagę, że w sprawie tej należało ocenić, czy czyn stanowi przestępstwo w rozumieniu prawa polskiego i nie zachodzą okoliczności prawne wyłączające odpowiedzialność karną ściganego.

Sąd wskazał też, że czyn ten został dokonany w czasie trwającej od 2014 roku "krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę".

Zaznaczył, że wysadzenie infrastruktury krytycznej wrogiego państwa w trakcie pokoju przez służby specjalne czy grupy terrorystyczne jest sabotażem i stanowi przestępstwo. Tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą - powiedział sędzia.

Innymi słowy Ukraina, o ile to Ukraina, siły specjalne i ścigany, czego sąd nie przesądza, zorganizowały zbrojną misję zniszczenia rurociągów wroga, to działania te nie były bezprawne. Przeciwnie, były uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe - powiedział sędzia.

Podkreślił też, że ściganemu, o ile był sprawcą tego czynu, przysługuje tzw. immunitet funkcjonalny. Czyn ten ze względu na swój urzędowy charakter przypisany może być jedynie państwu, ewentualnie państwu ukraińskiemu, i tylko to państwo może za niego ponieść odpowiedzialność - mówił w uzasadnieniu sędzia.

Zaznaczył również, że wysadzenie rurociągu Nord Stream nie miało miejsca na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych.

Dodał, że rurociąg Nord Stream nie jest podmiotem niemieckim. Ocenił również, że przyjęta przez stronę niemiecką kwalifikacja czynu i jego opis budzą wątpliwości.

Przeczytaj źródło