Prof. Legutko: Ludzie z Konfederacji są przesadnie ambitni. Niczego konkretnego nie dokonali

3 tygodni temu 15

Konfederacja jest przekonana, że zdobędzie jeszcze więcej głosów niż kiedyś Samoobrona i LPR i będzie głównym rozgrywającym. To są ludzie bardzo ambitni, nawet przesadnie, bo na razie jeszcze niczego konkretnego nie dokonali i realizują się w pohukiwaniu – mówi w rozmowie z „Wprost” prof. Ryszard Legutko, były europoseł PiS.

Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Czy Jarosław Kaczyński jest faktycznie na aucie, a PiS jest w bardzo złej sytuacji, jak stwierdził w podcaście „Wojewódzki Kędzierski” Donald Tusk?

Prof. Ryszard Legutko: Kompletna bzdura, ale przecież Donald Tusk notorycznie kłamie. Zwycięstwo Nawrockiego było wielkim sukcesem Jarosława Kaczyńskiego i bolesną porażką Tuska. PiS jest na fali wznoszącej, natomiast PO – na schodzącej. O tym, jak nieudolne są rządy Tuska, głośno mówią nawet jego wyborcy. Jego polityka kapitulacji Polski wkurza ludzi, więc żadne zaklinanie rzeczywistości tu nie pomoże.

A jednak według sondaży, KO ma wciąż ponad 30 proc.

To ludzie, którzy wierzą w niego, jak muzułmanie w swojego Mahometa i równie fanatycznie nienawidzą PiS-u.

Pewnie pan się zgodzi jednak z innym sformułowaniem Tuska, że największym wyzwaniem jest Konfederacja? Dla kogo jest większym zagrożeniem dla PiS czy dla koalicji rządzącej?

Konfederacja istotnie nie okazała się efemerydą, ma poparcie na poziomie 15 proc. Ale nie bardzo wiem, kto nią naprawdę rządzi – Mentzen, Bosak czy ktoś inny ani jaka jest jej strategia. Jeśli rozważają, czy wejść w koalicję z PiS-em, czy z Platformą, to pokazuje ich stan pomieszania.

Nie tak dawno temu Mentzen nazywał prezesa PiS gangsterem politycznym i w dalszym ciągu powtarza, że Jarosław Kaczyński nie dotrzymuje umów i nie warto z nim rozmawiać. To raczej źle wróży ewentualnej przyszłej współpracy koalicyjnej.

Chciałbym, żeby się to odwróciło. Jarosławowi Kaczyńskiemu można różne rzeczy zarzucić, ale nie to, że łamie słowo. Wyborcy Konfederacji, którzy głosowali na Nawrockiego, oczekują porozumienia. I patronem tego mógłby być właśnie prezydent. Może on przekona obie strony, że warto działać razem. W PiS-ie są przecież tacy, którzy Konfederacji nie ufają.

Różnie się w przeszłości takie porozumienia kończyły. LPR i Samoobrona, choć współrządzenie z nimi doprowadziło do rozpisania wcześniejszych wyborów, były chyba jednak bardziej przewidywalne niż Konfederacja?

Konfederacja jest przekonana, że zdobędzie jeszcze więcej głosów niż kiedyś Samoobrona i LPR (w wyborach w 2005 roku Samoobrona uzyskała 11,4 proc. głosów a LPR – 7,7 proc. – red.) i będzie głównym rozgrywającym.

To są ludzie bardzo ambitni, nawet przesadnie, bo na razie jeszcze niczego konkretnego nie dokonali i realizują się w pohukiwaniu.

© ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

Przeczytaj źródło