Decyzja prezydenta o zawetowaniu ustawy wdrażającej rozporządzenie MiCA (Markets in Crypto Assets) wywołała spore poruszenie na polskim rynku finansowym. Choć Unia Europejska narzuciła konieczność regulacji, polski legislator podszedł do tematu z nadmierną ostrożnością. Przyjęty przez Sejm projekt ustawy, liczący ponad sto stron, wprowadzał kontrowersyjne mechanizmy penalizujące, w tym surowe kary za tworzenie memecoinów. To zagrażało innowacyjności i mogło wypchnąć polskie firmy kryptowalutowe za granicę. Sprawdźmy, jakie obawy budził ten projekt i jak zareagowała branża, która od dawna apelowała o proste i przejrzyste regulacje.
Prawo, które wypychało innowacje poza Polskę
Głównym problemem zawetowanej ustawy była jej nadmierna restrykcyjność, którą branża określała jako „goldplating”, czyli dodawanie własnych, bardziej rygorystycznych wymogów do regulacji unijnych. Rozporządzenie MiCA musi zostać wdrożone we wszystkich krajach członkowskich, ale sposób, w jaki zrobił to polski Sejm, był postrzegany jako paraliżujący. Zawarte w ustawie zapisy wprowadzały surowe kary, sugerując, że tworzenie i dystrybucja nieskomplikowanych aktywów cyfrowych, takich jak memecoiny, mogłaby prowadzić do aresztu. Branża widziała w tym strach ustawodawcy przed nieznaną technologią. Zamiast wnikliwego zrozumienia korzyści płynących z technologii blockchain i kryptowalut, polscy decydenci wybrali ścieżkę penalizacji i zastraszania.
Ten strach prowadził do „średniowiecza kryptowalutowego” w Polsce. Przykładem jest choćby firma Zonda, która mimo pracy z Katowic, musiała szukać licencji i kapitału poza Polską, głównie we Włoszech, z powodu niechęci polskiego ustawodawcy. Eksperci finansowi podkreślają, że regulacje powinny być jak najprostsze, aby zachęcić firmy do lokowania się w Polsce. Inaczej ryzykujemy utratę potencjału rozwojowego na rzecz innych krajów Unii Europejskiej, które przyjmą MiCA w formie mniej skomplikowanej. Z punktu widzenia ewolucji systemu płatniczego, postawa polskiego regulatora wydaje się co najmniej spóźniona. W końcu już w 2017 roku banki, takie jak Bosch Bank czy PKO BP, testowały i wprowadzały rozwiązania oparte na technologii blockchain (np. XRP) do swoich systemów.
Kryptowaluty kreują trendy – 24/7
Powszechnie uważa się, że technologia blockchain i kryptowaluty nie są już żadną „szemraną” niszą, lecz normalnym, realnym biznesem, który kreuje trendy w sektorze fintech (technologii finansowej). Kluczową przewagą tego rynku jest jego nieprzerwana dostępność: rynek kryptowalut działa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. To jest w kontrze do tradycyjnych giełd, które mają określone godziny sesji i uniemożliwiają handel poza nimi.
Ten nieustanny handel budzi apetyt tradycyjnego rynku kapitałowego. Spekuluje się, że giełdy wkrótce mogą przejść na tryb 24/7 dla niektórych aktywów. Jednym z najbardziej przekonujących argumentów jest kwestia opłat (fee) transakcyjnych. Dla giełd możliwość zarabiania na otwieraniu, zamykaniu i trzymaniu pozycji przez całą dobę jest olbrzymią zachętą, której nie mogą ignorować. Tokenizacja akcji (przekształcanie tradycyjnych aktywów, takich jak akcje, w cyfrowe tokeny na blockchainie) jest postrzegana jako kolejny krok w tym kierunku. Choć inwestorzy indywidualni nie mają jeszcze powszechnego dostępu do handlu przed- i posesyjnego, to handel instytucjonalny jest już faktem.
W obliczu tych zmian, stabilne waluty cyfrowe (stablecoiny), czyli kryptowaluty powiązane wartością z walutami fiducjarnymi (np. dolar, euro), jawią się jako mega rozwiązanie dla transakcji międzybankowych, oferujące redukcję kosztów. Nadmiernie restrykcyjna ustawa uderzałaby w ten trend i spowalniała adaptację globalnych standardów, takich jak ISO 20022. Jednym z interesujących postulatów jest oczekiwanie na giełdę, na którą można wpłacać stablecoiny i za nie kupować zarówno akcje, jak i kryptowaluty, które można następnie bezpiecznie wypłacić na portfele sprzętowe.
Gra w obronie „banksterki”? Kapitał ucieka, gdy czuje strach
Zdaniem komentatorów, dążenie do restrykcyjnych regulacji krypto w Polsce jest częścią szerszej "gry do jednej bramki" ze strony tradycyjnej bankowości, która obawia się ucieczki kapitału w stronę kryptowalut. Brak prostych i przyjaznych innowacjom regulacji to prosty sposób na odcięcie się od globalnego rozwoju i powstrzymanie firm oraz inwestorów przed lokowaniem środków i działalności w kraju.
Weto prezydenta jest więc odbierane jako światełko w tunelu dla branży, dające nadzieję, że regulator w końcu zrozumie i doceni potencjał technologii blockchain. Apel ze strony niektórych brokerów, takich jak XTB, o podpisanie ustawy, był motywowany obawą przed koniecznością redukcji depozytów lub ograniczenia handlu kontraktami na kryptowaluty na swojej platformie. Wynika to z faktu, że ich działalność opiera się na kontraktach (CFD) na krypto, a nie na handlu natywnymi aktywami, jak w przypadku giełd takich jak Binance czy Zonda. Tymczasem, globalny rynek pędzi w kierunku tokenizacji realnych aktywów (RWA – Real World Assets), co oznacza łatwiejszy handel ułamkowymi częściami nieruchomości, czy nawet inwestycyjnej whisky. Polska, zamiast stać się hubem dla tych innowacji, była o krok od ich zablokowania. Teraz istnieje szansa, że ustawa wróci do prac i zostanie uproszczona, co jest warunkiem koniecznym do tego, aby kapitał pozostał w kraju i aby polskie finanse nie tkwiły w "średniowieczu".






English (US) ·
Polish (PL) ·