Pralnia pieniędzy pod Warszawą. "Bankier w sutannie" wyprał miliardy złotych

3 godziny temu 6

Wólka Kosowska od lat funkcjonuje poza realną kontrolą państwa. Oficjalnie to jedno z największych w Europie centrów handlu hurtowego. Nieoficjalnie – węzeł międzynarodowych operacji finansowych, przez który przepływają miliardy złotych z nielegalnego handlu.

Wólka Kosowska to takie państwo w państwie. To świat, do którego służby nie zaglądają – ani policja, ani Krajowa Administracja Skarbowa mówi w rozmowie z Gońcem dziennikarka śledcza Anna Sobolewska.

Znikający towar

Mechanizm oszustwa opiera się na imporcie towarów z Azji i systemowym wyłudzaniu podatku VAT. Kontenery trafiają do europejskich portów, gdzie deklarowana jest zaniżona wartość ładunku. VAT powinien zostać rozliczony w Polsce – ale do tego nigdy nie dochodzi.

Gdy nasze służby przychodzą do takiej spółki upomnieć się o VAT, nikogo tam nie znajdują. Towar znika – trafia do Wólki Kosowskiej i jest sprzedawany na czarno – tłumaczy dziennikarka.

Firmy okazują się spółkami-widmo, formalnie prowadzonymi przez tzw. słupy. Postępowania się przeciągają, a odpowiedzialność się rozmywa.

Służby zgromadziły na to dowody, ale potem prokuratura umarza postępowanie przeciwko takim osobom – dodaje Sobolewska. 

Ten ktoś wychodzi z aresztu i robi dokładnie to samo. Od dekady oszukuje państwo i pierze miliardy.

Skala procederu jest trudna do wyobrażenia. Jak wynika z ustaleń Sobolewskiej, jedna z grup, w której działała później zamordowana Wietnamka, miała wyprać niemal 5 mld zł. 

Grupa przestępcza, której była członkiem, wyprała prawie 5 miliardów złotych podkreśla w rozmowie z Gońcem. Inna organizacja, działająca w tym samym środowisku, w ciągu zaledwie trzech lat miała „przepuścić” przez swoje struktury blisko 9 mld zł.

Piotr N. – bankier w sutannie

Centralną postacią tego świata był Piotr N. – Polak, który połączył brutalną przestępczość finansową z wizerunkiem osoby duchownej.

Piotr N. był jedną z pięciu najważniejszych osób zajmujących się praniem pieniędzy azjatyckiej mafii – mówi Gońcowi Sobolewska.

Po śmierci swojej żony zmienił nazwisko i zniknął z radarów opinii publicznej. Dziś wiemy, że po śmierci Joanny Piotr zmienił nazwisko i jako Piotr N. stał się po prostu bossem mafii z Wólki Kosowskiej relacjonuje dziennikarka.

Kluczem do sukcesu okazała się infiltracja związków wyznaniowych. 

Piotr N. infiltrował różne wspólnoty religijne. Zdobywał pełnomocnictwa do zarządzania kościelnymi podmiotami – parafiami, spółkami – i wykorzystywał je do prania pieniędzy.

„Pieniądze z tacy” bez pytań

Związki wyznaniowe stały się dla przestępców idealnym narzędziem. 

Kościelne spółki i jednostki są idealne do prania pieniędzy, bo darowizny i środki z tacy są zwolnione z podatku – wyjaśnia Sobolewska.

Mechanizm jest prosty. 

Wystarczy, że ksiądz powie: to pieniądze z mojej działalności niegospodarczej, z tacy. I nikt nie sprawdza, skąd one naprawdę pochodzą.

Pod tym szyldem transferowano środki do Azji. –

 – Cała historia o misjonarzach, zakonnikach i duchownych ściągających długi była tylko przykrywką do przelewania pieniędzy z nielegalnego handlu – zdradza w rozmowie z Gońcem.

Dodatkowo Fundusz Kościelny finansował składki osób fikcyjnie zatrudnianych jako misjonarze. – Fundusz Kościelny opłacał im ubezpieczenie społeczne i zdrowotne.

Szarlataneria zamiast leczenia

Jednym z najbardziej wstrząsających wątków jest żerowanie na chorych. Pod pozorem działalności religijnej oferowano „terapie”, które miały leczyć niemal wszystko. 

Mieli leczyć łuszczycę, niepłodność, kamienie nerkowe. Twierdzili też, że leczą raka – glejaki, chłoniaki – relacjonuje Sobolewska.

W rzeczywistości był to zwykły oszustwo. – Przyznali, że to była soda oczyszczona. Wsadzali ludzi do wanny z sodą i pobierali za to tysiące euro.

System, który nie reaguje

Zdaniem dziennikarki problem nie leży w braku wiedzy, lecz w braku realnej reakcji państwa. 

Związki wyznaniowe w Polsce są poza kontrolą. To nadal bardzo dobry sposób na prowadzenie bardzo nielegalnego biznesu – podsumowuje.

W tle pojawiają się także wątki korupcyjne. – Mamy w Polsce postępowania karne, w których bankierzy przyjmowali łapówki, żeby przymykać oko na milionowe wpłaty gotówki – dodaje Sobolewska.

Źródło: Goniec

Przeczytaj źródło