W czwartkowym proteście zorganizowanym przez Związek Zawodowy Pracowników Rolnictwa w RP przed gmachem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi uczestniczyło blisko 400 osób. Protestujący domagali się jasnych wytycznych w sprawie przyszłości gruntów przekazywanych do Zasobu Skarbu Państwa oraz dalszych losów pracowników likwidowanych gospodarstw towarowych. Jak podkreślali przedstawiciele związków zawodowych, decyzje resortu mogą skutkować utratą setek miejsc pracy w co najmniej trzech województwach, a decyzje ministerialne prowadzą m.in. do likwidacji ferm wysokowydajnych krów mlecznych, trzody chlewnej i biogazowni
Zmiany dotyczące Ośrodków Produkcji Rolniczej mogą oznaczać utratę setek miejsc pracy.
Decyzja Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 5 września 2025 r. odwołująca wcześniejsze ustalenia dotyczące Ośrodków Produkcji Rolniczej demoluje sektor dużych gospodarstw rolnych i negatywnie wpływa na przewidywalność oraz bezpieczeństwo żywnościowe naszego kraju.
Związkowcy żądają natychmiastowych szczegółowych wytycznych dla Centrali i OT KOWR, jak ma przebiegać proces przejmowania przez spółki SP majątku, stad zwierząt hodowlanych oraz pracowników!
– Spotykamy się przed Ministerstwem Rolnictwa, bo przyszłość naszych miejsc pracy stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Nie mamy jasnych informacji, czy spółki Skarbu Państwa przejmą pracowników, którzy od lat budują polskie rolnictwo. Nie wiemy, co stanie się ze zwierzętami hodowlanymi – z inwentarzem, który wymaga codziennej opieki. Nie ma gwarancji, że infrastruktura, którą tworzyliśmy przez dekady – obory, chlewnie, magazyny, maszyny – zostanie wykorzystana, a nie zmarnowana – mówił jeden z uczestników demonstracji.Protestujący podkreślali, że rezygnacja z tworzenia OPR-ów, jako jedynej prawnie możliwej opcji dla dzierżawców, którzy i tak zwrócili już 80% dzierżawionych wcześniej gruntów i nadal prowadzą towarową produkcję zwierzęcą, utrzymują miejsca pracy w popegeerowskich osiedlach, będąc jedynymi pracodawcami na terenach popegeerowskich jest dla nich niezrozumiała i nie znajdują żadnych argumentów dla jej akceptacji.
Największe oburzenie wśród zgromadzonych pod ministerstwem pracowników wywołały słowa ministra Stefana Krajewskiego wskazujące na to, że decyzja o odwołaniu przetargów na OPR-y była podyktowana m.in. tym, że gospodarstwa towarowe reprezentują obcy kapitał.
– To skrajna nieodpowiedzialność i zupełny brak szacunku dla nas – polskich rolników i naszych rodzin. Tak, my pracownicy spółek rolnych również jesteśmy Rolnikami i Polakami! – podkreślał inny uczestnik.Relacja z protestu rolników przed ministerstwem:
Związkowcy domagają się jasnych wytycznych dla KOWR i ochrony miejsc pracy
Organizatorzy zapowiedzieli, że w przypadku braku reakcji ze strony rządu podejmą kolejne działania protestacyjne.
Protestujący związkowcy złożyli w ministerstwie petycję, w której opisali swoje żądania wobec ministra rolnictwa oraz prezesa rady ministrów Donalda Tuska. Grzegorz Wysocki, przewodniczący zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP, podkreślił, że działania rolników mają charakter apelu, a nie roszczeń. Zwrócił uwagę na znaczenie ochrony polskiego rolnictwa, w szczególności rodzinnych gospodarstw, ale zaznaczył też rolę pracowników spółek rolnych, których całe rodziny są związane z branżą od pokoleń.
Najważniejsze postulaty protestujących
Najważniejsze postulaty zawarte w petycji to:
• natychmiastowe wytyczne dla KOWR w sprawie przejmowania gospodarstw, majątku i pracowników,
• ochrona miejsc pracy w dużych gospodarstwach towarowych,
• utrzymanie bezpieczeństwa żywnościowego Polski,
• zabezpieczenie produkcji rolnej na potrzeby przemysłu spożywczego,
• ochrona największych stad bydła mlecznego w kraju.
– To nie są żądania. To jest apel o zachowanie zdrowego rozsądku i naprawdę o ratowanie polskiego rolnictwa. Wiemy, że podstawą polskiego rolnictwa jest rolnictwo rodzinne, ale jednak pracownicy spółek rolnych też mają swoje rodziny i też możemy mówić o tym rolnictwo rodzinne, bo tam całe rodziny pracują w spółkach, których korzenie sięgają jeszcze PGR-ów. Ci ludzie przeżywają, to co się dzieje, tak samo, jak przeżywali to ich rodzice wtedy, gdy likwidowali PGR-y – mówi Grzegorz Wysocki, przewodniczący zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP.Przewodniczący Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP podkreślił, że ich działania mają wymiar nie tylko branżowy, lecz również społeczny i narodowy.
Na szali 26 milionów litrów mleka
– My walczymy o tych ludzi, ale generalnie walczymy o to, żeby konsumenci mieli jak najlepszy i jak najtańszy produkt – zaznaczył. Ostrzegł przy tym, że w przypadku utraty dostaw mleka z gospodarstw towarowych zagrożone mogą być łańcuchy zaopatrzenia, co w konsekwencji przełożyłoby się na wzrost cen produktów mlecznych dla całego kraju.
– Mamy cele wyższe, my również jesteśmy Polakami. Widzimy, że następstwem działań ministerstwa rolnictwa jest m.in. to, że właściciel musi wyprzedawać stada wysokiej jakości krów mlecznych. W tej chwili są zamiary, żeby półtora tysiąca krów mlecznych z Głubczyc zostało sprzedanych i żeby zostało zwolnionych 50 osób. My walczymy o tych ludzi, ale generalnie walczymy o to, żeby konsumenci mieli jak najlepszy i jak najtańszy produkt, bo w tej chwili na szali stoi 26 mln litrów mleka z samych tylko Głubczyc. Jeżeli zabraknie tego mleczarniom, zostaną zerwane łańcuchy dostaw w tym momencie cena mleka pójdzie do góry i wtedy produkt końcowy będzie droższy – dodaje przewodniczący.– Trudno powiedzieć pracownikom, że nie będzie dla nich pracy. Bezpośrednio odpowiadam za pracę blisko 40 pracowników i trudno jest mi teraz powiedzieć pracownikom, że dla nich pracy już nie będzie. Przyjechaliśmy zaprotestować, że nasza praca jest wartościowa i wnosi duży wkład do gospodarki Polski – przekonuje Bogusław Kubiak, członek zarządu Top Farms CUW.
– Co takiego się zmieniło, że rolnicy postanowili zaprotestować przed ministerstwem? Minister podjął decyzję o nietworzeniu Ośrodków Produkcji Rolniczej i dlatego przyjechaliśmy zaprotestować. Jest to bardzo krzywdząca decyzja, ponieważ ustawa zmuszała nas do wyłączenia gruntów, co i tak nam zabrano, a druga ustawa z 2019 roku miała poprzez utworzenie OPR-ów zagwarantować przyszłość gruntów wracających do Zasobów SP. Jedną ustawę ministerstwo potrafiło zrealizować, ale drugiej już nie i to jest wyłączna wina ministra, który podjął taką decyzję z końcem sierpnia – dodaje Kubiak.
Pomimo niesprzyjającej pogody do Warszawy przyjechało około 400 rolników, apelując do ministra Krajewskiego poprzez petycję. Julita Raczko-Cierpicka, dyrektor marketingu i promocji Top Farms, zwróciła uwagę na skalę i logistyczne wyzwania związane z protestem rolników. Podkreśliła, że w środku tygodnia i w pełni sezonu prac polowych, oderwanie pracowników od codziennych obowiązków oznacza znaczną dezorganizację.
– Biorąc pod uwagę środek tygodnia i specyfikę branży rolniczej, mamy żywe zwierzęta, żywy inwentarz, jesteśmy w trakcie wykopek, jest to ogromna liczba pracowników, która musiała zostać oderwana od swojej pracy.. Mimo to przyjechało nas wielu, co pokazuje, jak poważna jest sytuacja – mówi Julita Raczko-Cierpicka, dyrektor marketingu i promocji Top Farms.Rolnicy zapowiadają, że jeśli rząd nie podejmie działań, będą kontynuować protesty. Podkreślają, że stawką jest nie tylko przyszłość gospodarstw i miejsc pracy, ale również stabilność rynku żywnościowego w Polsce.