Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Bardzo wysokie temperatury, w połączeniu z palnymi elementami poszycia dachu, mogły umożliwić rozwinięcie się wielkiego pożaru na osiedlu w Ząbkach - uznał na antenie Polsat News wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Leśniakiewicz. Jak dodał, najpewniej istnieje tam jedna strefa pożarowa. Odniósł się również do doniesień, iż strażakom na początku akcji brakowało wody.
Trwa wielka akcja gaszenia pożaru bloków na osiedlu przy ulicy Powstańców w podwarszawskich Ząbkach. Ogień objął najpierw poddasze, a później poszczególne mieszkania w budynkach. Z żywiołem walczy ponad 150 strażaków. W Polsat News o prowadzonej przez nich akcji mówił wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Leśniakiewicz.
ZOBACZ: Szok wśród mieszkańców Ząbek. "Idą przez płot ratować dobytek"
Jak wskazywał w rozmowie z Iwoną Kutyną, poza tym, że Państwowa Straż Pożarna musi zorganizować działania ratownicze, swoje czynności równolegle wykonuje policja. Ona z kolei ma za zadanie zwłaszcza "udrożnić ciągi komunikacyjne".
- Ze wszystkich ościennych powiatów zostały zadysponowane siły i środki. Akcją dowozi komendant wojewódzki Artur Gonera. To doświadczony oficer, który przez wiele lat pracował jako dowódca jednostki, ma dużą wiedzę i doświadczenie. Na miejsce udaje się również komendant główny PSP - nadmienił.
Płonie osiedle w Ząbkach. "Prawdopodobnie jest jedna strefa pożarowa"
Zdaniem wiceszefa MSWiA zasoby walczące z ogniem w Ząbkach "są na ten moment wystarczające". - Jednak biorąc pod uwagę rozmiar zdarzenia trzeba uwzględnić proces wymiany zasobów, ludzi. Przecież trzeba strażaków wprowadzić nie tylko w działania z zewnątrz, oni będą również wchodzili do obiektów - zauważył.
W jego ocenie - "patrząc na skalę zjawiska" - w płonących blokach "prawdopodobnie jest jedna strefa pożarowa", a płomienie najpewniej pojawiły się najpierw na górnych kondygnacjach połączonych ze sobą budynków. - Zapewne tam mamy do czynienia z drewnianą konstrukcją dachową, stąd dynamika rozwoju pożaru - ocenił.
ZOBACZ: Ogromny pożar w Ząbkach. Straż: Ogień został opanowany
Jak przypomniał Leśniakiewicz, w czwartek odnotowaliśmy w Polsce bardzo wysokie temperatury, co "niewątpliwie" wpływało również na palne elementy w poszyciu dachu. Dzięki temu ogień mógł w tak prędkim tempie się rozprzestrzenić. - Myślimy również o tym, aby właściwie zabezpieczyć mieszkańców. Na pewno nie trafią dzisiejszej nocy do swoich mieszkań - uznał.
Pożar w Ząbkach. Straży zabrakło wody? Wiceminister wyjaśnia
Wiceszef MSWiA nadmienił, że nie można obecnie wskazać terminu, kiedy mieszkańcy płonących bloków powrócą do mieszkań. Zapewnił, że wojewoda mazowiecki jest w kontakcie z lokalnym starostą, a swoje zasoby szykuje dla pogorzelców Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. - Jest przygotowywana też szkoła, ale tam trzeba stworzyć warunki do bytowania - uzupełnił.
ZOBACZ: Wielki pożar bloku w Ząbkach. Pilny apel strażaków do mieszkańców
Wiceminister odniósł się również do doniesień, iż na początku akcji gaśniczej strażakom brakowało wody. Wyjaśnił, że pierwsze jednostki, które docierają na miejsce, nie mają "nieograniczonego zapasu wody", lecz dysponują zazwyczaj jej kilkoma tonami. - Została na pewno wzmocniona dostawa wody przez sieć hydrantową - mówił.

wka / polsatnews.pl / Polsat News