Interwencją Straży Marszałkowskiej oraz sporządzeniem notatki dla marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zakończył się incydent w restauracji w hotelu poselskim. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", wydarzenie miało miejsce podczas świętowania przez polityków Prawa i Sprawiedliwości zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na urząd prezydenta.
W ostatnim czasie coraz częściej dochodzi do pijackich awantur w Domu Poselskim - informuje "Rzeczpospolita". Ostatnia huczna zakrapiana impreza skończyła się interwencją Straży Marszałkowskiej. Gdy po całym zamieszaniu wyszliśmy z hotelu sejmowego, nawet jeden z funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej powiedział, że jest zszokowany tym, jak często obecnie dochodzi do takich zdarzeń- powiedziała senatorka KO Agnieszka Kołacz-Leszczyńska.
Miało dojść do "zaczepiania, wyzywania i obrażania"
Do incydentu doszło 6 sierpnia. Politycy PiS świętowali zaprzysiężenie prezydenta Karola Nawrockiego. Potem miało dojść do "zaczepiania, wyzywania i obrażania" senatorek KO. "Mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów" - relacjonował na Facebooku senator Wadim Tyszkiewicz.
W restauracji Nowego Domu Poselskiego posłowie śpiewali głośne piosenki, z których jedna wywołała kontrowersje. Jej tekst "Staszek piątka, Tomek dycha, a dwudziestka dla Giertycha" miał nawiązywać do ewentualnych kar więzienia dla polityków opozycji: pięciu lat dla senatora KO Stanisława Gawłowskiego, dziesięciu lat dla byłego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz dwudziestu lat dla posła KO Romana Giertycha.
Po prostu "śpiewali ładną piosenkę"
Posłowie PiS nie przyznają się do awantury. Dariusz Matecki powiedział "Rzeczpospolitej", że razem z partyjnymi kolegami po prostu "śpiewali ładną piosenkę", a na ich stolik "jakieś wulgarne panie rzuciły się z okrzykami". W grupie posłów PiS oprócz Mateckiego był m.in. poseł PiS Łukasz Mejza.
Według parlamentarzystów opozycji coraz częściej dochodzi do alkoholowych imprez w restauracji poselskiej. Były marszałek Senatu Tomasz Grodzki uważa, że za większość ekscesów odpowiada jedna grupa osób. W opisie takich zdarzeń przewija się kilka nazwisk, głównie Dariusza Mateckiego. Jest mistrzem prowokacji, z której uczynił swoje modus operandi w polityce. A jak prowokacja mu się uda, to niby nigdy nic staje z boku i nagrywa - mówił Grodzki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Dalszy ciąg materiału pod wideo