Poseł Adrian Witczak z KO udzielił wywiadu portalowi kobieta.gazeta.pl. Opowiedział w nim o trudnym dorastaniu z chorobą i próbach zmiany świadomości w sprawie leczenia żywieniowego.
Rozmowę Adrian Witczak zaczął od wspomnienia zdiagnozowania u niego choroby Leśniowskiego-Crohna. Lekarze długo nie wiedzieli zresztą, co mu jest. – Objawy były na tyle silne, że zaczęły mnie wykluczać z życia – rezygnowałem z kolejnych obszarów aktywności, z kontaktów rówieśniczych, musiałem przejść na nauczanie indywidualne – opowiadał.
Poseł Witczak o dojrzewaniu z chorobą
Po roku poznał diagnozę i ze wsparciem dziadków rozpoczął leczenie w szpitalu, ponieważ w tamtym czasie nie stać go było na terapię w domu. Odżywiany był wyłącznie przez sondę dojelitową, ale dzięki tej metodzie przestał odczuwać ból. Przyznał, że ludzie różnie reagowali na rurkę w jego nosie.
– Kiedyś jedna pani zaczepiła mnie na przystanku i stwierdziła, że powinienem się więcej modlić, to na pewno wyzdrowieje. To było trudne, bo czułem, jakby to była moja odpowiedzialność i wina, że jestem chory – wspominał.
– Zdarzyło się też np. że konduktor wyprosił mnie z pociągu, bo doszedł do wniosku, że to mogą być narkotyki. Pamiętam, że stałem wtedy na peronie, czekałem na kolejny pociąg i zastanawiałem się, co mogę zrobić, żeby pokazać ludziom, że to nie coś złego, ale lekarstwo, które pozwala żyć – mówił dalej.
Żywienie dojelitowe uratowało posła Witczaka
Prawdziwy przełom dokonał się jednak później. – W 2008 roku refundacją objęto żywienie dojelitowe w warunkach domowych. Byłem prawdopodobnie pierwszym pacjentem pediatrycznym, który z tego skorzystał. I tak, to był przełom – wróciłem do domu – podkreślał.
– Pobyty w szpitalu z kilku, a nawet kilkunastu miesięcy skróciły się do dwóch, trzech tygodni. Odżyłem. Znów zacząłem być aktywny – i chyba próbowałem nadrobić cały ten czas, który do tamtej pory straciłem – przyznał.
Od tamtego momentu Witczak ukończył dwa kierunki studiów, pracował naukowo, był pełnomocnikiem rektora, nauczycielem biologii, radnym Tomaszowa Mazowieckiego i w końcu posłem na Sejm. Obecnie angażuje się w działania na rzecz leczenia żywieniowego.
– Bo ja, tak naprawdę, tej metodzie leczenia wszystko zawdzięczam, całą tę normalność w moim życiu. Gdyby ta metoda leczenia nie została u mnie wdrożona, nie wiem, gdzie bym teraz był – zwracał uwagę.
– (...) przecież organizm niedożywiony, słaby zdecydowanie gorzej będzie reagował na leczenie. Samochód nie pojedzie bez paliwa, pacjent nie jest w stanie wracać do zdrowia bez odpowiedniego odżywienia. Pacjenci po prostu nie mają siły walczyć z chorobą – tłumaczył.
Leczenie żywieniowe. Poseł chce szerzyć świadomość
Adrian Witczak edukować stara się w ramach Parlamentarnego Zespołu ds. Leczenia Żywieniowego. – Mamy nadzieję, że niedługo, dzięki naszym działaniom, „leczenie żywieniowe” jako przedmiot zostanie wdrożony na wszystkich uczelniach medycznych w Polsce – mówił.
– Teraz chcemy doprowadzić do sytuacji, kiedy każdy pacjent onkologiczny będzie oceniany pod kątem stanu odżywienia – bez względu na to czy jest hospitalizowany, czy nie. I widzę na to duże szanse, tym bardziej, że to temat, którym zainteresowani są posłowie bez względu na stronę polityczną – podkreślał.
Czytaj też:
Incydent podczas konferencji PiS. W tle kartki z zaskakującym napisemCzytaj też:
Edukacja zdrowotna dla... posłów PiS? Nietypowa propozycja na antenie
Źródło: kobieta.gazeta.pl






English (US) ·
Polish (PL) ·