Poniedziałkowe wystąpienie Toma Rose'a w Sejmie nie przypadło do gustu Marcinowi Józefaciukowi. Swoje niezadowolenie wyraził we wpisie na platformie X.
15 grudnia w budynku Parlamentu miało miejsce uroczyste zapalenie menory chanukowej. Świeca podpalona została przez marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego i rabina Shaloma Ber Stamblera z ruchu Chabad-Lubawicz Polska (ortodoksyjny, chasydzki ruch żydowski). Przy tej chwili obecni byli też m.in.: naczelny rabin Polski Michael Schudrich, ambasador Izraela Yaakov Finkelstein czy ambasador Ameryki.
Na stronie izby niższej mogliśmy przeczytać, że to symboliczne wydarzenie pielęgnowane jest od kilkunastu lat przy udziale przedstawicieli społeczności żydowskiej. „Zgodnie z żydowską tradycją ogień zapala się z okazji trwającego osiem dni Święta Świateł” – wyjaśnił zespół prasowy.
Szef amerykańskiej dyplomacji w Polsce wygłosił kilka słów z okazji Święta Chanuki. Jego wystąpienie nie spodobało się jednak jednemu z niezrzeszonych parlamentarzystów, byłych członków Koalicji Obywatelskiej.
Józefaciuk wystawił Rose'owi gorzką ocenę
„Za haniebne uważam wystąpienie ambasadora USA, Toma Rose’a, wygłoszone w polskim Sejmie przed zapaleniem świec chanukowych. Już od pierwszych słów jego przemowa miała niewiele wspólnego z ideami wolności, nadziei i dobra, które zwykle towarzyszą temu świętu. Zamiast nich pojawiła się narracja o wojnie, agresji oraz walce z pogaństwem” – stwierdził poseł na X.
Józefaciuk pisze, że „ambasador zachęcał do czerpania wzorców z historii Chanuki, sugerując, że poświęcenie i bezwzględna walka w imię «tożsamości» są postawą uzasadnioną”. „Wychwalając Polskę i naszą walkę o kulturę oraz tradycję, zakończył jednak swoje wystąpienie wyjątkowo niepokojącą konkluzją — że liberalne demokracje oraz wschodnie (z perspektywy USA) cywilizacje, rzekomo rządzone przez «słabych przywódców», dają przyzwolenie barbarzyństwu i nienawiści. W podsumowaniu wybrzmiał przekaz, iż ze złem — tak, jak on je definiuje — należy walczyć bez litości, bez przeprosin, bez wyrzutów sumienia i bez gotowości do ustępstw.Dominującymi hasłami tego wystąpienia były: opór, wojna, walka, brak przyzwolenia, eliminacja, obrona” – kontynuował.
Polityk przyznał, że „jako parlamentarzysta, ale przede wszystkim jako człowiek — poganin — jest głęboko wstrząśnięty, że ambasador Stanów Zjednoczonych, będący gościem w polskim Sejmie, zamiast budować mosty między kulturami i podkreślać wspólne wartości, zaprezentował narrację opartą na języku wojny, nienawiści i strachu”. Wskazał, że choć „nie przeszkadza mu obecność menory z zapalonymi świecami, tak samo jak nie przeszkadza mu kaganek z betlejemskim światłem”, to jednak „konsekwentnie uważa, że Sejm nie jest miejscem na symbole religijne”. „Od tego jest kaplica sejmowa” – wskazał.
„Tym, co naprawdę budzi mój sprzeciw, jest jednak sączący się w murach parlamentu język wojny, nienawiści i gloryfikacji agresji” – zakończył.
twittertwitter






English (US) ·
Polish (PL) ·