Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
W które z tych stanów udało mu się wprowadzić naszych piłkarzy od października 2023 roku po ubiegły tydzień? Z całym szacunkiem dla Adama Majewskiego, na którego spadają teraz gromy po selekcji i występach naszej młodzieżówki na mistrzostwach Europy na boiskach w Słowacji, ale czy praca w Stomilu Olsztyn i Stali Mielec dała mu mandat to zajmowania się największymi talentami w polskiej piłce? Czy on był w stanie czymś ich zauroczyć, jakimiś elementami zdobyć ich serca i umysły?
ZOBACZ TAKŻE: Najstarszy piłkarz na świecie poprawił swój rekord. Przed nim kolejne wyzwania
Dlaczego w XXI wieku najmilej wspominamy Leo Beenkakkera i Adama Nawałkę? Z zastrzeżeniem, że nie przez cały okres ich pracy, bo nie zapominajmy, że Holender po awansie na EURO 2008 nie był już tym samym człowiekiem. Z różnych także poza sportowych względów związanych również z tym, że Michała Listkiewicza w roli prezesa PZPN zastąpił Grzegorz Lato. Nawałkę gloryfikujemy za ćwierćfinał we Francji, ale mundial w Rosji tak piękny już nie był. Ale jednak tam awansowaliśmy, dziś o wyprawę do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku drżymy.
Obaj dżentelmeni mieli jednak klasę, charyzmę, budzili respekt. Leo otoczył się jeszcze nie tylko Fransem Hoekiem, który wtedy miał w swoim CV pracę w Ajaksie, Barcelonie i reprezentacji Holandii, ale także gronem najlepszych polskich fachowców (poza Dariuszem Dziekanowskim). Z jednych korzystał stale (Bogusław Kaczmarek, Nawałka, Adam Dawidziuk), z innych doraźnie (m.in. Jan Urban) ale efekt był skuteczny. U Nawałki, który już swoim wyglądem, ubiorem i aurą budził podziw z respektem, zasady były jasne i proste. Pamiętamy, że po „aferze dywanowej” na włosku wisiało kilka wielkich karier.
Świat, nie tylko piłkarski, potrzebuje dziś autorytetów. Każda firma funkcjonuje lepiej, gdy pracownicy mają poczucie, że zarządza nimi ktoś kompetentny. Sława poparta osiągnięciami wcale nie oznacza, że mając je w portfolio nie można być empatycznym i sprawiedliwym. Sukcesy nie muszą powodować uczucia pychy i nieomylności. Wręcz przeciwnie. Przez lata działalności w branży muzycznej przy zespołach rockowych zawsze miałem wrażenie, że lepiej współpracowało się z wielkimi gwiazdami jak Fish z Marillion czy Bruce Dickinson z Iron Maiden niż z zespołami, które okrzyknięte zostały geniuszami po sukcesie pierwszej płyty. Nie bójmy się sięgać po najlepszych. Nie zamykajmy się tylko na krajowy rynek. To może kosztować. Ale brak awansu na mundial i spadek we wszelkiego rodzaju rankingach nie tylko finansowo może być jeszcze bardziej bolesny.