
Historia Konrada Kowalskiego przypomina głośny film "Oszust z Tindera". Na przestrzeni 17 lat mężczyzna oszukał kilkadziesiąt kobiet i dziś jest poszukiwany listem gończym. Sprawa utknęła w miejscu.
Daj napiwek autorowi
Służby opublikowały wizerunek 36-letniego Konrada Kowalskiego, poszukiwanego listem gończym. Mężczyzna jest podejrzany o oszustwa matrymonialne. Kobiety, które padły jego ofiarami, straciły oszczędności całego życia.
Konrad Kowalski poszukiwany listem gończym
Konrad Kowalski urodził się w 1989 roku w Warszawie. Jego ostatnie miejsce zamieszkania to Kraków. Komisariat V Kraków poszukuje go na podstawie:
Policja podała rysopis mężczyzny. Służby informują, że Kowalski waży około 90 kg, ma krępą, muskularną sylwetkę, długie ramiona i nogi. Charakteryzuje go długa szyja, prostokątna twarz, wysokie czoło, prostolinijny nos oraz jasne oczy. Ma krótkie, proste, ciemno-blond włosy, średniej wielkości uszy przylegające do głowy i pełne uzębienie. Nie nosi zarostu. Mierzy około 186–190 cm.
W ciągu 17 lat oszukał kilkadziesiąt kobiet
Stacja TVN24 dotarła do kobiet, które straciły swoje oszczędności. Jedna z nich przekazała Kowalskiemu 150 tys. zł. Mężczyzna tworzył kolejne fałszywe tożsamości i oszukiwał kobiety na portalach randkowych.
Według relacji ofiar Konrad Kowalski twierdził, że szuka prawdziwej miłości, a po nawiązaniu kontaktu usuwał konto i proponował spotkania. Unikał jednak miejsc publicznych i wspólnych zdjęć.
Gdy jednak przestały przelewać pieniądze, w ruch poszły groźby. - Mówił, że wie, gdzie mieszkam i gdzie mieszkają moi rodzice. Że zrobi krzywdę mi lub im. A jeżeli nie dam mu pieniędzy i coś mu się stanie, to będę miała krew na rękach – wspomina jedna z ofiar w rozmowie ze stacją.
Kowalski był już aresztowany, jednak tymczasowy areszt został uchylony. Wówczas dobrowolnie poddał się karze i wyraził skruchę, a sąd uwierzył w jego wyjaśnienia. Jak podaje stacja "dziewczyny go wytropiły, a Kowalski został zatrzymany w Gdańsku, skierowany na badania psychiatryczne". Po czym uciekł służbom przez okno budynku.
W 2024 roku został zatrzymany w Niemczech, ale ponownie uniknął kary. Niemiecki sąd odmówił jego wydania, powołując się na brak obecności oskarżonego podczas ogłoszenia wyroku w Polsce. Sąd Apelacyjny w Warszawie skazał go w 2021 roku na cztery lata więzienia.
Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, podkreśla, że mimo dwóch europejskich nakazów aresztowania, niemiecka strona ich nie uwzględniła. –Oczekujemy, że jeśli dojdzie do przekroczenia granicy z innym państwem członkowskim, procedura będzie już bardziej korzystnie dla nas przeprowadzona – podkreślił.

15 godziny temu
5




English (US) ·
Polish (PL) ·