Działania Polski nielegalne?
W wydanym komunikacie białoruskie MSZ stwierdziło, że decyzja o wstrzymaniu ruchu osobowego i towarowego stanowi "nadużycie położenia geograficznego" Polski. Według władz w Mińsku takie kroki utrudniają funkcjonowanie międzynarodowych połączeń i "szkodzą wielu państwom zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie". "Ten krok wygląda na całkowicie nieuzasadniony, zwłaszcza biorąc pod uwagę pełną otwartość i przejrzystość białoruskich ćwiczeń dla społeczności międzynarodowej" - przekazano w oświadczeniu. "Bezprawne kroki podjęte przez jeden kraj w istocie wpływają na całą granicę Unii Europejskiej z Białorusią, stwarzając znaczne utrudnienia dla normalnego międzynarodowego przepływu osób i ładunków" - dodano. Władze reżimu twierdzą, że to Polska chce "ukryć własne działania" i że takie decyzje jedynie eskalują napięcie w regionie. Stanowisko Białorusi przekazano również chargé d'affaires ad interim Unii Europejskiej w Republice Białorusi, Steenowi Norłowowi. "Europejski dyplomata zapewnił, że działania Polski zostaną poddane ocenie w celu ustalenia adekwatności podjętych środków i rzeczywistego stopnia zagrożenia" - zaznaczyło białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Zobacz wideo Deportacje młodych ludzi po koncercie w Warszawie są obrzydliwe
Ćwiczenia ZAPAD
Warszawa odpowiada, że decyzja o zamknięciu granicy, w tym przejść kolejowych, ma charakter czasowy i jest związana z bezpieczeństwem w czasie rosyjsko-białoruskich manewrów "Zapad-2025". Premier Donald Tusk podkreślił, że ćwiczenia mają agresywny charakter, a w ich scenariuszach przewiduje się działania wobec państw NATO. Generał Roman Polko w rozmowie z Gazeta.pl zaznaczył, że każde manewry z cyklu "Zapad" kończyły się eskalacją i uderzeniem na Europę. - Scenariusze zakładają także ataki rakietowe na bazy NATO - wskazał. Manewry rozpoczną się 12 września na Białorusi i potrwają do 16 września. W ich trakcie Rosja planuje użycie pocisków hipersonicznych i symulację ataku nuklearnego.