Polska tradycja, o której mało kto dziś pamięta. Przypomniał o niej serial „1670”

1 tydzień temu 8

Serial „1670” nie tylko rozbawił widzów, lecz także przypomniał o jednym z najbardziej intrygujących zwyczajów szlacheckiej Polski, gdzie sztuka, religia i śmierć splatały się w jedną, niepokojąco piękną całość.

Popularny serial „1670” odświeżył pamięć o rzadko wspominanym zwyczaju z czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów – portretach trumiennych. Były to niezwykłe dzieła sztuki funeraryjnej, które przyozdabiały trumny przedstawicieli polskiej szlachty.

Te unikalne w skali świata portrety można dziś oglądać między innymi w Muzeum Zamkowym w Niedzicy, położonym nad jeziorem Czorsztyńskim w województwie małopolskim. W zbiorach znajdują się oryginały z XVII wieku, które wciąż fascynują historyków i turystów. Jak wyjaśnia Sylwia Bogaczyk z muzeum, portrety trumienne stanowią niezwykle cenne świadectwo kultury sarmackiej.

Sztuka pamięci i symbolika śmierci

Portrety trumienne były malowane zazwyczaj po śmierci, choć zdarzało się, że szlachcic zamawiał je jeszcze za życia. Miały charakterystyczny sześciokątny kształt, dostosowany do przedniej części trumny. Podczas uroczystości pogrzebowych wieszano je w taki sposób, by uczestnicy mogli symbolicznie pożegnać zmarłego.

Wielu badaczy zwraca uwagę na niezwykłą cechę tych obrazów — spojrzenie postaci, które zdaje się śledzić każdego, kto patrzy.

Pogrzeby sarmackie były wystawnymi ceremoniami, nierzadko trwającymi kilka dni. Portret trumienny stanowił część castrum doloris, czyli rozbudowanego katafalku, często z baldachimem, herbami i dewizami. Wszystko miało podkreślić zasługi i majestat rodu.

Jak powstawały portrety trumienne?

Pierwszy znany portret trumienny przedstawiał króla Jana III Sobieskiego i miał zaledwie 10 centymetrów wysokości. Z biegiem czasu tradycja ta rozprzestrzeniła się wśród szlachty różnego majątku.

Bogatsi zlecali wykonanie portretów uznanym artystom, natomiast ubożsi korzystali z pomocy lokalnych malarzy. Obrazy powstawały techniką olejną na blasze cynowej, co zapewniało im trwałość i odporność na wilgoć.

Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych portret zdejmowano z trumny i wieszano w kościele lub kaplicy, z którą zmarły był związany. W ten sposób stawał się częścią rodzinnego dziedzictwa.

twitter

Dziedzictwo kultury sarmackiej

Choć portrety trumienne nie pochodzą bezpośrednio z niedzickiego zamku, muzeum w Niedzicy prezentuje dziś między innymi portrety Franciszka i Wojciecha Chomentowskich, przedstawicieli znanej rodziny szlacheckiej. Na jednym z obrazów widnieje herb Bończa, którym posługiwał się również pisarz Aleksander Fredro.

Te dzieła stanowią nie tylko pamiątkę po zmarłych, ale też źródło wiedzy o modzie, obyczajach i hierarchii społecznej XVII wieku. Przedstawiają szlachtę w bogato zdobionych kontuszach i deliach obszytych futrem – symbolach statusu i godności.

Co ciekawe, malarze nie upiększali twarzy zmarłych – starali się wiernie oddać ich rysy, jednocześnie zachowując powagę i majestat.

twitterCzytaj też:
„1670” bije rekordy na TikToku. Nowy sezon wciągnął widzów bardziej niż „Rodzinka.pl”
Czytaj też:
Twórca „1670” debiutuje z pierwszym filmem! W obsadzie znów Bartłomiej Topa

Przeczytaj źródło