Polska oddaje hołd ofiarom, Ukraina wspomina ich oprawcę. Przypadkowa zbieżność dat czy symboliczny zgrzyt?

6 godziny temu 5
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

11 lipca – ważna data, która krzyczy z kart historii

To właśnie 11 lipca 1943 roku doszło do tzw. „krwawej niedzieli” – kulminacji zbrodni UPA na Wołyniu. Tego dnia ukraińscy nacjonaliści zaatakowali jednocześnie blisko 100 polskich miejscowości, mordując ludność cywilną – kobiety, dzieci i starców. Ofiary często ginęły w makabryczny sposób, pod siekierami, kosami, młotami. Zginęło wtedy około 8 tysięcy osób. Szacuje się, że łącznie w wyniku czystek etnicznych UPA i OUN zginęło nawet 100 tysięcy Polaków.

Obchody rzezi wołyńskiej / dziennik.pl

Ustawa ma upamiętnić tych, o których przez lata mówiło się szeptem lub wcale. Nowe państwowe święto ma być impulsem do edukacji, zadumy i przypomnienia, że tragedia Wołynia nie jest tylko historią regionalną to dramat ogólnonarodowy.

Ukraina wspomina Romana Szuchewycza – partyzanta, nacjonalistę, zbrodniarz

30 czerwca 2025 roku, we Lwowie odbyły się oficjalne uroczystości z okazji 118. rocznicy urodzin Romana Szuchewycza, dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii. W wydarzeniu uczestniczyli lokalni urzędnicy, działacze społeczni oraz przedstawiciele organizacji kombatanckich. To tylko jeden z przykładów czczenia pamięci tego dowódcy UPA na Ukrainie. Kim był człowiek, którego Ukraina czci jako bohatera narodowego, a Polska uważa za jednego z najokrutniejszych oprawców?

Roman Szuchewycz urodził się we Lwowie. Od początku swojej młodości związany był z radykalnymi strukturami Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO), później OUN. Już w wieku 19 lat brał udział w zamachu na polskiego kuratora oświaty – Stanisława Sobińskiego.

Zdjęcie Romana Szuchewycza ze strony IPN / IPN

W czasie II wojny światowej współpracował z niemieckim wywiadem i współtworzył batalion „Nachtigall”, który uczestniczył m.in. w aresztowaniach i egzekucjach we Lwowie. Z czasem został dowódcą Ukraińskiej Powstańczej Armii. To właśnie pod jego nadzorem doszło do masowych rzezi ludności polskiej – początkowo na Wołyniu, a potem w Galicji Wschodniej.

Zbrodnia z premedytacją – instrukcja depolonizacji

Dowództwo UPA nie ukrywało celów swoich działań. W instrukcjach przekazywanych oddziałom zalecano usuwanie Polaków „stopniowo” najpierw ostrzeżenia, potem mordy mężczyzn, a na końcu palenie wsi. W praktyce "wołyńskiej rzezi" często od razu dochodziło do brutalnych egzekucji całych rodzin. Szczególnie okrutne były ataki na kościoły w czasie mszy, ofiary ginęły od kul i bagnetów.

Pomimo zaleceń „humanitarnego terroru”, Szuchewycz nigdy nie pociągnął do odpowiedzialności sprawców bestialskich zbrodni na kobietach i dzieciach. Dla wielu historyków to dowód, że czystka miała charakter systemowy i była akceptowana na najwyższym szczeblu dowodzenia.

Ucieczka od prawdy

Już w 1944 roku kierownictwo OUN(b)-UPA rozpoczęło akcję „czyszczenia wizerunku” – zrzucając winę za zbrodnie na Niemców, partyzantkę sowiecką i... samych Polaków. Równocześnie próbowano ukryć dokumenty i przygotowywano sfałszowane relacje. Współczesna Ukraina niejednokrotnie staje w obliczu kontrowersji wokół postaci Szuchewycza. Już w 2007 roku wydano znaczek pocztowy z jego wizerunkiem, a jego imię nosi wiele ulic i szkół. Te działania wywołują sprzeciw w Polsce, która coraz głośniej mówi o konieczności rozliczenia historii.

Ustanowienie przez Polskę Narodowego Dnia Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa to ważny krok w stronę przywracania godności zapomnianym ofiarom. Ale niemal równoczesne gloryfikowanie oprawców po drugiej stronie granicy rzuca cień na relacje polsko-ukraińskie.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło