Pojechałam do letniego raju Polaków jesienią. Nawet nie wiecie, jak wiele was omija

4 dni temu 10
Wejście do zabytkowej części Zadaru w Chorwacji
Polacy kochają Chorwację latem. Nie wiedzą, jak wiele tracą nie jadąc tam jesienią Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Polacy lubią zwiedzać, ale mają też swoich wakacyjnych faworytów. Jednym z nich bez wątpienia jest malownicza Chorwacja. Lubimy ją za zabytki, naturę, ale i krystalicznie czystą wodę w Morzu Adriatyckim. Ja jednak poszłam pod prąd i zamiast w lipcu czy sierpniu pojechałam tam w październiku. Na miejscu zastałam zupełnie inną Chorwację.

Daj napiwek autorowi

Polacy są jednymi z liderów turystyki w Chorwacji. W lipcu to właśnie nasi turyści odpowiadali za 9,5 proc. z 23,2 mln noclegów. To dało nam trzecie miejsce, za Niemcami i Słoweńcami. W sierpniu wyprzedzili nas już tylko Niemcy, a my odpowiadaliśmy za 9,2 proc. z 24,4 mln noclegów. Ale co ciekawe, spośród głównych rynków tylko liczba noclegów Polaków rosła. Wszystkie pozostałe kraje odnotowały w tej kategorii spadki.

Liczby te dowodzą, że Polacy kochają Chorwację. Jednak odwiedzając ją wyłącznie latem, nie mają nawet szans na poznanie pełni jej uroku. Dni spędzają na plażowaniu i szukaniu miejsc parkingowych, albo przeciskaniu się w tłumie innych zwiedzających. Ja chciałam tego wszystkiego uniknąć. Dlatego widząc tanie bilety lotnicze do Zadaru nie wachałam się nawet przez moment. Był to idealny kierunek na 4-dniniowy wypad w poszukiwaniu słońca.

Chorwacja jesienią to dwa różne światy. Oba ciche i spokojne

Chorwacja jest niesamowitym miejscem, gdzie po dwóch stronach tunelu potrafią panować całkowicie odmienne warunki pogodowe. Jesienią jest to bardzo dobrze widoczne. Okolice Rijeki mają już za sobą pierwsze opady śniegu, podczas gdy w Zadarze nawet w połowie października co odważniejsi kąpali się w morzu. Temperatura na poziomie 22 st. C była zachęcająca.

Celem mojego wyjazdu nie było jednak plażowanie, a zwiedzanie. Wynajęcie samochodu było bardzo przystępne cenowo (ok. 700 zł za 4 dni z ubezpieczeniem), dzięki czemu wraz z ekipą mieliśmy dużą niezależność podczas zwiedzania. Pierwsze dwa dni poświęciliśmy na podziwianie natury, a dwa kolejne spędziliśmy bliżej morza.

Lecąc do Zadaru, w zasięgu mieliśmy dwa słynne parki narodowe – Krka i Jezior Plitwickich. Miałam nadzieję, że uda nam się uniknąć tłumów, które docierają tam latem. W lipcu czy sierpniu bilety trzeba rezerwować online, a na pomostach jest tylu ludzi, że ustawiają się tam korki. Jak w takich warunkach cieszyć się naturą? Nie mam pojęcia.

logo

W Parku Narodowym Krka jesienią też tworzą się kolejki do zdjęć, ale tylko w niektórych miejscach Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Jesień w tych miejscach wygląda zupełnie inaczej. Do Parku Narodowego Krka dotarliśmy ok. godziny 11:00 i bez trudu kupiliśmy bilety (bez żadnej kolejki), a następnie stateczkiem (przejazd w obie strony jest w cenie) ruszyliśmy pod wodospad Skradinski Buk. Było tam znacznie tłoczniej, niż się spodziewałam. Na kładce pod wodospadem nie brakowało turystów, ale dało się dopchnąć do barierki, żeby zrobić zdjęcie ze ścianą spadającej wody w tle.

Znacznie lepiej było już na dalszej części szlaku. Tam tłum się rozproszył i może nie spacerowaliśmy sami, ale mieliśmy dużą swobodę. Będąc w tej okolicy, zahaczyliśmy też o Szybenik i jego urokliwe kamienne stare miasto. Dzień był bardzo udany, ale miałam nadzieję na zobaczenie żółto-czerwonych liści na drzewach, a wszędzie było zielono, jak w środku lata. Sytuacja zmieniła się dopiero dzień później.

logo

Zieleń i natura Parku Narodowego Krka ciekawie kontrastują z surowym kamieniem Szybernika. Oba te miejsca dzieli ok. 20 minut jazdy Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Chorwacja ma najładniejsze miejsce, jakie widziałam w Europie

Nieco zawiedziona pierwszym dniem, drugiego wsiadłam do samochodu i z ekipą ruszyłam ku Jeziorom Plitwickim. I była to fantastyczna decyzja. Już na trasie, jadąc ku górom, krajobraz zmienił się nie do poznania. Drzewa mieniły się barwami jesieni, ale to w parku narodowym było najpiękniej.

Kontrast żółci i czerwieni ze szmaragdem tamtejszych jezior sprawiał wrażenie niczym z bajki. Pod głównym wodospadem było trochę osób, ale zdecydowanie mniej niż w parku Krka, a na miejscu byliśmy w zasadzie o tej samej porze, bo kilka minut przed godziną 11:00.

logo

Jeziora Plitwickie jesienią są przepiękne. Dla takich widoków mogę na moment zostać jesieniarą Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Spacer kładkami, słuchanie szumu spadającej wody i śpiewu ptaków były idealnym sposobem na odpoczynek na łonie natury. Dodatkowo wybraliśmy nieco mniej popularny i dłuższy szlak C, dzięki czemu po krótkim rejsie znaleźliśmy się w mniej uczęszczanej części parku. Tam momentami na ścieżkach nie było nikogo oprócz nas. Mój telefon był aż gorący od robienia zdjęć, bo za każdym zakrętem pojawiało się kolejne miejsce, które koniecznie musiałam uwiecznić.

Spacerując po kładkach i ścieżkach, czułam się jak na planie "Avatara" i cieszyłam jak małe dziecko. Wyobraźcie sobie, że na powierzchni ok. 200 hektarów (tyle wynosi łączna powierzchnia jezior) naliczono ponad 90 wodospadów. To naprawdę miejsce jak z innej planety, które warto zobaczyć na własne oczy choć raz w życiu.

logo

Spacerując po Jeziorach Plitwickich świetne miejsce na zdjęcia było dosłownie na każdym kroku Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Czy Chorwacja jest droga? Tak, ale wcale nie musi tak być

Dwa ostatnie dni poświęciliśmy na zwiedzanie księżycowej wyspy Pag z jej głównym miastem o tej samej nazwie i Zadaru. Na wyspie była dosłownie garstka turystów. Mogliśmy swobodnie spacerować po jej uliczkach, a spokojna tafla morza wyciszała i pozwalała się zrelaksować. Także Zadar okazał się ładniejszy, niż myślałam. Tamtejsze morskie organy wygrywały kolejne pieśni, a my mogliśmy siedzieć nad brzegiem i wsłuchiwać się w ich melodię. Było tam tłoczniej niż w Pagu, ale nie przeszkadzało to w spacerowaniu.

Zwiedzając kolejne miejsca, próbowałam na własnej skórze przekonać się, czy Chorwacja jest tak droga, jak pisało się latem. Odpowiedź na to pytanie nie jest jednak łatwa. Loty w dwie strony z plecakiem kosztowały nas 200 zł od osoby. Mieszkanie wynajęliśmy za 1100 zł na 3 osoby za 4 noce. Ceny w marketach są natomiast porównywalne do naszych, może delikatnie wyższe.

logo

Zadar jesienią przyciąga turystów. Jednak nie ma ich aż tylu co latem, dzięki czemu słuchanie morskich organów jest wtedy znacznie przyjemniejsze Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Drożej jest na pewno w restauracjach. Za obiad trzeba zapłacić minimum ok. 12-15 euro. Jeżeli wybierzecie się na burgera lub kebaba zapłacicie 8-11 euro. Jednak i tę opcję można ominąć.

W miastach, które odwiedziliśmy, dosłownie co kilkaset metrów znajdowała się piekarnia ze świeżymi i bardzo smacznymi wypiekami. Za duży burek, czyli danie z ciasta filo z nadzieniem (w naszym przypadku z mięsem, ale były też z serem czy jabłkami) trzeba zapłacić ok. 2-3 euro.

Dwa euro kosztowało calzone, czyli taki duży pieróg z ciasta do pizzy nadziewany sosem pomidorowym, szynką i serem. Niektóre piekarnie sprzedawały też pizzę na kawałki, albo podgrzewały na miejscu tortille wypełnione warzywami, wędliną i serem. Wystarczyła jedna porcja każdego z tych wypieków, żeby przez kilka godzin nie chodzić głodnym.

logo

Piekarnie w Chorwacji znajdziecie na każdym kroku. Nawet w zabytkowym centrum Zadaru Fot. Klaudia Zawistowska/naTemat

Do tanich nie należały też atrakcje. Bilet do Parku Narodowego Krka kosztował 20 euro, a do Parku Narodowego Jezior Plitwickich 23 euro. Dla porównania dzienny wstęp do Karkonoskiego czy Tatrzańskiego Parku Narodowego to wydatek na poziomie ok. 11 zł.

Tylko że w Chorwacji w cenie biletu wstępu mieliśmy też rejsy statkami (ok. 20 minut w jedną stronę), a w przypadku tego drugiego także przejazd kolejką. Na Jeziorach Plitwickich bezpłatne były również toalety, w Krka tego nie sprawdzałam.

U nas za każdą z tych dodatkowych atrakcji trzeba byłoby zapłacić oddzielnie. Wiedzą to osoby, które dopłacają za wjazd na Morskie Oko, wyciągi, czy nawet zejście na Wodospad Kamieńczyka. Bezpłatna toaleta to jedynie toi-toi, bo w schroniskach trzeba za nią zapłacić.

Ostatecznie więc odpowiedź na to, czy Chorwacja jest droga, nie należy do łatwych. Mnie 4-dniowy wyjazd ze wszystkim (wyżywieniem, paliwem, lotami, noclegiem, pamiątkami itd.) kosztował ok. 1300 zł. Czy to dużo, czy mało, musicie już ocenić sami. Ja podpowiem tylko, że nie żałuję żadnej wydanej tam złotówki i bardzo polecam jesienną, a także zimową Chorwację.

Przeczytaj źródło