"Pojadę spełnić marzenia". Król-Walas zapowiada walkę o medal olimpijski

21 godziny temu 4

W dorobku ma dwa medale mistrzostw świata i liczne miejsca na podium w Pucharze Świata. Snowboardzistka Aleksandra Król-Walas kończy przygotowania do sezonu olimpijskiego. Ma ciągle sportowe marzenia, które chce zrealizować. Są ściśle związane z występem na igrzyskach.

W poprzednim sezonie Aleksandra Król-Walas zdobyła brązowy medal mistrzostw świata. Długo walczyła o małą Kryształową Kulę w slalomie gigancie równoległym. Wygrała zawody w szwajcarskim Scuol. Na podium stała także w chińskim Mylin Valley, Carezzie, Cortinie d’Ampezzo oraz w bułgarskim Bansku.

W drugiej części sezonu Polka spisywała się już słabiej. Ostatecznie zajęła 6. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata oraz 4. w slalomie gigancie równoległym.

Na gorszą drugą część sezonu wpłynęły głównie problemy zdrowotne. Po tym, jak wygrałam w Scuol, zaczęła mnie okrutnie boleć ręka. Zapalenie ścięgien. Mogłam leczyć się tylko lekami doustnymi. Miałam nie ruszać ręką, ale zaraz były kolejne starty. Bardzo mnie to bolało. Ręką odpinam, zapinam buty, wypchnięcie z bramy, dotknięcie śniegu lub tyczki. To był naprawdę duży ból - opowiada Aleksandra Król-Walas w rozmowie z RMF FM.

Później robiłam blokadę z zastrzyków. Trzeba to było robić w odpowiednim momencie. Do tego przypałętało się zapalenie oskrzeli, które ciągnęło się za mną przez 2-3 tygodnie. Przed mistrzostwami świata wszystko doleczyłam, ale środek sezonu był z tego powodu nieudany - wspomina nasza snowboardzistka.

Przygotowania do olimpijskiej zimy Król-Walas rozpoczęła jeszcze w kwietniu. To była głównie siłownia, bieganie czy treningi na rowerze. Deskę do nóg przypięła w sierpniu. Jak zaznacza, warunki śniegowe w Europie jesienią były bardzo kiepskie.

Liczę, że listopad będzie pod tym względem dużo lepszy. Trenerzy jednak mówią, że jazda jest super. Jak jest twardy śnieg to jadę naprawdę szybko i mocno. Przeniosłam to, co wypracowałam w poprzednim sezonie. Jeszcze nie ścigałam się z innymi zawodniczkami w tym roku. Nie wiem, jak stoję czasowo, ale za tydzień będę rywalizować ze Szwajcarkami - zapowiada snowboardzistka.

Wyjazdy na zgrupowanie oznaczają dla Aleksandry Król-Walas rozłąkę z córeczką.

Cały czas mnie to kłuje w serduszko, ale jest troszeczkę łatwiej teraz. Nie wiem, jak będzie w sezonie. Na razie to były wyjazdy na 6-7 dni - relacjonuje w RMF FM.

W grudniu to będzie miesiąc i na pewno będzie dużo ciężej. Córa fajnie współpracuje, cieszy się jak siedzi z dziadkami czy z tatą - opowiada.

Głównym celem Aleksandry Król-Walas na zimowy sezon są igrzyska olimpijskie.

Krążą w mojej głowie. Znam datę. To najważniejsza impreza sezonu - podkreśla w RMF FM. Na razie skupiam się na treningach. Jeszcze nie na startach. Po co sobie już głowę tym zaprzątać? Chcę wypracować dobrą formę i zachować ją do igrzysk. To będą już moje czwarte igrzyska zatem, jak to mówię, luzik - arbuzik - dodaje. Jak podkreśla, jest gotowa na presję.

Pojadę tam spełnić swoje marzenie. Zrobię to dla siebie, a nie dla innych. Będzie medal to będzie. Nie będzie to nie będzie, ale oczywiście będę o niego walczyła - podsumowuje Król-Walas.

Przeczytaj źródło