Podatek od nadmiaru. Banki mają płacić, bo zarabiają. Na szali kryzys zaufania

6 godziny temu 4
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Karolina Wysota, money.pl: Prezes Atalu Zbigniew Juroszek w wywiadzie dla "Pulsu Biznesu" stwierdził, że kredyty są drogie nie z konieczności, lecz z powodu zawyżonych marż i braku reakcji państwa. Co pan na to?

Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich: To stwierdzenie świadczy o braku zrozumienia, jak naprawdę działa oprocentowanie kredytów hipotecznych. Kredyty są drogie z powodu wysokich stóp procentowych – nie dlatego, że banki podnoszą marże. Główna część kosztu kredytu zależy od WIBOR-u, który jest ściśle powiązany ze stopami procentowymi NBP. Banki mają na to niewielki wpływ, to efekt decyzji Rady Polityki Pieniężnej.

Czy zatem prezes dużej spółki deweloperskiej nie rozumie rynku? A może to po prostu hipokryzja?

Marże polskich banków są zbliżone do średniej unijnej. Ale porównywanie ich do ofert z krajów strefy euro to zestawianie gruszek z jabłkami, to podstawowy błąd metodologiczny. Jeśli ktoś tak robi, nie rozumie podstawowych mechanizmów. A jeśli rozumie i mimo to wygłasza takie opinie, to już zupełnie inna sprawa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak czyszczenie butów stało się milionowym biznesem? Martyna Zastawna w Biznes Klasa Young

W 2024 roku banki zarobiły "na czysto" około 42 mld zł. Z kolei w tym roku do końca kwietnia sektor bankowy wypracował 16,6 mld zł zysku. Prognozy jasno wskazują – w tym roku może paść nowy rekord.

Mamy do czynienia z przejściowym elementem cyklu gospodarczego, napędzanym przez wysokie stopy procentowe. To nie jest trwały trend. Wręcz przeciwnie, stopy mają tendencję spadkową, a wraz z nimi spadną zyski banków. Według raportu NBP o stabilności finansowej aż 80 proc. zysków banków pochodzi z odsetek.

To nietrafiony pomysł. Czysty populizm. Jakby ktoś zapomniał, że kampania prezydencka już się zakończyła.

Tadeusz Białek, prezes ZBPTadeusz Białek, prezes ZBP © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER

Ale skoro sytuacja jest nadzwyczajna, może banki powinny oddać część zysków, które w dużej mierze zawdzięczają polityce wysokich stóp?

Banki już teraz wspierają budżet państwa w sposób bezprecedensowy. W 2023 roku przekazały do budżetu 24,5 mld zł – więcej niż jakikolwiek inny sektor. Sam CIT wyniósł 13,5 mld zł, co oznacza, że co czwarta złotówka z podatku dochodowego pochodziła od banków. Do tego należy dodać ponad 6 mld zł podatku bankowego i 3,5 mld zł z dywidend. Kolejne 5,5 mld zł z dywidend trafiło do funduszy emerytalnych. Żaden inny sektor bankowy w Europie nie jest tak silnie obciążony fiskalnie.

Dodatkowo banki pokrywają ponad połowę potrzeb pożyczkowych Skarbu Państwa, kupując obligacje skarbowe w skali niespotykanej w UE.

Ile z tych 42 mld zł trafiło do akcjonariuszy w formie dywidendy?

Połowa – 21 mld zł. Druga połowa została przeznaczona na kapitały własne banków, co zwiększa ich zdolność do finansowania gospodarki. Przypomnę, że w ostatnich latach Komisja Nadzoru Finansowego rekomendowała wstrzymanie wypłat dywidend. Obecnie, gdy banki znów mogą dzielić się zyskiem, nowy podatek byłby de facto cofnięciem tej decyzji i ciosem w inwestorów – w tym OFE, Skarb Państwa i indywidualnych akcjonariuszy.

Jakie byłyby skutki podatku od "manny z nieba"?

Znaczące ograniczenie zdolności banków do finansowania gospodarki. W latach 2016–2024, wskutek wprowadzenia podatku bankowego, nie udzielono ponad 700 mld zł kredytów. Takie działania obniżają zaufanie inwestorów. Rynek, w którym ustawodawca nagle wprowadza dodatkowe obciążenia, staje się nieprzewidywalny i nieatrakcyjny.

Czy w Europie istnieje kraj, gdzie obowiązują jednocześnie podatek bankowy i podatek od nadmiarowych zysków?

Tylko Węgry – i nieprzypadkowo. To rynek, z którego wycofała się większość zagranicznych banków. Powód? Antybankowa polityka, niska konkurencyjność, brak stabilności i przewidywalności regulacyjnej.

Jakie mogą być skutki takiej polityki?

Marginalizacja sektora bankowego, ograniczenie jego zdolności do finansowania gospodarki i dalsze kurczenie się sektora. Pod względem relacji aktywów bankowych do PKB Polska jest na końcu stawki w Europie.

Czy podejmowaliście próbę rozmowy z minister Pełczyńską-Nałęcz, wiceprzewodniczącą Polski 2050?

Tak, zaprosiliśmy do rozmów zarówno panią minister, jak i pana marszałka Hołownię, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Brak chęci dialogu świadczy o braku realnej woli poszukiwania rozwiązań. Przykład? Słowa, że "banki śpią na pieniądzach" – to jedna z największych niedorzeczności, jakie słyszałem z ust polityka.

To nieprawda?

To fałszywe twierdzenie. Banki chcą finansować gospodarkę – z tego przecież żyją – i mają ku temu kapitałowe możliwości. Problemem nie są koszty kredytów, lecz brak jasno określonych potrzeb inwestycyjnych, przeregulowanie, niepewność prawna oraz niska skłonność do ryzyka. To właśnie te czynniki hamują akcję kredytową – nie banki. Bez wsparcia państwa w postaci odpowiednich zachęt inwestycyjnych nie uda się zwiększyć poziomu inwestycji w Polsce.

Może jednak minister lepiej rozumie nastroje społeczne niż mechanizmy sektora. W jakich warunkach banki byłyby gotowe zaakceptować taki podatek?

Nie widzę takiego scenariusza. Polski sektor bankowy płaci dziś najwyższe podatki w Europie, w tym w całości fiskalny podatek bankowy. Dla porównania: w Niemczech połowa trafia do budżetu, a połowa do funduszu gwarantującego depozyty. W Polsce banki dodatkowo płacą składkę na fundusz ochrony depozytów. Efekt? Rentowność banków w Polsce jest jedną z najniższych w UE – ROA (wskaźnik rentowności i efektywności, wyrażony jako stosunek zysku netto spółki do wartości jej aktywów - przyp. red.) na koniec I kwartału 2025 wyniósł 1,68 proc. (od 1 do 2 proc. może oznaczać znaczne przychody i zysk dla banku - przyp. red.).

Które sektory wypadają lepiej?

Lista jest długa: transport i logistyka, przemysł spożywczy, handel detaliczny, telekomunikacja, media, recykling, odzież i kosmetyki, farmacja, budownictwo, IT, motoryzacja, paliwa, gaz. Wszystkie te branże osiągają wyższą rentowność niż sektor bankowy.

Dlaczego więc to banki są obiektem ataków, a nie np. sektor paliwowy?

Bo banki operują powierzonym kapitałem. To wymaga odpowiedzialności i adekwatnego wynagrodzenia za ryzyko. Bez odpowiedniej marży nie można prowadzić stabilnego biznesu. Tymczasem społeczeństwo często nie rozumie tych mechanizmów. Ostatnio popularność zdobyło nagranie TikTokera, który był zaskoczony, że musi zapłacić odsetki od kredytu.

Stwierdził, że kredyt kosztuje drugie tyle, co mieszkanie. Ale wróćmy do głównego tematu – dlaczego sektor paliwowy nie spotyka się z równie silną krytyką?

To efekt utrwalonych stereotypów. Co ciekawe, w bezpośrednim kontakcie banki cieszą się dużym zaufaniem, większym niż firmy telekomunikacyjne czy dostawcy mediów. Poziom satysfakcji z usług bankowych, aplikacji mobilnych i systemów płatniczych jest rekordowy. Mimo to wizerunek banków psują kampanie kancelarii prawnych i firm odszkodowawczych.

W jaki sposób?

Ostatnio otrzymałem kilka telefonów od firm oferujących "pomoc" w uzyskaniu "odszkodowania od banku" – rzekomo za kredyty WIBOR-owe, frankowe lub konsumenckie. Firmy te powielają fałszywe informacje, skupują roszczenia konsumenckie za ułamek ich wartości, a następnie dochodzą ich we własnym imieniu i na własny rachunek. Wszystko pod pozorem ochrony konsumentów.

Jak na to reagujecie?

Złożyliśmy zawiadomienia do prokuratury, organów dyscyplinarnych i samorządów prawniczych. Postulujemy uregulowanie działalności kancelarii odszkodowawczych. Wiele środowisk prawniczych popiera ten postulat, widząc zalew rynku przez nieuczciwe, nieregulowane firmy, często finansowane przez zagraniczne fundusze.

Banki powinny uderzyć się w pierś, szczególnie w sprawie kredytów frankowych. Najpierw przez długi czas opieraliście się ustawie, a później również ugodom, więc teraz ponosicie tego konsekwencje.

Kredyty frankowe były oferowane w 17 krajach Europy. Tylko w Polsce doszło do skrajnej sytuacji – całkowitego unieważniania umów. Mówimy nie tylko o darmowym kredycie, ale też o przypadkach, gdzie klienci nie chcą zwrócić nawet kapitału. To absolutnie bezprecedensowe. Nigdzie indziej ochrona konsumenta nie została tak wypaczona i skomercjalizowana.

Rozmawiała Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Przeczytaj źródło