W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się nagrania, w których piloci – zarówno amatorzy, jak i zawodowcy – dzielą się swoimi doświadczeniami z drogi do „nieba”. Ostatnio wideo opublikowane na Facebooku przez Kubę Kucharskiego zdobyło uwagę tysięcy widzów. I dobrze, bo porusza temat, o którym rzadko mówi się otwarcie: ile naprawdę kosztuje zostanie pilotem.
Doświadczony pilot , którego o to zapytano, nie owija w bawełnę. Jego przekaz jest prosty: zdobycie licencji to nie przygoda, lecz finansowy maraton.
Koszty, o których nikt Ci nie powie
Już zdobycie PPL, czyli podstawowej licencji pilota samolotowego, jest inwestycją rzędu dziesiątek tysięcy złotych. W Polsce mówi się o kwotach sięgających nawet 45 000 zł, choć dokładna suma zależy od szkoły i formy szkolenia.
– Jeżeli założymy, że chcemy to zrobić wszystko ze środków prywatnych – bo są dwie drogi: pierwsza to wybór jakiejś uczelni, wtedy musimy posiadać tylko licencję PPL, jest to powiedzmy około 45 tysięcy złotych, a resztę finansuje nam państwo na uczelni (…) – mówi Damian Laszek, pilot, w rozmowie z Kubą Kucharskim.
To jednak dopiero początek.
Przygotowanie do licencji prywatnej pilota obejmuje m.in.:
- godziny lotu z instruktorem,
- materiały szkoleniowe,
- opłaty egzaminacyjne,
- ubezpieczenia,
- opłaty lotniskowe,
- wynajem samolotu.
Jak sugeruje portal aopa.org, wszystkie te elementy bardzo szybko generują kolejne koszty.
Dla bardziej ambitnych kursantów, którzy planują dalszą ścieżkę do licencji zawodowej (CPL) lub komercyjnej (np. w liniach lotniczych), wydatki rosną lawinowo.
W USA sama licencja komercyjna kosztuje od 55 000 do ponad 100 000 dolarów (ponad 200 000 zł) – według portalu Pilot Institute.
W Europie pełne szkolenie od zera do ATPL to koszt rzędu 60 000–120 000 euro, czyli około 260–520 tys. zł.
Jak podkreśla Damian Laszek:
– Od zera do momentu, kiedy składamy dokumenty do jakiejś linii, jeżeli wszystko robimy z własnych prywatnych środków, jest to dziś kwota około 280–300 tysięcy złotych.
Nie tylko kwestia pieniędzy
Koszty finansowe to jedno, ale pilot z materiału zwraca uwagę także na ogromne obciążenie czasowe i psychiczne związane z pogonią za godzinami lotu i egzaminami.
Każda godzina w powietrzu z instruktorem kosztuje – i to niemało.
Samoloty trzeba wynająć, zatankować i ubezpieczyć.
Dochodzą opłaty za egzaminy teoretyczne i praktyczne.
Często konieczny jest zakup specjalistycznych materiałów dydaktycznych i dostęp do symulatorów.
Choć wielu kursantów początkowo zakłada, że nauka latania zamknie się w kilku tysiącach złotych, rzeczywistość szybko weryfikuje te oczekiwania. Szkolenie często trwa dłużej niż planowano, a koszty rosną.
Jak zauważa Damian Laszek, bez zaplecza finansowego lub wsparcia rodziny zdobycie takich środków jest dla młodego człowieka ogromnym wyzwaniem.
Marzenie kontra rzeczywistość
Nie da się ukryć – zawód pilota, zwłaszcza komercyjnego, to prestiż i dobre zarobki. Jednak ta wysoka pozycja na niebie ma swoją cenę, i to zanim jeszcze po raz pierwszy usiądziemy w kokpicie.
Nagranie krążące w mediach społecznościowych jest wyraźnym ostrzeżeniem przed złudzeniem łatwego wejścia do branży lotniczej. To droga wymagająca solidnego przygotowania finansowego, determinacji i odporności psychicznej.
Choć każdy kursant przechodzi tę drogę inaczej, jedno pozostaje niezmienne:
koszt to nie tylko liczby. To setki godzin poświęcenia, długofalowe planowanie finansowe i przede wszystkim pasja, która popycha dalej – nawet wtedy, gdy portfel krzyczy: „dość!”.
Źródło: Facebook Momenty







English (US) ·
Polish (PL) ·