Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
2025-06-26 17:23, akt.2025-06-26 17:59
publikacja
2025-06-26 17:23
aktualizacja
2025-06-26 17:59
Załoga misji Ax-4 ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim weszła z kapsuły Dragon na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w czwartek ok. godz. 14.25 czasu wschodnioeuropejskiego. Po ceremonii powitania pierwszy Polak na ISS niemal od razu zabierze się do pracy.


Po ok. 28 godzinach od środowego startu z Przylądka Canaveral i ok. 2 godzinach od dokowania Peggy Whitson (USA), Sławosz Uznański-Wiśniewski (Polska/ESA), Tibor Kapu (Węgry) i Shubhanshu Shukla (Indie) dołączyli do siedmiu osób, które wcześniej przebywały na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Dokowanie kapsuły Dragon Grace do ISS przebiegało w wielu etapach – za pomocą 16 silników kapsuła przemieszczała się do kolejnych punktów, by zsynchronizować orbitę statku i stacji. Na każdym z tych etapów, gdyby pojawiły się problemy z napędem i sterownością Dragona, astronauci mogli przejąć kontrolę nad statkiem. W odległości ok. 5 m od ISS nastąpiła faza CHOP (Crew Hands Off Point), w której wszystkie operacje przeprowadzane są już wyłącznie automatycznie. Na szczęście wszystko przebiegło bez zakłóceń.
Po otwarciu włazu na ISS członkowie misji Ax-4 spotkali się z wszystkimi astronautami przebywającymi na ISS – czterema osobami z części amerykańskiej i trzema z rosyjskiej.
„Wraz z waszym przybyciem jest nas teraz (na ISS – przyp. PAP) 11 astronautów z sześciu krajów. A wszyscy jesteśmy tutaj, aby kontynuować eksplorację kosmosu przez człowieka” – powiedział podczas ceremonii powitania dowódca Międzynarodowej Stacji Kosmicznej Japończyk Takuya Onishi.
„Jesteście wyjątkowymi gospodarzami. Mam nadzieję, że pomyślicie, że my jesteśmy także fajnymi gośćmi” – stwierdziła dowódczyni misji Ax-4 Peggy Whitson.
Whitson, która spędziła już w kosmosie 676 dni, wręczyła trzem nowicjuszom na orbicie – Uznańskiemu-Wiśniewskiemu, Shukli i Kapu – symboliczne złote emblematy z kolejnymi numerami przyznawane astronautom, którzy po raz pierwszy znajdują się w kosmosie. Polak dostał plakietkę z numerem 635, Hindus otrzymał numer 634, a Węgier – 636.
Axiom Space (główny wykonawca misji Ax-4) na swojej stronie wyjaśnia, że to odznaki przyznawane przez Stowarzyszenie Badaczy Kosmosu (ang. Association of Space Explorers, ASE) kolejnym astronautom, którzy ukończyli lot suborbitalny lub orbitalny wokół Ziemi.
„Po raz pierwszy mamy polską misję na ISS. Bardzo się cieszę, że mogę reprezentować was, 40 milionów Polaków. Dziękuję za zaufanie” – powiedział, odbierając emblemat Sławosz Uznański-Wiśniewski.
Dodał: „Kosmos jednoczy. Jesteśmy razem, jesteśmy silni i budujemy naszą przyszłość”.
Magdalena Frańczak z Polskiej Agencji Kosmicznej poinformowała PAP, że podczas pobytu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej polski astronauta sześć razy połączy się na żywo z Polakami (oczywiście ma w planach również połączenia prywatne). W tych „spotkaniach” z astronautą będą uczestniczyć uczniowie, dziennikarze i goście specjalni (VIP) oraz internauci, bo tzw. in-flight calls będą transmitowane w sieci. Terminy tych wydarzeń nie zostały jeszcze ustalone.
Jak powiedział w czasie transmisji dokowania Michael Lopez-Alegria, dowódca misji Ax-1 i główny astronauta w Axiom Space, niemal od razu po ceremonii powitania przybysze biorą się do pracy – szkoleń z zasad bezpieczeństwa, rozpakowywania kapsuły i instalowania eksperymentów naukowych w kosmicznym laboratorium.
Członkowie misji Ax-4 mają spędzić na ISS ok. 14 dni.
Ekspert: Lot polskiego astronauty przebiegł jak po sznurku
Sławosz Uznański-Wiśniewski i pozostali astronauci misji Ax-4 dotarli w czwartek na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Lot przebiegł doskonale – ocenił dr Tomasz Barciński z CBK PAN. Załoga spędziła na orbicie dobę, ponieważ tego wymagają kosmiczne manewry.
Podróż astronautów - w ocenie eksperta - odbyła się wzorowo.
„Jeśli chodzi o sam lot, to - mówiąc nieinżynierskim językiem - przebiegł naprawdę pięknie, włączając nawet lądowanie pierwszego stopnia rakiety Falcon, która wyniosła kapsułę. Lot odbył się ‘jak po sznurku’” – powiedział dr Barciński.
W trakcie czwartkowej transmisji wszyscy zainteresowani astronautyką mogli oglądać niezwykłe widowisko, w którym kapsuła Dragon była przechwytywana przez ISS.
„Dzięki kamerom umieszczonym na stacji można też było dokładnie zobaczyć moment dokowania. Widać było jak silniki manewrowe precyzyjnie, krótkimi impulsami ustawiają kapsułę, która potem chwyta się portu stacji, wysuwając mechanizm miękkiego dokowania. Dragon przyciągnął się do ISS, po czym nastąpiło sztywne połączenie. Mogliśmy zauważyć delikatne kołysanie się kapsuły na początku połączenia Dragona ze stacją. Był to efekt działania aktywnego, robotycznego połączenia, które tym ruchem rozpraszało resztki energii kinetycznej kapsuły i precyzyjnie wyrównywało jej pozycję względem portu stacji" – opowiedział specjalista.
Jak zaznaczył, astronauci spędzili na orbicie dobę, ale to standardowa procedura.
„Wynikało to z tego, że rakieta nie może przetransportować kapsuły w pobliże stacji. Jest zbyt mało precyzyjna, aby zrobić to bezpiecznie. Kapsuła jest więc umieszczana na orbicie w dużej odległości od ISS. Znajduje się przy tym na orbicie nieco niższej, dzięki czemu ma większą prędkość kątową i dogania stację, ale na to potrzeba czasu. Zanim Dragon dogonił ISS, oba obiekty wielokrotnie okrążyły Ziemię. Można to sobie wyobrazić na przykładzie dwóch biegaczy ścigających się na stadionie, którzy spotkają się dopiero po wykonaniu kilku pełnych okrążeń. Kiedy kapsuła już znalazła się w pobliżu ISS, przemieściła się na wysokość stacji” – wyjaśnił dr Barciński.
Dodał, że w trakcie podróży do ISS jest kilka szczególnie niebezpiecznych etapów.
„Najbardziej niebezpieczny jest moment tzw. Max Q. To czas, w którym rakieta ma już bardzo dużą prędkość, ale jest jeszcze nisko i przedziera się przez gęstą atmosferę. To wtedy działają na nią największe siły. Jeśli gdzieś w konstrukcji są jakieś wady, właśnie wtedy mogą dać o sobie znać” – podkreślił.
Jednak, jak zauważył, nawet w wypadku katastrofy astronauci mieliby duże szanse na ratunek. „System złożony z rakiety Falcon i kapsuły Dragon pozwala na awaryjne odłączenie i odrzucenie kapsuły, gdyby doszło do katastrofy. Astronauci mogą wtedy bezpiecznie wylądować, mimo że rakieta wybucha. W takim scenariuszu misja jest oczywiście przerywana” – zauważył.
Kolejny trudny moment to wspomniane już dokowanie.
„Nie ma tu już zagrożenia tak trudną sytuacją, jak eksplozja rakiety. Jednak, teoretycznie, może się zdarzyć, że z jakiegoś powodu automatyka zawiedzie, a astronautom nie uda się ręcznie zacumować do stacji. Wtedy, po kilku próbach, kapsuła wraca na Ziemię, bo ilość tlenu i innych zasobów jest w niej ograniczona” – wyjaśnił dr Barciński.
Najbardziej dramatyczny etap, nawet gdy przebiega zgodnie z planem, to powrót - dodał.
„Na statek kosmiczny działają wtedy duże siły i ogromna temperatura. Musi po pierwsze utrzymać odpowiednią orientację, aby dzięki osłonom termicznym nie uległ spaleniu. Jeśli wejdzie w atmosferę zbyt ostro, temperatury wzrosną tak bardzo, że również dojdzie do zniszczenia. Jeśli kąt będzie zbyt łagodny, pojazd odbije się od atmosfery” – podkreślił naukowiec.
Uspokoił, że nie ma jednak powodów do obaw. „To jest znane zagadnienie. Manewry takie są wykonywane od wielu lat, rutynowo, a systemy automatycznego sterowania doskonale sobie z tym radzą. Astronauci też są świetnie przeszkoleni” – zwrócił uwagę dr Barciński.
Odnosząc się do zmian terminu lotu dr Barciński zaznaczył, że istniało nawet ryzyko odłożenia misji na wiele miesięcy. „Sytuacja była złożona. Mieliśmy do czynienia z wyciekami w rosyjskiej części stacji, co powodowało spadek ciśnienia. ISS ma już 25 lat, więc awarie mogą się zdarzać. Trudno jest ocenić dokładnie jak duże, ale istniało zagrożenie, że misja zostanie odłożona na wiele miesięcy” – zaznaczył ekspert CBK PAN.
Jak podkreślił, w kosmosie bezpieczeństwo ma najwyższy priorytet.
„Zauważmy, że w XXI wieku, czyli w ciągu 25 lat miała miejsce tylko jedna katastrofa z udziałem astronautów, która dotyczyła wahadłowca Columbia. Jak na kosmiczne loty, bezpieczeństwo jest teraz naprawdę wysokie - właśnie dlatego, że bardzo zwiększono związane z nim rygory” – podkreślił.
Marek Matacz
abu/ bar/ lm/