Papszun odpowiedział kibicom Rakowa. Tak go potraktowali

2 dni temu 14

Marek Papszun poprowadził Raków Częstochowa w ostatnim meczu na polskiej ziemi. Szkoleniowiec po przegranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin (0:1) zabrał głos na pomeczowej konferencji. - Na mnie wylał się hejt, jakieś transparenty o sprzedawczyku, czy coś tam... Judaszu? Za daleko to poszło. Dwa kroki za daleko, bo to jest chyba cywilizacja, XXI wiek i każdy człowiek ma prawo do tego, żeby o sobie decydował - powiedział.

Marek Papszun fot. Filip Macuda/Sport.pl

- Raków Częstochowa w zaległym meczu 4. kolejki Ekstraklasy przegrał z Zagłębiem Lubin (0:1). Jedynego gola w spotkaniu zdobył Jakub Sypek. To spotkanie, jeśli wierzyć medialnym doniesieniom, było ostatnim meczem Marka Papszuna w roli trenera Rakowa na polskiej ziemi. Szkoleniowiec zabrał głos już po nim - na konferencji prasowej.

Zobacz wideo Piłkarze Legii balują po przegranych meczach? Kosecki: Po remisie z Lechią piłkarze bawili się w klubie

- Duża determinacja, żeby zakończyć ten mecz tak jak zawsze - na pierwszym miejscu i żeby te wszystkie statystyki się zgadzały. To mi towarzyszyło dzisiaj, chciałem za wszelką cenę wygrać. Pomóc zespołowi przygotować go jak najlepiej, też zarządzać jak najlepiej w tej trudnej sytuacji. Graliśmy w dziesięciu, a poza tym normalny mecz. Dziękuję za to, co zostało powiedziane. Ja też - mimo tej sytuacji, jaka na końcu miała miejsce - na pewno do większości ludzi mam szacunek. Tak też zostanie - powiedział Papszun.

 - Kto nie miał szacunku do mnie, do niego nigdy nie będę miał, ale to chyba jest normalne. Większości wam, jak siedzicie tutaj na sali - nie wszystkim może - ale też dziękuję. Fajne chwile tutaj spędziłem ponownie, wracając z celem znowu powalczenia o te najwyższe cele. To się wydarzyło. To wicemistrzostwo, przegrana o jeden strzał, to co robimy w europejskich pucharach, awans do Pucharu Polski i o mistrzostwo. Łączenie tych trzech rozgrywek to jest dla mnie duża satysfakcja i doświadczenie - dodał szkoleniowiec.

Trener odniósł się także do relacji z kibicami. Te w ostatnich tygodniach były bardzo napięte.

- Padły słowa, ale były też transparenty, to jest druga strona medalu. Uważam, że sobie na takie transparenty tutaj nie zasłużyłem. Nie mając całej wiedzy - należało się wstrzymać, bo ja nic złego nie powiedziałem. Powiedziałem to, co wszyscy wiedzieli. Wszyscy wiedzieli, że mam propozycję z Legii i chcę do tej Legii odejść. Ja to tylko potwierdziłem. Na mnie wylał się hejt, jakieś transparenty o sprzedawczyku, czy coś tam... Judaszu? Za daleko to poszło. Dwa kroki za daleko, bo to jest chyba cywilizacja, XXI wiek i każdy człowiek ma prawo do tego, żeby o sobie decydował. W żaden sposób nie dałem argumentu, żeby o mnie w ten sposób myśleć - stwierdził szkoleniowiec. 

Papszun opowiedział też o tym, jak został potraktowany przed niedzielnym meczem przez kibiców Rakowa. 

- Dzisiaj byłem na Jasnej Górze. Widać ten szacunek, ludzie podchodzą do mnie, chcą sobie robić zdjęcia. Ja to czuję i bardzo doceniam. Jestem tutaj osobą szanowaną i dziękuję kibicom za te wszystkie mecze. Nie wszyscy przychodzą na stadion, bo ten stadion ma ograniczoną pojemność - oznajmił.

W czwartek 18 grudnia częstochowianie zagrają w ostatnim meczu fazy ligowej Ligi Konferencji. Zmierzą się z Omonią Nikozja. Raków to jedyny polski zespół, który jest pewny awansu do fazy pucharowej tych rozgrywek. 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło