Sprawa pani Mirelli ze Świętochłowic w październiku wstrząsnęła opinią publiczną. Z medialnych doniesień wynikało, że kobieta przez niemal trzy dekady miała nie opuszczać mieszkania. W czwartek kobieta składała zeznania w Sądzie Rejonowym w Chorzowie, gdzie odniosła się do swojej życiowej sytuacji.
Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
Pani Mirella ze Świętochłowic
Historię 42-letniej pani Mirelli ze Świętochłowic opisał w październiku "Fakt". Z relacji dziennikarzy wynikało, że kobieta przez 27 lat miała być przetrzymywana w mieszkaniu przez swoich rodziców. "Kobietę w stanie krytycznym - wychudzoną, z ranami nóg sięgającymi kości - uratowano dopiero po interwencji sąsiadów, którzy wezwali policję i pogotowie. Była w tragicznym stanie. (...) Nigdy nie była u lekarza, dentysty ani fryzjera, nie miała nawet dowodu osobistego. Całe życie spędziła w jednym pokoju, nie miała nawet własnych ubrań" - opisywał dziennik.
Policja: Pani Mirella twierdziła, że nie potrzebuje pomocy
Oświadczenie w sprawie wydała wtedy świętochłowicka policja. Potwierdzono, że 29 lipca doszło do interwencji w mieszkaniu w związku ze zgłoszeniem dotyczącym awantury domowej. Policjant na miejscu zastał dwie kobiety, w tym 42-letnią panią Mirellę. Kobieta, podobnie jak jej 81-letnia matka, twierdziła, że nie doszło do żadnej awantury. Miała też zapewniać, że nie potrzebuje pomocy. "Ze względu na widoczny u niej obrzęk nóg i trudności w poruszaniu się, funkcjonariusz, w trosce o jej zdrowie, wezwał na miejsce pogotowie ratunkowe. Zespół medyczny zdecydował o przewiezieniu kobiety do szpitala" - czytamy. Policja zaznacza, że nic wówczas nie wskazywało na to, by 42-latka doświadczała przemocy, wcześniej w tym domu nie było żadnych interwencji. "Wstępne ustalenia przeprowadzone przez funkcjonariuszy nie potwierdzają medialnych doniesień, jakoby kobieta przez 27 lat miała być przetrzymywana w mieszkaniu rodziców wbrew swojej woli" - wskazywała wówczas policja.
Zobacz wideo Oddawanie publicznych systemów w ręce korporacji jest niebezpieczne
"Wypowiadała się logicznie, składnie"
W połowie października pani Mirella została przesłuchana przez policję. Twierdziła, że po prostu nie chciała wychodzić z domu i że to była jej decyzja. Nie potrafiła jednocześnie wyjaśnić, dlaczego nie decydowała się na opuszczanie mieszkania, wspominała o wstydzie. Kobieta nigdy nie pracowała, nie miała dowodu osobistego. Wiadomo, że miała problemy zdrowotne oraz z nauką (przestała chodzić do szkoły w wieku 15 lat). - Kobieta wypowiadała się logicznie, składnie. Nie ma żadnych podstaw do tego, żeby twierdzić, że nie wie, co mówi. Na pewno będziemy jednak badać jej stan psychiczny, stan rozwoju, zdolność do kierowania swoim postępowaniem - mówiła przed dwoma tygodniami w rozmowie z Gazeta.pl prok. Sabina Kuśmierska z Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.
"Potwierdziła to, co mówiła wcześniej"
W czwartek pani Mirella składała zeznania w Sądzie Rejonowym w Chorzowie. To specjalny rodzaj rejestrowanego jednorazowego przesłuchania. Stosuje się je np. także wobec dzieci. - Pokrzywdzona potwierdziła to, co mówiła wcześniej w swoich zeznaniach. Wykluczyła przemoc, wykluczyła przetrzymywanie siłą. Więcej informacji nie mogę państwu podać z uwagi na dobro pokrzywdzonej - poinformowała nas w piątek prok. Sabina Kuśmierska. Pani Mirella skarżyła się natomiast na to, że czuje się osaczona przez dziennikarzy stojących pod blokiem i pukających do drzwi jej mieszkania. Prokuratura będzie przesłuchiwać kolejnych świadków i wnioskować o opinię psychologiczną oraz lekarską. Śledczy rozważają też ewentualne skierowanie wniosku do sądu o umieszczenie pani Mirelli przymusowo w Domu Pomocy Społecznej.
Czytaj również: 26 zarzutów wobec Ziobry. Media dotarły do treści wniosku prokuratury ws. działań polityka PiSŹródła: "Fakt", KMP Świętochłowice, Gazeta.pl


![Zendaya w filmie oscarowego twórcy „Tamtych dni, tamtych nocy”. To pełna napięcia gra, która rozpala zmysły [RECENZJA]](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2025/10/okladka-01c585e.png?resize=1200%2C630)




English (US) ·
Polish (PL) ·